Sąd Najwyższy wydał wyrok bardzo niekorzystny dla polskich firm działających na unijnych rynkach. Niektóre mogą stracić prawo ubezpieczenia w ZUS i składki za pracowników będą musiały zapłacić za granicą.

Sprawa dotyczyła wrocławskiej agencji pracy tymczasowej, która zajmuje się delegowaniem osób do pracy na budowach, przy produkcji, w hotelarstwie i gastronomii we Francji i Niemczech.

Atrakcyjne uprawnienie

Początkowo wrocławski oddział ZUS wystawiał pracownikom tej spółki zaświadczenia E101 (obecnie A1). Taki dokument daje pracodawcy prawo do opłacania w Polsce składek na ubezpieczenia społeczne od wynagrodzenia osoby pracującej w za granicą.

To bardzo atrakcyjne uprawnienie dla polskich przedsiębiorców, dlatego co roku kilka tysięcy naszych firm deleguje ponad 300 tys. pracowników do pracy w innych krajach Unii. Konkurujemy nie tylko jakością, ale także ceną.

Przywileje są jednak obwarowane licznymi warunkami. Jednym z nich jest to, by firma delegująca pracowników w znaczącym zakresie prowadziła działalność w Polsce. W myśl „Praktycznego poradnika", wydanego przez unijną Komisję Administracyjną ds. Koordynacji Systemów Zabezpieczenia Społecznego, oznacza to, że przedsiębiorca musi wypracowywać 25 proc. swojego przychodu w kraju pochodzenia.

W 2012 r. urzędnicy ZUS zorientowali się, że agencja pracy tymczasowej przestała spełniać warunki do korzystania z preferencji przy delegowaniu pracowników. Okazało się, że jej obroty w Polsce w 2010 r. i 2011 r. spadły z 31 do 12 proc. Po tym, jak ZUS odmówił wystawienia formularza E101 dla pracownika delegowanego do Francji, spółka odwołała się do sądu.

Twarde stanowisko

Sąd okręgowy stwierdził, że spółka nie spełnia wymogów określonych w rozporządzeniu nr 883/2004 z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego i wspomnianego poradnika.

Sąd apelacyjny zmienił to rozstrzygnięcie i stwierdził, że wskaźnik obrotów to nie jedyna przesłanka przesądzająca o tym, że delegowanie jest zgodnie z prawem. Bierze się również pod uwagę, gdzie są rekrutowani pracownicy i zawierane umowy z kontrahentami. Poza tym spadek obrotów w Polsce miał przejściowy charakter, wynikający z kryzysu gospodarczego.

Sąd Najwyższy (sygn akt. II UK 565/13) uchylił korzystne dla przedsiębiorcy rozstrzygnięcie. Nie pozostawił wątpliwości, że obroty stanowią pierwszą przesłankę sprawdzenia, czy przedsiębiorca spełnia warunki do delegowania pracowników.

– Trzeba pamiętać, że w tym wypadku obroty zanotowane przez firmę w Polsce były dwukrotnie niższe od wymaganych przez unijne regulacje – powiedział Zbigniew Korzeniowski, sędzia SN. – Poza tym, nie ma podstaw, aby inaczej interpretować te przepisy w czasie dekoniunktury gospodarczej.

Michał Jan ?Jaworski, adwokat z kancelarii ?Znyk, Jaworski, ?Pietrzyk & Kollegen

Wyrok Sądu Najwyższego świadczy o sztywnym trzymaniu się wytycznych administracyjnych zawartych w „Praktycznym poradniku". Szkopuł w tym, że w kolejnych wydaniach tego poradnika można dostrzec zaostrzanie kryteriów delegowania, co ma pośrednio chronić interesy zamożnych państw członkowskich, takich jak Francja czy Niemcy, kosztem państw delegujących. Wielu polskich przedsiębiorców będzie miało trudności ze spełnieniem wymogów delegowania pracowników przewidzianych w art. 12 rozporządzenia 883/2004. Wyjściem z tej sytuacji jest skorzystanie z możliwości świadczenia usług przy pomocy pracowników normalnie świadczących pracę w dwóch lub więcej państwach członkowskich. Powinno to pozwolić na utrzymanie ubezpieczenia pracownika w ZUS na podstawie art. 13 rozporządzenia 883/2004, z korzyścią dla pracowników, pracodawców i samego ZUS.