Do takich wniosków doszli uczestnicy konferencji „Sądownictwo arbitrażowe”, która odbyła się we wtorek w Lublinie.
Cywiliści są zgodni: sądy polubowne to nie konkurencja dla sądów powszechnych, ale ich uzupełnienie, a zarazem odciążenie. Jest bowiem pokaźna kategoria spraw, które nie nadają się do sądów powszechnych. To spory wymagające specjalistycznej wiedzy lub też spory branżowe. Przykładem są choćby konflikty dotyczące działalności w Internecie.
Postępowania w takich sprawach przed sądem powszechnym są zazwyczaj długotrwałe, wymagające powołania opinii biegłych, a co za tym idzie – kosztowne.
– Sądy polubowne to przyszłość, szczególnie w wyspecjalizowanych sferach życia. Można w nich spór rozstrzygnąć taniej, szybciej i bardziej profesjonalnie – uważa dr Paweł Cioch z Katedry Postępowania Cywilnego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
– To także duże pole do działania dla różnych mediatorów i arbitrów – dodaje dr Edyta Rutkowska z Katedry Prawa Finansowego Uniwersytetu Wrocławskiego. Wskazuje, że sądy arbitrażowe swoje rozstrzygnięcia opierają także na tzw. miękkim prawie, czyli różnego rodzaju wewnętrznych unormowaniach branżowych – kodeksach dobrych praktyk. A to zwiększa ochronę konsumentów.
Przedsiębiorcy także dostrzegają korzyści płynące z polubownego załatwiania sporów. W regulaminach świadczenia usług oznajmiają, że wszelkie spory będą rozpatrywane przez sądy polubowne (np. dla domen internetowych to Sąd Polubowny przy Krajowej Izbie Gospodarczej).
Dr Edyta Rutkowska podkreśla jednak, że automatyczne zamieszczanie tego typu sformułowań może być potraktowane jako niedozwolona klauzula umowna, czyli jednostronnie narzucona. Należy je więc stosować z rozwagą.
Konferencja „Sądownictwo arbitrażowe” odbyła się w ramach XVI Tygodnia Prawników, którego organizatorem było Koło Naukowe Studentów Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. „Rz” jest patronem prasowym imprezy.