Przy okazji rozległej nowelizacji [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=E1CBEBC4AD250840FD2CBD0A5594200B?id=133014]kodeksu spółek handlowych[/link] spowodowanej implementacją dyrektywy unijnej o instrumentach finansowych zmienione zostały dwa przepisy dotyczące połączeń i podziałów. Z punktu widzenia technologii legislacyjnej taki sposób wprowadzenia zmian oznacza, że zostały one poniekąd “upchnięte”, co z kolei znaczy, iż potrzebę tych bezspornie słusznych zmian ich inicjator dojrzał całkiem niedawno.
Nowy art. 503[sup]1[/sup] mówi, iż badanie planu połączenia spółek przez biegłego i jego opinia nie są wymagane, jeżeli wszyscy wspólnicy każdej z łączących się spółek wyrazili na to zgodę, z zastrzeżeniem art. 516 § 7. (Ten ostatni przepis przewiduje możliwość ograniczenia uproszczonej procedury łączenia na wniosek jednego ze wspólników). Taki sam w swym sensie przepis został wprowadzony do przepisów o podziale spółek (art. 538[sup]1[/sup]).
[srodtytul]Niezbędność zmiany[/srodtytul]
Niezależnie od wszystkich poczynionych dalej zastrzeżeń dotyczących interpretacji przepisu – będących, jak należy sądzić, skutkiem owego “upchnięcia” zmiany w toku procedury legislacyjnej – stanowi on niezbędne i elementarnie logiczne usunięcie jednej z uciążliwości procedury połączenia spółek, która jest wobec przedsiębiorców generalnie nieprzyjazna i ociężała. Z przepisu wynika bowiem nie tylko to, że w wypadku połączenia zaakceptowanego przez wszystkich właścicieli łączących się spółek spółki te nie będą musiały wydawać pieniędzy na opinię biegłego, a następnie wstrzymywać uchwał do czasu wydawania przez niego opinii.
W rzeczywistości nowe unormowanie znaczy o wiele więcej.
Z kodeksu spółek handlowych stosunkowo niewiele można się dowiedzieć na temat, czemu służy opinia biegłego, jaki jest jej cel i zakres. Wiadomo z całą pewnością tylko, że opinia służy ocenie zastosowanego w planie połączenia parytetu wymiany udziałów (akcji) między wspólnikami spółki przejmującej i przejmowanej (by pozostać przy dominującym w rzeczywistości gospodarczej modelu połączenia przez przejęcie). Między innymi biegły jest zobowiązany do dokonania oceny “metody użytej do określenia proponowanego w planie połączenia stosunku wymiany udziałów” oraz stwierdzenia, czy ów stosunek został ustalony “należycie”.
Znikąd nie wynika, według jakich kryteriów biegły miałby tę metodę ocenić i ustalić, że wynik jest “należyty”. Nie wiadomo w związku z tym nawet i tego, jakiej specjalności biegły powinien tę opinię wydawać. Nie wynika też z przepisów wcale, co sąd miałby zrobić, gdyby biegły, w tych wyrafinowanych intelektualnie okolicznościach, uznał proponowaną metodą połączenia za “niesłuszną” lub też, na przykład, “zupełnie wadliwą”.
Ryzyko, że biegły coś takiego wymyśli – a ma do tego prawo – pacyfikowane jest w tak zwanym życiu przez powoływanie biegłych wskazanych przez łączące się spółki, którzy oczywiście nie mają żadnego powodu kwestionowania metody ustalenia parytetu wymiany udziałów. Nie dlatego, że są przekupni lub niekompetentni, ale dlatego, że w rzeczywistości udziałowcy łączących się spółek ustalają parytet wymiany tak, jak im się podoba. I owo “tak mi się podoba” jest wyłącznie kolokwialnym opisem fundamentu kapitalizmu, czyli wolności gospodarczej.
Co oczywiście koniec końców prowadzi do wniosku, że w większości wypadków badanie planu i opinia biegłego nie są nikomu potrzebne. W absolutnie przeważającej większości procedura ta jest przeprowadzana w duchu zwyczajowo zaakceptowanej przez strony hipokryzji, która staje się narzędziem w obronie sfery wolności gospodarczej przed biurokratycznymi przepisami i ingerencją przejętego tymi przepisami sądu rejestrowego.
Wprowadzona zmiana nie usuwa wszystkich zagrożeń wynikających z tej obłudnej konstrukcji, ale uchyla jej najbardziej skrajny i szkodliwy przejaw. Badanie planu i wydawanie opinii nie będzie potrzebne, gdy wszyscy wspólnicy zdecydowali się na przeprowadzenie połączenia na podstawie ich własnej, wolnościowej decyzji gospodarczej. W takim wypadku nawet najbardziej gorliwy biegły i najbardziej gorliwy sąd nie będą mogli zatrzymać połączenia spółek z tej przyczyny, że proporcję wymiany udziałów łączących się spółek uważają za ustaloną “nienależycie”.
[srodtytul]Kiedy rezygnacja z biegłego[/srodtytul]
Innymi słowy, nowy przepis jest bezwzględnie słuszny i potrzebny. Zapewne lepiej byłoby usensownić i zracjonalizować cały kodeks w kwestii połączeń i podziałów, ale tego łatwo i szybko zrobić się nie da.
Pewną ceną za wprowadzone w tak awaryjnym trybie udogodnienie musi być, jakżeby inaczej, niejasność skutków wprowadzonych przepisów.
Główny problem sprowadza się do tego, jak i kiedy owa zgoda wspólników powinna być wyrażona, by mogła być skuteczna i niepodważalna.
Według dotychczasowej procedury połączeniowej w jej trakcie wspólnicy zabierają głos tylko raz: w uchwale połączeniowej. Wszystkie inne czynności podejmują, niejako w ich imieniu, zarządy łączących się spółek. Uchwały połączeniowe to oczywiście mocno późny moment, by głosować za rezygnacją z biegłego, ponieważ uchwały podejmowane są po złożeniu opinii przez biegłego.
Może więc chodzić o odrębne uchwały wspólników (akcjonariuszy) poszczególnych spółek, podejmowane nie później, niż w dacie złożenia planu połączenia do sądu i złożone do sądu razem z planem. Takie uchwały stanowiłyby podstawę wniosków obu łączących się spółek, na podstawie których sąd mógłby przyjąć plan połączenia, a spółki mogłyby go bezzwłocznie ogłosić. W rzeczywistości jednak nie jest konieczne nawet podejmowanie uchwał, wspólnicy mogą zaś wyrazić swoje zdanie w odrębnych oświadczeniach.
[srodtytul]Wspólnik zmienia zdanie[/srodtytul]
Czy wspólnik może zmienić zdanie?
Rozpatrując taką ewentualność, należy oprzeć się na racjonalnym założeniu, że w dacie głosowania w sprawie odstąpienia od sporządzenia opinii biegłego wspólnik zna plan połączenia, który ma zostać złożony do sądu. Należy więc sądzić, iż zgoda wspólnika powinna w takim wypadku odnosić się wyraźnie do tego, a nie innego planu połączenia, który wręcz powinien należeć do treści uchwały lub oświadczenia.
Rzecz prosta, wspólnik nie ma takiej mocy sprawczej, by powstrzymać zarząd przed złożeniem innego planu połączenia niż pierwotnie uzgodniony, i w takim wypadku wspólnik mógłby nie być już zainteresowany rezygnacją z opinii biegłego, jak należy sądzić. Zaradzenie takiej sytuacji możliwe jest na podstawie odwołania się do art. 516 § 7.
Może ono być rozumiane tylko w ten sposób, iż wspólnik, nawet mimo wyrażenia zgody na odstąpienie od sporządzenia opinii biegłego, może zgłosić sprzeciw spółce, czyli domagać się opinii, nie później niż w terminie miesiąca od dnia zgłoszenia planu połączenia do sądu rejestrowego. (Pozostała część tego przepisu z logicznego punktu widzenia nie może być podstawą “zastrzeżenia” do nowego przepisu).
Nawet mimo pierwotnego głosowania za odstąpieniem od sporządzania opinii oraz niezgłoszenia sprzeciwu nic nie może i tak powstrzymać wspólnika od głosowania przeciwko połączeniu przy okazji podejmowania samej uchwały połączeniowej. Co więcej, takie głosowanie nie zmniejszy w niczym, przynajmniej formalnie, prawa wspólnika do dochodzenia odszkodowania, gdy uważać on będzie parytet wymiany za krzywdzący. Choć prawdę mówiąc, gdy zgoda na rezygnację z opinii obejmowała także treść planu połączenia, wówczas takie powództwo nie powinno mieć szans przy założeniu, że w toku połączenia zrealizowano parytet wymiany ustalony w planie połączenia.
Przy tej okazji warto zauważyć, iż samo wciągnięcie wspólników w podejmowanie decyzji w fazie uzgadniania planu połączenia jest rozwiązaniem rozsądnym, któremu nie sposób nic zarzucić. Zarządy spółek mają szansę uzyskać w ten sposób większą pewność co do tego, iż połączenie dojdzie do skutku.
Oczywiście, w rzeczywistości gospodarczej taka kontrola nad planem połączenia ze strony wspólników jest na bieżąco realizowana za pomocą subtelniejszych i bardziej bezpośrednich narzędzi niż głosowanie za uchwałą o odstąpieniu od opinii biegłego. Co jest wykonalne, rzecz jasna, tylko w spółkach mniejszych i średnich.
W dużych spółkach o rozproszonym akcjonariacie uzyskanie zgody wszystkich akcjonariuszy na odstąpienie od badania planu połączenia przez biegłego w gruncie rzeczy nie będzie możliwe, ale tu akurat żadna krzywda nikomu się nie dzieje, ponieważ są to spółki, w których zarząd ma tak znaczną władzę, że zbadanie planu połączenia przez biegłego stanowi tutaj niezbędną rękojmię ochrony interesów mniejszościowych akcjonariuszy.