UP musi ocenić, jak przeciętni odbiorcy postrzegają w całości ten znak – orzekł wojewódzki sąd administracyjny (sygn. VI Wa/SA 1018/08) po tym, jak urząd odmówił TVP SA jego rejestracji.

Znak SeXemisja TVP zgłosiła łącznie z grafiką. Chciała zastrzec go w kilku klasach towarowych, w tym w kl. 9 m.in. na: telewizyjne audycje, filmy i reportaże; w kl. 38 m.in. na: przekazywanie fonii, wizji, rozpowszechnianie programów, usługi teleteksowe; w kl. 41 m.in. na: organizowanie, montaż i produkcję programów i imprez artystycznych, usługi wynajmu nagrań i studiów nagrań, produkcję filmów i spektakli.

UP odmówił ochrony na ten znak właśnie w wymienionych klasach. Przeciwstawił słowny znak Seksmisja, który korzysta z wcześniejszej ochrony od października 1996 r. Zastrzegło go Studio Filmowe Zebra w Warszawie na podobne towary i usługi, w tym na: montaż programów telewizyjnych, organizowanie konkursów, teleturniejów, usługi studia filmowego, nagrywanie filmów, teledysków i widowisk (decyzja o rejestracji z 13 grudnia 1999 r.).

UP uznał, że zgłoszony znak jest podobny do znaku Seksmisja głównie w warstwie wizualnej. – Mimo zastosowanej grafiki w znaku tym wyróżnia się słowo "sex", a środkowa litera "e" jest mało widoczna, tak że odbiorcy mogą odczytać go tak samo – uzasadniał UP.

TVP poskarżyła się do WSA. – Urząd uznał, że jedynym elementem dominującym jest słowo "sex", lecz nie uzasadnił dlaczego. Nie podał, jakie znaczenie mają pozostałe elementy słowne i graficzne w znaku SeXemisja – zarzucił pełnomocnik TVP.

Zaznaczył, że znaki mają inne znaczenie. – Czym innym jest misja, a czym innym emisja i słowo to jest wyeksponowane. Dlatego konsumenci nie mogą pomylić tych znaków – argumentował podczas rozprawy przed WSA. Zarzucił urzędowi brak całościowej oceny znaku, który składa się z wielu elementów, w tym z ciekawej grafiki.

Pełnomocnik UP twierdził, że zarówno same znaki, jak i sygnowane nimi towary i usługi są podobne w takim stopniu, że zachodzi ryzyko wprowadzenia przeciętnych odbiorców w błąd, co do ich pochodzenia. Odmowę udzielenia ochrony stanowił zatem art. 132 ust. 2 pkt 2 prawa własności przemysłowej. – Zdaniem UP podobieństwo wizualne znaku TVP przejawia się nie tylko przez wyeksponowanie słowa "sex", lecz także w samej grafice, która przybliża skojarzenia z powszechnie znanym filmem Juliusza Machulskiego i zarazem chronionym znakiem – podkreślał pełnomocnik.

WSA uchylił zaskarżoną decyzję. – Urząd nie wyjaśnił, dlaczego uznał płaszczyznę wizualną za dominującą – zaznaczyła sędzia sprawozdawca Małgorzata Grzelak. Podkreśliła, że znak należy ocenić w całości, w tym także kształt i układ liter.

– UP powinien również podać, kogo rozumie pod pojęciem przeciętnego odbiorcy tych znaków. Powinien ocenić też stopień uwagi odbiorców w odniesieniu do wymienionych towarów i usług. Ponadto urząd musi się odnieść do wszystkich zarzutów podniesionych przez TVP – podała na koniec sędzia Grzelak.

Wyrok nie jest prawomocny.