Barbara G. domagała się od PKO BP ponad 149 tys. zł, które przywłaszczyła sobie pracownica banku w latach 2004–2010. Obsługę jej rachunków prowadziła wtedy Elżbieta D., prywatnie koleżanka pokrzywdzonej. Barbara G. nie wiedziała o procederze, bo znajoma mówiła, że wypłacane pieniądze przeznacza na zakup obligacji oszczędnościowych. Została za to skazana przez Sąd Rejonowy w Hrubieszowie na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Barbara G. jeszcze przed wszczęciem śledztwa złożyła reklamację w sprawie utraty oszczędności. Bank oddał 4,5 tys. euro z odsetkami, a decyzję o zwrocie reszty miał podjąć po zakończeniu postępowania przez prokuraturę. Mimo jednak zakończonego śledztwa i prawomocnego wyroku odmówił zwrotu pieniędzy.

Bank uznał roszczenie tylko do kwoty 97 724,94 zł. Podnosił, że nie był uczestnikiem procesu karnego, nie miał wpływu na materiał dowodowy zgromadzony w tym postępowaniu ani na jego ocenę.

Wobec uznania części roszczenia spór dotyczył 51 495 zł. Bank twierdził, że taka wpłata na konto Barbary G. nie wpłynęła, czego dowodzą wydruki operacji od 1 stycznia 2004 r. do 31 grudnia 2005 r. Sąd uznał ten dowód za niewystarczający. Na wniosek pełnomocnika banku dopuścił opinię biegłego z zakresu informatyki, której celem byłoby ustalenie tego faktu w systemie informatycznym banku. Sporządzenie jej okazało się jednak niemożliwe, bo nie wyraziła na to zgody dyrektor oddziału banku, gdzie pracowała Elżbieta D.

Sąd uznał więc, że bank zaniechał udowodnienia tej istotnej okoliczności. Dał wiarę poszkodowanej i świadkom, że taka kwota pochodząca z zerwania lokaty w innym banku została wpłacona. Przyznała to w sprawie karnej sama Elżbieta D., a sąd cywilny w tym zakresie związany jest opisem czynu, za który ją skazano.

Sąd Okręgowy w Zamościu uznał roszczenie Barbary G. za zasadne na podstawie art. 415 oraz art. 725 w zw. z art. 471 kodeksu cywilnego (sygnatura akt IC 1293/12). Stwierdził, że obowiązkiem banku jest zapewnić szczególne warunki bezpieczeństwa przyjmowania i wypłacania pieniędzy klientów oraz obracania nimi. Pracownica fałszowała podpisy Barbary G., dokonywała wypłat wbrew jej woli, zagarniała środki na własne potrzeby przez kilka lat. Bank powinien mieć zabezpieczenia i procedury, które niweczyłyby próby przestępcze. Tymczasem nie zachował nie tylko szczególnej staranności, której żąda prawo bankowe, ale nawet należytej staranności.

Ma więc zapłacić poszkodowanej 149 219 zł z odsetkami od dnia złożenia reklamacji. Wyrok nie jest prawomocny.