Organizacje środowiskowe będą miały więcej możliwości blokowania inwestycji. Rząd pracuje nad projektem nowelizacji ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska.
Nowe przepisy dają ekologom prawo do wnoszenia wniosków do sądów administracyjnych w sprawie wstrzymania natychmiastowej wykonalności decyzji środowiskowej. A gdyby nie udało się tego zrobić, możliwość wniesienia zażalenia.
Wojewódzki sąd administracyjny będzie rozpatrywał wnioski ekologów w ciągu miesiąca od dnia ich wpływu.
Czytaj także:
Ekolodzy łatwiej zablokują inwestycje
Słabe wsparcie
Inwestorzy uważają, że proponowane rozwiązania mogą zablokować inwestycje na długie miesiące, a nawet lata.
– Postępowania środowiskowe potrafią trwać bardzo długo. Wiem, że niektóre organizacje środowiskowe celowo je przewlekają. Nie zawsze jest to uzasadnione – zauważa Konrad Młynkiewicz, radca prawny, dyrektor działu prawa administracji w Kancelarii Prawnej Sadkowski i Wspólnicy.
Projekt krytykuje również Przemysław Dziąg, radca prawny z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
– Nowe przepisy zwiększają zdecydowanie liczbę okoliczności, w których organizacje ekologiczne będą mogły brać udział w postępowaniu o wydanie pozwolenia na budowę – uważa mec. Dziąg.
– Będzie to dotyczyło praktycznie każdego postępowania, które wymaga środowiskowych uwarunkowań. Co gorsza, przepisy pozwolą wstrzymywać je bez jasnych przesłanek. A to już niebezpieczne. Poza tym ekolodzy będą mogli skarżyć do sądu decyzje, nawet jeżeli nie brali udziału na wcześniejszych etapach postępowania w sprawie wydania zezwolenia na inwestycje – tłumaczy Przemysław Dziąg. I dodaje: – Termin jednego miesiąca na rozpatrzenie wniosku ma charakter instrukcyjny i nie wiąże sądu. Może się nim zająć znacznie później.
Okazuje się, że z rządowych propozycji nie są zadowoleni również ekolodzy. Ich zdaniem nie rozwiewają one wątpliwości podnoszonych przez Komisję Europejską.
– Projekt nie rozwiązuje podstawowych problemów, na które zwraca uwagę Komisja. Chodzi o procedurę naruszenia prawa, tj. brak możliwości wstrzymania wykonania decyzji zezwalających na realizację inwestycji na podstawie specustaw, w tym drogowej – uważa Sylwia Szczutowska ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
– Jest to powszechna praktyka w budowie dróg w Polsce. Tak było np. z drogą S7 pod Krakowem, przebiegającą przez siedliska chronionego chomika europejskiego. I co z tego, że odwoływaliśmy się, skoro nie doszło do wstrzymania budowy i siedliska zostały zniszczone. Wprawdzie projekt przewiduje, że będziemy mogli zaskarżać tego rodzaju decyzje do wojewódzkiego sądu administracyjnego, ale w dalszym ciągu sąd nie będzie mógł uchylić decyzji o budowie drogi, nawet gdy dochodzi do łamania praw i niszczenia przyrody – twierdzi Sylwia Szczutowska.
Czego chce Unia
Projekt jest odpowiedzią na zarzuty Komisji Europejskiej dotyczące polskich specustaw. Zdaniem Komisji pozbawiają one organizacje pozarządowe możliwości zwrócenia się do sądu o przyznanie środków tymczasowych dla pozwoleń: wodnoprawnych, na budowę, koncesji geologicznych i decyzji administracyjnych w specustawach wydanych dla przedsięwzięć wymagających udziału społeczeństwa.
Komisja zarzuciła również Polsce pozbawienie organizacji pozarządowych prawa do kontroli sądowej takich decyzji.
Etap legislacyjny: komisja prawnicza