Na listę takich produktów nie mają więc szans trafić te wytwarzane wprawdzie od co najmniej 25 lat w naszym kraju, ale niemające związków z kulturą i tradycją ziem polskich i zamieszkujących je społeczności. Tak wynika z nowelizacji [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=176384]ustawy o rejestracji i ochronie nazw i oznaczeń produktów rolnych i środków spożywczych oraz o produktach tradycyjnych oraz o zmianie niektórych innych ustaw (DzU z 2008 r. nr 216, poz. 1368[/link]), która dziś (5 stycznia 2009 r.) wchodzi w życie.
Nowela przewiduje też ostrzejszą weryfikację wniosków o rejestrację tradycyjnych produktów, a napływa ich coraz więcej. To efekt dwuletnich doświadczeń związanych z funkcjonowaniem listy produktów tradycyjnych. Minister rolnictwa może wyznaczyć zainteresowanemu podmiotowi, który złożył zastrzeżenie do cudzego wniosku o rejestrację chronionej nazwy pochodzenia lub oznaczenia geograficznego, okres dostosowawczy na dalsze używanie tej nazwy.[b] Będzie to jednak możliwe jedynie wówczas, gdy podmiot ten wprowadzał do obrotu produkty zgodnie z prawem i nieprzerwanie używał nazwy przez minimum pięć lat.[/b]
Dotychczas kontrolą podmiotów mających uprawnienia do produktów tradycyjnych zajmował się główny inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, a także cztery prywatne jednostki certyfikujące. Teraz jego uprawnienia przejmą inspektoraty wojewódzkie, a centrala zajmie się nadzorem nad jednostkami certyfikującymi. Ma to, według ustawodawcy, rozwinąć konkurencję i obniżyć ceny. Za badania płacą bowiem kontrolowani.