Dreamliner miał pomóc wyprowadzić LOT na prostą, ale z powodu powtarzających się usterek samoloty te uziemiono w wielu krajach, a dla polskiego przewoźnika okazały nie kołem ratunkowym ale obciążeniem. Wiceprezes LOT zapowiedział, że może wystąpić do Boeinga o odszkodowanie. Co może składać się na takie odszkodowanie ?

- Najogólniej rzecz ujmując każdy koszt i utracony zarobek związany z uziemieniem samolotu, czyli brakiem możliwości eksploatacji samolotu. Celem uzyskania odszkodowania jest doprowadzenie do stanu majątkowego, który istniałby gdyby LOT mógł korzystać z samolotów w uzgodnionych umową terminach oraz bez usterek. Szkoda LOT-u może obejmować zmniejszenie jego majątku wskutek np. zwrotu ceny zapłaconych biletów, kosztów poszukiwania rozwiązań zastępczych np. wynajem innych samolotów, ale także koszty finansowania zakupu samolotów w leasingu.

- A utracone korzyści, straty wizerunkowe, jak jej wycenić ?

- Straty wizerunkowe przekładające się na utracone korzyści mogą stanowić najistotniejszy ryzyko dla LOT-u. Potencjalni pasażerowie mogą po prostu bać latać się tymi samolotami. To jest trochę jak z chirurgiem, który przez 10 lat wykonuje najtrudniejsze operacje ratujące życie. Raz popełnił błąd i w świadomości kolejnego pacjenta myśl czy nie pomyli się kolejny raz wypiera fakt, że przez 10 lat chirurg był mistrzem. Transport lotniczy należy do najbezpieczniejszych na świecie, ale w przypadku katastrofy spowodowanej wadą samolotu, skutki elektryzują opinię publiczną. Niektórzy powiadają, że są to tzw. miękkie straty. One są jednak bardzo twarde.

- Ale chyba jednak trudne do wyceny ?

- Wycena takich szkód jest uzależniona od standardu dowodu przyjętego w systemie prawnym właściwym dla rozstrzygania sporu o odszkodowanie. Systemy, które dopuszczają konstrukcje szkody ewentualnej, prognozowanej, sprzyjają dochodzeniu takich roszczeń. Najogólniej mówiąc, przyznają one dużą władzę sędziemu oraz dopuszczają opieranie się na symulacjach sporządzanych przez specjalistów. W warunkach polskich szkoda ewentualna nie jest szkodą, a skuteczność dochodzenia roszczeń w tym zakresie uzależniona jest od tego jakiemu prawu został poddany kontrakt, w tym wypadku dostawa samolotów. Polskie prawo nie sprzyja dochodzeniu takich roszczeń. W zasadzie jedyną możliwość stwarza art. 322 Kpc., który mówi, że jeżeli w sprawie o naprawienie szkody sąd uzna, że ścisłe udowodnienie wysokości żądania jest niemożliwe lub nader utrudnione, może w wyroku zasądzić odpowiednią sumę według swej oceny, po rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy.

- W Ameryce zapewne łatwiej uzyskać takie odszkodowanie ?

- Owszem. Prawo amerykańskie, ale też arbitraż, jeżeli strony zgodziły się, aby rozstrzygać spór według zasad słuszności, daje większe możliwości. Fundamentalne znaczenie ma zatem jakie prawo zostało wybrane jako właściwe dla rozstrzygania sporu między LOT-em a producentem Dreamlinerów.

- Proszę powiedzieć kilka słów o taktyce negocjacyjnej i procesowej.

- Uziemienie Dreamlinerów przez władze lotnicze jest ciosem reputacyjnym nie tylko dla linii lotniczej, ale także dla producenta. Od LOT-u zależy zatem jak wykorzysta ten fakt w sporze o odszkodowanie. W interesie producenta jest wyciszenie „szumu" wokół uziemienia. Paradoksalnie więc atutem LOT-u jest fakt, że jest ono skutkiem decyzji władz lotniczych podjętej w trosce o życie pasażerów linii lotniczych, w tym LOT-u. Logika i racjonalność uczy, że tego rodzaju sporu powinny być rozwiązywane ugodowo, a ugoda powinna być zawarta szybko. Wejście w spór sądowy, a także arbitrażowy, w razie umiejętnego prowadzenia tego sporu od strony medialnej, przez linię lotniczą, może być bardzo szkodliwy dla producenta.

- LOT nie ma chyba wyboru, musi chyba dochodzić odszkodowania, zwłaszcza, że korzysta z pomocy państwa ?

- Tak. Nie wyobrażam sobie, aby LOT nie zażądał odszkodowania nawet, gdyby nie korzystał z pomocy publicznej. Ma pan jednak rację, że korzystanie z pomocy publicznej powoduje, że decyzje władz LOT-u w tej sprawie przestają być decyzjami dotyczącymi majątku LOT-u, gdyż dotykają podatników również tych, którzy nie są klientami LOT-u. Pomoc publiczna oznacza bowiem, że straty LOT-u stają się problemem publicznym.

- Amerykański producent ma kłopoty na całym świecie, będzie wyścig wierzycieli, jak to jest rozwiązywane ?

Fakt, że problem nie dotyczy tylko LOT jest dla niego zaletą. LOT może tu wykorzystać efekt jazdy na gapę tzn. skorzystać z faktu, że ten sam problem mają linie lotnicze znacznie silniejsze od niego. Trudno wyobrazić sobie, aby producent Dreamlinerów dopuścił do sporów sądowych z liniami lotniczymi. Byłoby to reputacyjne samobójstwo. Stawiam na ugodę oraz na dążenie do jak najszybszej eliminacji wad samolotów. Pozostanie problem kampanii wizerunkowej, której celem będzie przywrócenie poczucia bezpieczeństwa klientów linii lotniczych.

Rozmawiał Marek Domagalski