Nie ma przymusu, ale jeśli największe sądy polubowne kodeks przyjmą, to i inne będą musiały to zrobić, aby utrzymać się na rynku. Dzisiaj zarząd Polskiego Stowarzyszenia Sądownictwa Polubownego ma przyjąć ten dokument.

Opracował go kilkunastoosobowy zespół prawników, w którego skład wchodzili m.in. profesorowie Jerzy Poczobut i Andrzej Szumański oraz adwokat Tomasz Wardyński, szef znanej kancelarii. Środowisko arbitrów liczy, że transparentne zasady działania sądów polubownych uatrakcyjnią tę formę rozwiązywania sporów, zwłaszcza gospodarczych.

[srodtytul]Finansowanie i wyroki[/srodtytul]

– Mamy w Polsce ok. 40 stałych sądów polubownych, ale obok znanych, jak te przy Krajowej Izbie Gospodarczej czy Związku Banków Polskich, są i takie, o których niewiele wiadomo. Kodeks sprawi, że wszystkie będą działały na tych samych czytelnych zasadach – mówi adwokat Maciej Łaszczuk, jeden z jego autorów.

– Nie ukrywamy, że motywem podjęcia prac nad kodeksem były doświadczenia, niejednokrotnie krytyka działalności arbitrażu – tłumaczy Sylwester Pieckowski, prezes SSP.

A oto główne postanowienia kodeksu. Sąd arbitrażowy powinien korzystać z pełnej autonomii organizacyjnej względem instytucji, przy której działa bądź która go powołała. Niezależność ta powinna dotyczyć w szczególności uchwalania statutu i regulaminu sądu oraz powoływania władz.

Regulamin powinien być dostępny dla zainteresowanych w formie elektronicznej. Przebieg rozprawy należy nagrywać, a strony muszą mieć prawo do kopii zapisu. Regulamin powinien przewidywać publikację orzeczeń.

– Publikacja orzecznictwa polubownego może mobilizować do lepszego pisania uzasadnień, pozwoli przedsiębiorcom lepiej poznać to sądownictwo w jego praktycznym działaniu. Dotychczasowa aura tajemniczości nie ma uzasadniania – wskazuje prof. Tomasz Siemiątkowski, przewodniczący grupy ekspertów, która kodeks przygotowała.

[srodtytul]Co zrobią wielcy[/srodtytul]

Z kolei system opłat powinien być tak skonstruowany, by ich wysokość w najmniejszym stopniu zależała od uznania sądu (składu orzekającego), a wnoszący sprawę mógł zawczasu ocenić, ile zapłaci. Opłaty powinny być przeznaczone jedynie na wynagrodzenia arbitrów, koszty postępowania (rozprawy, biegłych) i obsługę administracyjną sądu. Inaczej mówiąc, sąd nie może być źródłem dochodów dla instytucji, która go powołała (na Zachodzie niektóre znane arbitraże są wręcz dofinansowywane). Ta ostatnia zasada może być jednak wymierzona w Sąd Arbitrażowy przy KIG, największy w Polsce stały arbitraż, choć autorzy kodeksu mówią, że nie to jest ich intencją.

Adwokat Piotr Nowaczyk, prezes SA przy KIG w kadencji 2006 – 2009, przyznaje, że do tej pory sąd ten dzielił się mniej więcej po połowie wpływami z opłat arbitrażowych z Krajową Izbą Gospodarczą.

– Zgadzam się z większością zaproponowanych zasad, ich wcielenie w życie zależy jednak od tego, czy kodeks przyjmą największe sądy arbitrażowe – wskazuje mec. Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.

Ostrożny w ocenie jest też mec. Marek Furtek, prezes SA przy KIG: – Kodeks powinien integrować środowisko, a zatem musi uzyskać szeroką akceptację, inaczej zostanie tylko na papierze.

[ramka]

[b]Postępowanie arbitrażowe[/b]

- zapis na sąd polubowny wymaga pisemnej umowy;

- umowa może wskazywać konkretny stały sąd polubowny;

- jeżeli strony nie ustalą inaczej, wiąże je regulamin tego sądu;

- sąd państwowy odrzuca sprawę objętą zapisem na arbitraż;

- strony mogą określić liczbę arbitrów, inaczej jest ich trzech;

- sąd polubowny nie jest związany przepisami o postępowaniu przed sądem państwowym;

- może prowadzić wszelkie konieczne dowody, ale nie może stosować przymusu;

- orzeczenia zapadają większością głosów, chyba że strony uzgodniły inaczej;

- wyrok powinien zawierać motywy rozstrzygnięcia.

Na podst. kodeksu postępowania cywilnego (art. art. 1154 – 1217).

[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=m.domagalski@rp.pl]m.domagalski@rp.pl[/mail][/i]