Z opublikowanego przez resort gospodarki badania „Przedsiębiorczość w Polsce" wynika, że przedsiębiorcy za jedną z głównych barier prowadzenia działalności gospodarczej uważają wysokość podatków i opłat przewidzianych prawem. Wskazało je aż 36 proc. ankietowanych z sektora małych i średnich firm. Wśród mikrofirm ten odsetek był taki sam.

Co drażni

Przykładem tego, co drażni przedsiębiorców przy podatkach i opłatach, może być choćby sprawa wysokości składek na ZUS w 2015 r. Jest ona uzależniona od wysokości przeciętnego prognozowanego wynagrodzenia, które rząd zapisuje w budżecie. W projekcie ustawy budżetowej na rok 2015 zapisana została kwota 3966 zł, o 5,9 proc. wyższa niż ta z budżetu na 2014 r. O tyle też, czyli o 5,9 proc., wzrosną składki przedsiębiorców na ZUS.

To więcej, niż wynosi prognozowany na ten rok wzrost PKB (według różnych prognoz ma wynieść ok. 3,4 proc.), znacznie więcej, niż może wynieść inflacja (obecnie mamy do czynienia ze spadkiem cen, ale prognozy mówią o tym, że inflacja będzie na koniec roku na lekkim, nieprzekraczającym jednego procenta plusie). I w przypadku wielu mikrofirm – to więcej, niż będą w stanie zarobić.

Niskie obroty

Generalnie podwyżka o ok. 50 zł miesięcznie (bez uwzględnienia stawek zdrowotnych) oznacza po prostu konieczność podwyżki ceny produktów lub usług, co może grozić m.in. utratą klientów. Już obecnie – na co zwraca uwagę resort gospodarki – jedna czwarta mikrofirm za drugą pod względem wagi barierę rozwoju wskazuje niskie obroty. W tej sytuacji każdy kolejny wydatek może zdecydować o być albo nie być firmy.

Już przy informacji, że mikrofirmy muszą liczyć się z podwyżką składek ubezpieczeniowych, pojawiły się głosy, że system ustalania wysokości tych danin jest absurdalny, gdyż nie bierze pod uwagę sytuacji płacowo-finansowej zainteresowanych przedsiębiorców. O składkach decydują płace w dużych firmach, które – co wynika jasno z danych – są po prostu wyższe niż w małych firmach.

Coraz gorsze oceny

Ale nie tylko wysokość danin publicznych stanowi dla przedsiębiorców problem. Jak wynika z raportu Ministerstwa Gospodarki, bardzo źle oceniane są przepisy podatkowe. W połowie ubiegłego roku prawo podatkowe negatywnie (jako złe albo bardzo złe) oceniło blisko dwie trzecie badanych. To – na co zwraca uwagę MG – najgorszy wynik w historii badania.

Niechlubny rekord został ustanowiony także w przypadku ocen prawa pracy (blisko 40 proc. ocenia je źle albo bardzo źle). Źle jest w przypadku sądownictwa gospodarczego, gdzie także blisko połowa ankietowanych wyraziła złą opinię.

Generalnie – jak wynika z raportu resortu gospodarki – ocena przepisów regulujących działalność gospodarczą się pogarsza. Ten trend zaczął się w 2009 r. i jest kontynuowany.

Konieczność podwyżki ceny produktów lub usług może grozić utratą klientów

To, że przybywa ocen negatywnych, oznacza, że z przepisami dotyczącymi działalności gospodarczej dzieje się coś niedobrego. Złe przepisy w coraz większym stopniu będą odgrywać rolę czynnika odstraszającego od prowadzenia biznesu, co prędzej czy później odbije się na liczbie istniejących w Polsce firm.

Nowe problemy

Tymczasem już sam rozwój biznesu często powoduje, że przed przedsiębiorcą często pojawiają się nowe, nieznane mu wcześniej problemy prawne, jako że transakcje i działalność prowadzone przez taki rosnący organizm gospodarczy komplikują się z czasem. Ci, którzy sprzedają lokalnie, mają mniejsze problemy z rozliczeniami niż ci, którzy sprzedają w całym kraju, bo przecież interpretacje przepisów w naszym kraju różnią się w zależności od regionu. Jeszcze trudniej mają ci, którzy decydują się na wyjście poza kraj z produkcją czy usługami. Tacy przedsiębiorcy potrzebują pomocy, właściwego podejścia, a tymczasem często są traktowani jako potencjalni przestępcy.

Z zapowiedzi premier Ewy Kopacz wynika, że rząd chce przyjąć nowe prawo o działalności gospodarczej i dokonać zmian w ordynacji podatkowej.