Estoński CIT czyli forma rozliczenia, w której podatek odprowadzamy dopiero przy wypłacie zysku, to atrakcyjna forma opodatkowania. Ma jednak swoje ograniczenia. Dotyczą one na przykład aportów do spółki. Tą kwestią zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu.
Kanwą orzeczenia, które na łamach „Rzeczpospolitej” opisuje Aleksandra Tarka, był wniosek o interpretację spółki komandytowej, która chciała skorzystać z estońskiego CIT.
Jak wyjaśniono we wniosku, komplementariusz spółki prowadzi jednoosobową działalność, w której funkcjonuje obiekt sportowy, i zamierza wprowadzić do spółki całość prowadzonego przez siebie przedsiębiorstwa.
Fiskus nie dał jednak zielonego światła na estoński CIT. Wskazał na art. 28k ust. 1 pkt 6 lit. b ustawy o CIT, zgodnie z którym nieuprawnieni do skorzystania z tej formy rozliczenia są podatnicy, którzy m.in. wnieśli tytułem wkładu do innego podmiotu, w tym na poczet kapitału, uprzednio prowadzone przez siebie przedsiębiorstwo. Wyłączenie stosuje się w roku podatkowym wniesienia oraz w bezpośrednio po nim następującym, nie krócej niż przez 24 miesiące. Zdaniem urzędników to ograniczenie nie dotyczy wyłącznie wnoszących wkład niepieniężny na poczet kapitału.
Spółka zaskarżyła interpretację do sądu, ale przegrała. Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu (sygn. akt I SA/Wr 703/23) nie podzielił jej stanowiska, że art. 28k ust. 1 pkt 6 ustawy o CIT odnosi się wyłącznie do tych podatników, którzy dokonują wkładu niepieniężnego. Jak wyjaśniono, taka wykładnia pomija bowiem treść art. 28k ust. 2 ustawy o CIT, który nakazuje odpowiednie stosowanie spornej normy do podatników, którzy wkład niepieniężny otrzymują. Spółka będzie więc wyłączona z możliwości skorzystania z estońskiego CIT w roku podatkowym, w którym wniesiono wkład, oraz bezpośrednio po nim następującym, nie krócej jednak niż przez 24 miesiące od aportu.
Czytaj więcej: