Inwestor powinien rozpoznawać nawet potencjalnie zagrożenia dla środowiska – to sedno wyroku Sądu Najwyższego w sporze między właścicielami pasieki a Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad.
Danuta i Ireneusz P. prowadzili od lat pasiekę w gospodarstwie położonym przy przebudowywanej przez GDDKIA szosie krajowej nr 51. Przed przebudową wzdłuż szosy rosły gęsto różnego rodzaju drzewa, tworząc ścianę zieleni. Stanowiła dla pszczół naturalną barierę ochronną, gdyż przelatując z pasieki, wznosiły się nad nią i unikały zderzenia z samochodami. Po przebudowie wskutek podwyższenia poziomu drogi i usunięcia owej naturalnej bariery ochronnej pszczoły zderzały się z samochodami i ginęły. A zbiory miodu spadły.
Sąd Okręgowy w Olsztynie nakazał GDDKiA ustawić na tym odcinku szosy ekran i zasądził na rzecz właścicieli pasieki 71 tys. zł odszkodowania za straty w zbiorach miodu w latach 2008–2010. Sąd Apelacyjny w Białymstoku podzielił werdykt, że ustawienie parawanów jest uzasadnione na podstawie przepisów o ochronie własności (art. 222 § 2 kodeksu cywilnego), nie dopatrzył się jednak po stronie drogowców zawinienia uzasadniającego odszkodowanie.
Innego zdania był Sąd Najwyższy (sygnatura akt IV CSK 404/13). Nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. Wytknął sądowi apelacyjnemu, że przy ocenie zawinienia inwestora powinien uwzględnić jego obowiązki wynikające z prawa ochrony środowiska, w tym wypadku osłonięcie nieruchomości parawanami ochronnymi. Przypomniał, że zgodnie z art. 6 prawa o ochronie środowiska inwestor podejmujący działalność mogącą negatywnie oddziaływać na środowisko, jest obowiązany temu zapobiegać (tzw. zasada prewencji), a gdy negatywne oddziaływanie nie jest w pełni rozpoznane, podjąć wszelkie możliwe środki zapobiegawcze (tzw. zasada przezorności).
– Pojęcie to nie jest zdefiniowane ustawowo, ale należy przez nie rozumieć należytą staranność – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Marian Kocon. Dodał, że takiego dowodu GDDKIA nie przeprowadziła, a powołanie się na decyzje burmistrza ustalającą środowiskowe uwarunkowania dla inwestycji nie wystarczy. Nie wyłącza winy inwestora także brak wiedzy – tutaj o zwyczajach pszczół– bo mógł skorzystać z wiedzy specjalistów.
– To kolejny wyrok wskazujący tendencję w orzecznictwie SN do stanowczego egzekwowania profesjonalizmu inwestorów – mówi mec. Mirella Lechna z kancelarii Wardyński i Wspólnicy. – Mogą być to czasem wysokie standardy wymagające wyobraźni, ale w sporze np. z rolnikiem uzasadniają je dodatkowo względy słuszności.