Rz: Ministerstwo Cyfryzacji proponuje, by w nowych przepisach o postępowaniu przed organem ochrony danych osobowych (następca GIODO) zrezygnować z wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy, co wzbudza opór niektórych organizacji przedsiębiorców. Czy słusznie?
Paweł Litwiński: Zacznijmy może od tego, czym jest wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy – to instytucja wprowadzona do Kodeksu postępowania administracyjnego w 1980 r., na potrzeby realizacji zasady dwuinstancyjności postępowania. A ponieważ w stosunku do np. ministrów nie było (i nadal nie ma) organów wyższej instancji, wprowadzono ponowne „odwołanie" od decyzji ministra, ale jedynie do tego samego ministra. Jest to właśnie swoiste odwołanie, bo sprawę ponownie rozpatruje ten sam organ, ponownie wydaje decyzję w tej samej sprawie. W konsekwencji nasza sprawa jest rozpatrywana co prawda po raz drugi, ale jedynie przez tego, kto wydał pierwszą decyzję.
I jak to działa w praktyce?
Właśnie na tym polega problem – ten sam organ, na podstawie tego samego materiału, ponownie rozpatruje tę samą sprawę. Jest więc naturalnym, czego dowodzi praktyka, że przypadków zmiany własnych decyzji nie jest wiele. Właśnie ze względu na niską skuteczność tego środka prawnego – bardzo mało decyzji jest zmienianych w wyniku wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy – w ostatniej nowelizacji KPA wprowadzono zasadę fakultatywności wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy: jego wniesienie nie jest już warunkiem możliwości zaskarżenia decyzji do sądu administracyjnego.
A co w przypadku GIODO?
W przypadku decyzji wydawanych dotychczas przez GIODO potwierdza się teza o niskiej skuteczności wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy: szacunkowe dane ustalone na podstawie uzasadnień wyroków NSA wskazują, że zaledwie ok. 6 proc. wniosków o ponowne rozpatrzenie sprawy jest skutecznych. A w tym samym czasie istotnie wydłużają one postępowanie przed GIODO: np. w 2015 r. czas oczekiwania na ponowne rozpatrzenie sprawy przez ten organ wyniósł ok. 140 dni. Wydłużenie wszystkich postępowań o 140 dni dla 6 proc. prawdopodobieństwa zmiany decyzji – to nie jest efektywne w skali całego postępowania.
W związku z tym, Ministerstwo Cyfryzacji zaproponowało postępowanie jednoinstancyjne prowadzone przed, mającym wkrótce powstać, nowym organem – Prezesem Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Nie tylko Ministerstwo, bowiem również GIODO, dostrzegając potrzebę zmian, opracował projekt nowych przepisów proceduralnych, w którym opowiedział się za rezygnacją z wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy.
Czyli wszyscy się zgadzają co do kierunku zmian?
I GIODO, i Ministerstwo zdają się mówić to samo – zrezygnujmy z ponownego rozpatrywania sprawy. Skutki dla stron postępowań będą dwojakie. Po pierwsze, przyspieszenie postępowania – te 140 dni to konkretny czas, o który na pewno postępowanie się skróci. Po drugie, w praktyce gwarancje procesowe dla stron nie powinny ulec osłabieniu. Stronie będzie nadal przysługiwała skarga do sądu administracyjnego wnoszona za pośrednictwem organu ochrony danych, który – co ważne – będzie mógł uznać tę skargę za zasadną i uchylić własną decyzję. Natomiast sąd administracyjny – co równie ważne – po wprowadzonych w procedurze sądowej zmianach może w wyroku zobowiązać Prezesa Urzędu do załatwienia sprawy w określony sposób. To również powinno wpłynąć korzystnie na czas trwania postępowań.
A co w sytuacji, gdy trzeba będzie uzupełnić postępowania dowodowe?
Ponieważ sąd administracyjny nie przeprowadza nowych dowodów, poza dowodami z dokumentów, takie sprawy wrócą do organu ochrony danych, ale znacznie szybciej, bo strona nie będzie musiała czekać na ponowne rozpatrzenie sprawy. W rezultacie więc i tak postępowania przed Prezesem Urzędu powinny przyspieszyć, bez uszczerbku dla praw stron. ©?
—rozmawiał Michał Kołtuniak