Konwencja o międzynarodowej sprzedaży towarów (Convention on Contracts for the International Sele of Goods), zwana także konwencją wiedeńską lub konwencją CISG ujednolica zasady dotyczące formułowania kontraktów oraz te związane z obowiązkami i uprawnieniami kupującego oraz sprzedającego w handlu zagranicznym. Obowiązuje wówczas, gdy strony umowy handlowej mają siedziby w jednym z umawiających się krajów. A lista tych ostatnich jest stosunkowo długa. Do tej pory do konwencji przystąpiło bowiem 79 państw. Wśród nich właściwie wszystkie kraje europejskie (chociaż bez Wielkiej Brytanii) oraz takie, jak np.: Argentyna, Brazylia, Chiny, Irak, Japonia, Meksyk, Paragwaj, Korea Południowa, USA, czy Zambia.
W wielu przypadkach konwencja może więc mieć zastosowanie, nawet gdy przedsiębiorcy nie będą mieli takiej świadomości. Wystarczy np. że ustalając prawo właściwe dla kontraktu, wskażą na prawo polskie. A wtedy to konwencja międzynarodowa będzie miała pierwszeństwo przed innymi aktami prawnymi. W myśl bowiem naszej Konstytucji ratyfikowane umowy międzynarodowe mają pierwszeństwo przed ustawami. Podobnie będzie w przypadku wyboru innego krajowego prawa jako właściwego. Także ono będzie na pewno wskazywało na konwencję, co wynika z ogólnej zasady nadrzędności prawa międzynarodowego (umów międzynarodowych) nad prawem wewnętrznym.
Czy oznacza to, że eksporter z Polski wraz z importerem z Niemiec albo Hiszpanii lub Brazylii skazani są na stosowanie przepisów konwencji? Absolutnie nie. Przedsiębiorcy mają prawo zadecydować, że przepisy umowy nie będą miały zastosowania do ich kontraktu. Zezwala na to art. 6, zgodnie z którym, strony mogą wyłączyć zastosowanie konwencji albo uchylić bądź zmienić skutki któregokolwiek z jej postanowień (chociaż z wyjątkami, dotyczącymi np. braku obowiązku zachowania formy pisemnej dla umowy).
Jeżeli więc przedsiębiorcy nie chcą stosować konwencji, a byłaby ona właściwa według ich prawa krajowego, muszą wyraźnie zapisać w kontrakcie odpowiednią klauzulę wyłączającą jej stosowanie.