[b]Urząd Zamówień Publicznych opublikował ostatnio interpretację, z której wynika, że jednostki administracji centralnej, samorządy czy spółki Skarbu Państwa powinny ogłaszać przetargi, gdy zawierają na rzecz pracowników grupowe ubezpieczenie na życie. Czy zgadza się pan z tą interpretacją?[/b]

prof. Eugeniusz Kowalewski: Zdecydowanie nie! Taki pogląd jest nieuzasadniony i nie uwzględnia ani specyfiki ubezpieczeń grupowych, ani istoty prawa zamówień publicznych. Interpretacja UZP dotyczy jednak tylko ubezpieczeń pracowniczych, na nich więc się skupmy. Dyskusję na ten temat trzeba zacząć od wyjaśnienia, że takie ubezpieczenie może zostać zakupione na koszt pracowników lub też sfinansowane z kieszeni pracodawcy. Gdy składka na to ubezpieczenie jest potrącana z pensji zainteresowanych, to przy jego zakupie nie można stosować procedury przetargowej. Nie dochodzi przecież do wydatkowania publicznych pieniędzy. Tylko w tym drugim wypadku zgadzam się z Urzędem Zamówień Publicznych, że należy organizować przetargi. Dziwi mnie jednak, że problem pojawia się po dziesięciu latach obowiązywania tych przepisów. Wynika z tego, że ustawa jest niejasna i daje podstawy do takich zaskakujących, jak ta, interpretacji.

[b]Zdaniem UZP nie ma znaczenia, czy są to pieniądze publiczne czy z kieszeni pracowników. Ważne natomiast jest to, że umowę grupowego ubezpieczenia zawiera podmiot zobowiązany do organizowania przetargów.[/b]

Interpretacja wydana przez UZP nie uwzględnia tego, że ubezpieczenia grupowe mogą występować w dwóch wspomnianych wariantach. W obu rodzi to zasadniczo różne konsekwencje publicznoprawne, podatkowe czy cywilnoprawne. Jeśli firma funduje pracownikom ochronę, to taka składka musi być traktowana jako dodatkowy element wynagrodzenia i opodatkowana PIT. Nie ma wątpliwości, że wówczas wydaje na ubezpieczenie środki publiczne. Skoro jednak pracodawca tylko pośredniczy w przekazaniu do firmy ubezpieczeniowej składki, bo potrąca ją z wynagrodzeń, płatnikiem są pracownicy. Takich sytuacji jest zdecydowanie najwięcej. W kontekście [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=04EFE3D2ECC4CFFD8B27CA0FAC0DDC91?id=247401]ustawy o zamówieniach publicznych[/link] ma to fundamentalne znaczenie. Trzeba pamiętać, że problem jest poważny. Grupowe ubezpieczenia pracowników to najbardziej rozwinięte ubezpieczenia w Polsce, co roku podpisuje się około 20 mln takich polis. Duża część tej puli to ubezpieczenia zatrudnionych w administracji bądź też w spółkach Skarbu Państwa.

[b]

Prawo zamówień publicznych wskazuje jednak, że w razie zakupu usług finansowych, w tym także grupowych ubezpieczeń dla pracowników, należy stosować te procedury. Wyraźnie wskazuje na to także Wspólny Słownik Zamówień CPV, który wymienia grupowe ubezpieczenia na życie, zdrowotne czy NNW.[/b]

To prawda, że przetargi należy organizować także w razie zakupu ubezpieczeń grupowych. Zasadniczym mankamentem tych przepisów jest to, że nie zastrzegają, iż objęte nimi podmioty powinny stosować przewidziane tam procedury, gdy nabywają takie ubezpieczenia ze środków publicznych. Nie powinno to zaś dotyczyć sytuacji, w których składka pochodzi z prywatnych pieniędzy pracowników. Uważam, że brak wyraźnego rozgraniczenia mógłby być podstawą do zaskarżenia tych przepisów do Trybunału Konstytucyjnego. Istotą tych regulacji jest bowiem sprawienie, że wydatkowanie środków publicznych będzie transparentne. Składka płacona przez pracownika z jego prywatnych pieniędzy nie może zaś zostać zaliczona do takich środków.

[b][link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=E7532CB31725407768E7A627AD05FF54?id=70928]Kodeks cywilny[/link] w art. 808 mówi jednak, że zawsze w razie zawarcia umowy ubezpieczenia na cudzy rachunek roszczenie o zapłatę składki przysługuje firmie ubezpieczeniowej wyłącznie przeciwko ubezpieczającemu, czyli tu – pracodawcy. Zdaniem niektórych ekspertów przesądza to o tym, że w wypadku polis grupowych to pracodawca odgrywa główną rolę, a nie pracownicy.[/b]

Przyznaję, że podczas dużej nowelizacji kodeksu cywilnego w zakresie przepisów dotyczących umów ubezpieczeniowych popełniliśmy błąd, za który czuję się współodpowiedzialny. W art. 808 powinien znaleźć się jeszcze jeden paragraf: odpowiedzialności ubezpieczającego za zapłatę składek nie stosuje się do ubezpieczeń grupowych. Niestety mimo moich wysiłków w Komisji Kodyfikacyjnej, gdy opracowywaliśmy ostatnią nowelizację kodeksu cywilnego, nie wprowadzono tego zapisu. Proszę jednak pamiętać, że jeśli pracownik odmówi dalszego opłacania składki na to ubezpieczenie, ochrona po prostu się kończy. Choć odpowiedzialnym za zapłatę składki jest pracodawca, to dłużnikiem składki jest osoba trzecia, czyli pracownik. Pracodawca pełni bowiem tylko funkcję operatora, pełnomocnika, który przekazuje pieniądze i wolę pracowników firmie ubezpieczeniowej. Ułatwia im w ten sposób zawarcie umowy ubezpieczenia, które daje im podobną ochronę jak w wypadku ubezpieczeń indywidualnych, jednak za mniejsze pieniądze. To są niuanse, ale w tym wypadku bardzo ważne.

[b]Czy spotkał się pan z sytuacją, w której urzędy lub spółki publiczne fundowały swoim pracownikom ubezpieczenia grupowe?[/b]

Zdarzało się tak na Śląsku, gdzie górnicy w kopalniach miedzi mieli zapewnione w układach zbiorowych ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków. Składki za tę ochronę opłacane były w całości z kasy pracodawcy.

[b]Brokerzy ubezpieczeniowi, którzy przeprowadzili już kilkanaście przetargów na ubezpieczenia grupowe w całej Polsce, mówią, że dzięki nim udało się wynegocjować lepsze od dotychczasowych warunki ubezpieczenia, i to za niższą składkę. Wskazują, że większość polis, które zostały zakupione przed laty i od tamtego czasu co roku tylko automatycznie się przedłużają, już nie pasuje do obecnej sytuacji na rynku pracy. Mają stosunkowo wąską ochronę i są dość drogie.[/b]

Tutaj dochodzimy do drugiej kwestii w tej sprawie. Gdybyśmy na chwilę przyjęli, że do zakupu ubezpieczeń grupowych finansowanych z kieszeni pracowników należy stosować prawo zamówień publicznych, mogłoby dojść do absurdalnych sytuacji. Biorąc pod uwagę możliwość oprotestowania wyniku przetargu przez uczestników, których oferta nie została wybrana, zawieranie umowy ubezpieczenia może zająć nawet kilka lat. W tym czasie pracownicy zostaną bez ochrony. Tymczasem umowę ubezpieczenia normalnie zawiera się jednego dnia, w ciągu jednej godziny. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że w przetargach często decydującym o wyborze oferty kryterium jest cena. Najtańsze ubezpieczenie nie zawsze oznacza najlepsze. Żaden zakład ubezpieczeń nie dokłada przecież do ochrony, jaką oferuje zainteresowanym. Zawsze więc trzeba zajrzeć do warunków ubezpieczenia, czy np. mogą skorzystać z niego także bliscy pracowników.

[b]Czy procedura wyboru firmy ubezpieczeniowej, jeśli wygra interpretacja, że nie trzeba organizować przetargu, gwarantuje, iż wybrana zostanie oferta najlepsza dla pracowników zarówno pod względem ceny, jak i zakresu ochrony?[/b]

To pracownicy są stroną tego ubezpieczenia, to oni powinni decydować i faktycznie decydują o wyborze ubezpieczyciela. Już teraz dość często dochodzi do zmiany firmy, która oferuje im ochronę. Uczestniczą w tym także związki zawodowe, które przeprowadzają ankiety wśród zatrudnionych. Gdyby trzeba było w takim wypadku stosować procedurę zamówień publicznych, ludzie nie mieliby żadnego wpływu na wybór ubezpieczyciela.

[b]Mówi się jednak o tym, że obecnie dochodzi do wielu dwuznacznych sytuacji, że agenci ubezpieczeniowi rozdają prezenty, by pracownicy decydujący o zakupie polis wybrali właśnie ich ofertę.[/b]

Zawarcie takiej umowy zawsze wymaga działalności marketingowej ze strony firmy ubezpieczeniowej, która musi zaprezentować swoją ofertę pracownikom. Zapewniam, że we wszystkich firmach, w których ubezpieczycielem grupowym jest PZU, nikt nikogo do niczego nie zmuszał, a decyzja o wyborze tego właśnie zakładu zapadła w sposób demokratyczny wśród samych pracowników.

[b]Co jednak, jeśli jakiś urząd czy spółka Skarbu Państwa zapragnie przeprowadzić przetarg na zakup ubezpieczenia grupowego finansowanego w całości z kieszeni pracowników?[/b]

Uważam, że będzie to niezgodne z prawem, ponieważ tu nie chodzi o środki publiczne.

[b]Jak ma się zachować podmiot zobowiązany do stosowania przepisów o zamówieniach publicznych, gdy z jednej strony ma interpretację UZP, a z drugiej – przeciwną interpretację prof. Eugeniusza Kowalewskiego?[/b]

Powinien poczekać. Nie przestawiać zbyt pochopnie dotychczasowego trybu zawierania tego typu umów na nowe tory. Zobaczymy, jak potoczy się dyskusja na ten temat. Być może w najbliższym czasie do Trybunału Konstytucyjnego zostanie zaskarżone prawo zamówień publicznych, jako że wyraźnie nie ogranicza przedmiotowo stosowania tych przepisów do wydatkowania wyłącznie środków publicznych. Kolejnym zabiegiem, który powinien uciąć dyskusję na ten temat, będzie szybka nowelizacja art. 808 kodeksu cywilnego lub wprowadzenie do prawa zamówień publicznych zapisu, że nie stosuje się przewidzianych tam procedur do grupowych ubezpieczeń pracowniczych, gdy składkę płaci pracownik. To są najprostsze rozwiązania tej kwestii.