Rozwój firmy wyłącznie w oparciu o jej własne kapitały zwykle jest nieopłacalny. Znacznie więcej można osiągnąć, sięgając po zewnętrzne formy finansowania. Najprostszą i najbardziej oczywistą możliwością jest kredyt bankowy.
Gdy niewielki przedsiębiorca stara się w banku o pieniądze, to zwykle dostaje od banku propozycję warunków cenowych, którą musi zaakceptować lub zrezygnować z podpisywania umowy. Firmy obsługiwane jak korporacje (nie ma jednego wspólnego kryterium kwalifikującego do tej kategorii, każdy bank segmentuje klientów firmowych inaczej) mają już większe możliwości negocjowania warunków finansowych.
Cena kredytu dla tej grupy klientów to koszt pieniądza na rynku (mierzony np. jednym ze wskaźników WIBOR) powiększony o zapisaną w umowie marżę. Jej wysokość jest już kwestią indywidualnych ustaleń. Im klient jest cenniejszy z punktu widzenia banku, tym większe mogą być ustępstwa na jego rzecz. Negocjacje są tym łatwiejsze, im wyższa jest kwota kredytu, o którą wnioskuje firma.
[srodtytul]Użytkowanie zamiast kupowania na własność[/srodtytul]
Alternatywą wobec kredytu inwestycyjnego jest leasing. Zaletą tego rozwiązania jest większa dostępność. Zabezpieczeniem transakcji jest już sam przedmiot oddany przedsiębiorcy w użytkowanie (i pozostający własnością firmy leasingowej), gdy tymczasem bank udzielający kredytu zwykle żąda dodatkowych zabezpieczeń. Szczególnie dla firm z mniejszym stażem na rynku leasing może więc być łatwiejszy do uzyskania niż kredyt.
Korzyścią podatkową związaną z leasingiem jest możliwość zaliczenia czynszu leasingowego do kosztów uzyskania przychodu. Z kolei wybór kredytu pozwala amortyzować środek trwały. W tej sytuacji nie da się jednoznacznie wskazać, które z tych rozwiązań będzie się firmie bardziej opłacało. Należy przeprowadzić indywidualną symulację dla konkretnego przypadku, z uwzględnieniem właściwej stawki amortyzacyjnej, i dopiero na tej podstawie ocenić, która z form finansowania okaże się korzystniejsza.
Bankowy kredyt może być dostosowany do trybu pozyskiwania przez firmę dotacji unijnych. Dostosowanie oznacza w tym przypadku głównie nietypowy system spłaty. Taki produkt można wręcz traktować jak dwa odrębne, chociaż powiązane ze sobą, kredyty. Bank pożycza pieniądze na całość inwestycji (a więc na równowartość dotacji unijnej i na wkład własny przedsiębiorcy w inwestycję), jednak każda z tych części jest rozliczana w inny sposób.
Kredyt na wkład własny jest spłacany w standardowy sposób, w ratach, zwykle miesięcznych. Natomiast część odpowiadającą kwocie dotacji firma spłaca wtedy, gdy otrzyma pieniądze z UE (takie rozwiązanie jest potrzebne, bo system zaliczkowania nie działa najlepiej, głównie z powodu zawiłych procedur).
[srodtytul]Promesa kredytowa nie zawsze jest potrzebna[/srodtytul]
Jeżeli przedsiębiorca uzależnia przeprowadzenie inwestycji od tego, czy uzyska dofinansowanie z UE, będzie mu potrzebna promesa kredytowa potwierdzająca gotowość banku do udzielenia finansowania. Promesę dołącza do wniosku o dotację, a dopiero gdy pieniądze zostaną mu przyznane – finalizuje formalności kredytowe. Gdy jednak inwestycja będzie realizowana niezależnie od dofinansowania, taki przedsiębiorca zwykle pomija etap starania się o promesę i od razu wnioskuje o kredyt.
Przy kredycie powiązanym ze współfinansowaniem inwestycji ze środków unijnych szczególnie ważna jest rola doradcy bankowego. Środki unijne są ograniczone, a w popularnych programach popyt wielokrotnie przewyższa podaż.
Dobry doradca bankowy powinien pomóc w dostosowaniu wniosku o dotację do kryteriów danego programu operacyjnego w taki sposób, by zwiększyć szanse przedsiębiorcy na uzyskanie wsparcia. To jednak nie powinno oznaczać przebudowywania całego projektu „pod dotację”, bo nadrzędne muszą być plany rozwojowe firmy.
Inwestycja wykorzystująca środki z UE może też być finansowana leasingiem. Taka możliwość została uwzględniona w większości programów operacyjnych. W zależności od programu i poszczególnych działań w ramach tych programów wyleasingować można tylko nowe albo nowe lub używane środki trwałe. Wtedy dofinansowaniu podlegają kapitałowe części zapłaconych rat leasingowych wynikających z umowy.
[srodtytul]Pieniądze pożyczą inwestorzy finansowi[/srodtytul]
Emisja obligacji jest stosunkowo mało popularnym rozwiązaniem, a same obligacje kojarzą się przede wszystkim z instrumentami skarbowymi. Tymczasem finansowanie mogą w ten sposób pozyskiwać także jednostki samorządu terytorialnego czy firmy. To oczywiście rozwiązanie nie dla każdego, lecz tylko dla przedsiębiorstw w dobrej kondycji finansowej.
Inne nie znajdą nabywcy na swój dług. Dlatego planując taką emisję, firma musi przede wszystkim ocenić, czy znajdą się inwestorzy chętni do wyłożenia swoich pieniędzy, którzy uznają, że zaproponowany zysk jest adekwatny do ryzyka związanego z wypłacalnością emitenta. Miarą tego ryzyka jest rating nadawany przez zewnętrzną agencję ratingową.
Emisja obligacji przez firmę wiąże się z pewnymi kosztami. Z przepisów prawa wynika chociażby obowiązek zatrudnienia doradców prawnych, finansowych czy firmy ratingowej. Dlatego do emisji obligacji warto się przymierzać dopiero wtedy, gdy potrzeby pożyczkowe firmy są znaczne, sięgają np. kilku milionów złotych. Aby zredukować koszty i uprościć formalności, można się zdecydować na emisję niepubliczną, kierowaną do mniej niż 100 nabywców.
Wówczas nie jest wymagane zatwierdzanie prospektu emisyjnego lub memorandum informacyjnego przez Komisję Nadzoru Finansowego. Nie da się niestety jednoznacznie ocenić, czy tańszy będzie kredyt czy emisja papierów dłużnych: każda firma musi to przeanalizować dla swojego indywidualnego przypadku.
Najważniejszą zaletą tego sposobu pozyskiwania kapitału jest jego duża elastyczność. To firma sama decyduje o konstrukcji produktu: wartości emisji, wysokości i rodzaju (stałe lub zmienne) oprocentowania, terminie wykupu, harmonogramie wypłacania odsetek (jeśli konstrukcja produktu je przewiduje) czy ewentualnym zabezpieczeniu emisji.
Sytuacja różni się więc diametralnie od tej, do jakiej dochodzi przy zaciąganiu kredytu bankowego, kiedy to przedsiębiorca musi się dostosować do kryteriów oceny ryzyka i procedur obowiązujących w banku.
Decydując się na emisję obligacji, firma spłaca pożyczony kapitał dopiero na zakończenie okresu, na jaki papiery zostały wyemitowane. Tymczasem bank udzielający kredytu żąda systematycznego zwrotu rat kapitałowo-odsetkowych, najczęściej w cyklu miesięcznym.
Firma zyskuje też wizerunkowo. W związku z nałożonymi na nią obowiązkami informacyjnymi poprawia się jej postrzeganie na rynku. Emitując papiery dłużne, można więc pośrednio zwiększyć swoją wiarygodność w oczach kontrahentów.
[srodtytul]Giełda na skróty: mniej regulacji, niższe koszty[/srodtytul]
Kolejny sposób na pozyskanie kapitału to podzielenie się władzą w spółce poprzez emisję akcji. Dla firm, które poszukują kapitału od kilkuset tysięcy do kilkudziesięciu milionów złotych, przeznaczony jest przede wszystkim rynek NewConnect.
W zamyśle GPW szczególnie zainteresowane powinny nim być firmy w początkowej fazie rozwoju, reprezentujące nowoczesne sektory oparte na aktywach niematerialnych (IT, media elektroniczne, biotechnologia, telekomunikacja, nowoczesne usługi), a także innowacyjne firmy z innych sektorów.
Formalne warunki to posiadanie statusu spółki akcyjnej lub akcyjno-komandytowej, nieograniczona zbywalność akcji, korzystanie z pomocy autoryzowanego doradcy i animatora rynku (od tej zasady możliwe są wyjątki) oraz sporządzenie właściwego dokumentu dopuszczającego.
NewConnect nie jest rynkiem regulowanym w rozumieniu prawa unijnego, a to oznacza więcej swobody i mniej obowiązków informacyjnych dla notowanych na nim firm. Oprócz prostszych procedur wyróżniają go też umiarkowane koszty debiutu.
Ich dokładny poziom w dużej mierze zależy od tego, na jaką ścieżkę dopuszczeniową zdecyduje się spółka. Podobnie jak w przypadku emisji obligacji znacznie tańszym rozwiązaniem jest przeprowadzenie oferty niepublicznej adresowanej do niewielkiej grupy inwestorów.
[ramka] [b]Komentuje Filip Mazurek, kierujący Zespołem Zarządzania Produktami, Departament Marketingu Bankowości Przedsiębiorstw, Bank Millennium[/b]
Oferty bankowe są dostosowane do etapu rozwoju firmy. Na starcie działalności firma w niektórych bankach może otrzymać niewielki limit w rachunku bieżącym. Im przedsiębiorstwo dłużej funkcjonuje na rynku, zwiększając skalę działania, tym więcej środków potrzebuje na kapitał obrotowy czy dalszy rozwój i inwestycje.
Wówczas pojawiają się inne, coraz bardziej zróżnicowane możliwości finansowania. Przede wszystkim firma ma już dłuższą historię i może przedstawić wyniki prowadzonej działalności. Taki klient może liczyć na kredyt obrotowy, a także na proste kredyty na zakup lub wymianę maszyn, pojazdów.
Oprócz kredytów przedsiębiorstwo znajdzie w ofercie bankowej faktoring, czyli możliwość szybszego otrzymania zapłaty za wystawione faktury. Firma zainteresowana nabyciem sprzętu czy pojazdów może również skorzystać z leasingu, łatwiejszego do uzyskania niż kredyt, szczególnie dla podmiotów o krótszej historii.
Jeśli firma zdecyduje się na współpracę z zagranicznymi kontrahentami, uzyska możliwość skorzystania z akredytywy, kredytów walutowych czy transakcji ograniczających ryzyko kursowe. Firmy poszukujące finansowania na poziomie od kilku milionów złotych wzwyż mogą się również zastanowić nad przeprowadzeniem emisji obligacji. Produkt ten, dzięki gwarancji emisji przez bank, stał się realną alternatywą dla mniejszych przedsiębiorstw przy poszukiwaniu finansowania.
Nie jest już zarezerwowany tylko dla dużych podmiotów.
Niektóre banki, np. Bank Millennium, przy ocenie klienta weryfikują jego całkowitą zdolność kredytową i przedstawiają kompleksową ofertę produktów kredytowych.
Oczywiście można też analizować każdą transakcję. Dotyczy to w szczególności projektów inwestycyjnych ocenianych na podstawie projekcji przepływów finansowych związanych z konkretnym przedsięwzięciem.[/ramka]