Wykonawca nie musi występować na drogę administracyjną przed Krajową Izbą Odwoławczą przy Urzędzie Zamówień Publicznych o zwrot wadium, ale może wystąpić wprost do sądu cywilnego.

To sedno środowego orzeczenia Sądu Najwyższego, które ucina spory wokół tej kwestii i jest korzystne dla uczestników przetargów (sygnatura akt: IV CSK 291/13).

Którą drogą

Prawo zamówień publicznych (art. 46) stanowi, że zamawiający zwraca wadium niezwłocznie po wyborze najkorzystniejszej oferty, może je natomiast zatrzymać, m.in. jeżeli wykonawca po wezwaniu nie złożył dokumentów lub oświadczeń wymaganych w procedurze przetargowej (to najbardziej typowa sytuacja).

Tak było w sprawie, którą rozpatrywał SN. Zamawiający – gmina Olsztyn, która zorganizowała przetarg na rekultywację działki po gazowni w Olsztynie (opiewający na 3 mln zł), wykluczył z przetargu konsorcjum dwóch spółek z Lublina i Kielc oraz zatrzymał 120 tys. zł wadium, gdy nie dostarczyły żądanych dokumentów. Spółki wystąpiły z pozwem o zapłatę owych 120 tys. zł, jednak Sąd Okręgowy w Olsztynie i Apelacyjny w Białymstoku odrzuciły pozew bez merytorycznego badania, uznając, że zwrotu wadium należy dochodzić przed Krajową Izbą Odwoławczą.

Mec. Tomasz Skoczyński, pełnomocnik spółek, mówił przed SN, że nie mają one nic do wykluczenia z przetargu, dokumentacji nie dostarczyły, bo miały inną niż zamawiający koncepcję wykonania prac. Ich zastrzeżenia dotyczą tylko zatrzymania wadium. W jego ocenie KIO tylko przy okazji kontroli innych naruszeń prawa zamówień wypowiada się w kwestii wadium i czasem zamawiający stosują się do jej uwag, ale nie można ich egzekwować przez komornika.

Skuteczność i koszty

Sąd Najwyższy dopuścił drogę przed sądem cywilnym w sporze o wadium.

– To sprawa cywilna, żeby więc mówić, że ma ją rozpatrywać inny organ niż sąd cywilny, musiałaby o tym stanowić wyraźnie ustawa – powiedziała w uzasadnieniu sędzia SN Agnieszka Piotrowska. – Wykonawca może więc złożyć pozew o zwrot wadium niezależnie od tego, czy domagał się tego przed KIO.

Sędzia dodała, że w tzw. mniejszych zamówieniach (to 90 proc. przetargów) wykonawcy nie mogą skarżyć przed KIO zatrzymania wadium.

Istotne są też koszty. Droga administracyjna jest nie tylko mało skuteczna, ale znacznie kosztowniejsza. Opłata za odwołanie do KIO wynosi 15 tys. zł, a skarga do sądu dodatkowo 5 proc. od wartości przetargu – w tym wypadku 150 tys. zł. Opłata przed sądem cywilnym wynosi 5 proc. od żądanego wadium, a więc tylko 6 tys. zł.

– Wykonawcy muszą wnieść wadium w każdym przetargu, którego wartość przekracza tzw. progi unijne. W praktyce najczęściej jest określane w kwocie maksymalnej, tj. 3 proc. wartości zamówienia – wskazuje mec. Mirella Lechna z kancelarii Wardyński i Wspólnicy. Wybór środków prawnych, jakie przysługują wykonawcy, któremu wadium zatrzymano, ma istotne znaczenie.

Opinia:

Jacek Sadowy, były prezes Urzędu Zamówień Publicznych

Działająca w ramach prawa zamówień publicznych Krajowa Izba Odwoławcza kontroluje tylko te naruszenia, które mają wpływ na wynik przetargu. Zatrzymanie wadium nie ma zaś takiego wpływu. Wykonawca nie ma zatem ani prawnych, ani faktycznych możliwości odzyskania wadium na tej (administracyjnej) drodze. Niejednokrotnie przy tym o zatrzymaniu wadium decydują kwestie uznaniowe, ocenne, i naturalnie może powstać spór w tym względzie. Orzeczenie Sądu Najwyższego jest zatem jak najbardziej trafne i doniosłe, ponieważ wprowadza pewność w tym segmencie prawa zamówień publicznych i procedur przetargowych.