W efekcie wzmożonych kontroli przewoźników inspektorzy transportu drogowego wykryli ponad 82 tys. naruszeń przepisów. Ponad 45 tys. dotyczyło nieprzestrzegania przez kierowców przepisów dotyczących czasu prowadzenia pojazdów i obowiązkowych przerw i odpoczynków, a kolejne 24,5 tys. nieprawidłowości w używaniu urządzeń rejestrujących. Dane takie wynikają z raportu ITD za pierwsze trzy kwartały tego roku. Został on przedstawiony na ostatnim posiedzeniu Rady Ochrony Pracy w Sejmie przez Huberta Jednorowskiego, naczelnika Wydziału Inspekcji Biura Nadzoru Inspekcyjnego w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego.

Konkurencja i kryzys

Zdaniem Państwowej Inspekcji Pracy, która także przedstawiła swój raport z kontroli czasu pracy kierowców, przedsiębiorcy łamią przepisy o czasie pracy, bo chcą być konkurencyjni w stosunku do pozostałych przedsiębiorstw i szybciej dostarczać towar. A wtedy łatwo o nieprawidłowości. Poza tym przedsiębiorcy w czasie spowolnienia gospodarczego ograniczyli zatrudnienie kierowców do niezbędnego minimum, co oznacza dla nich później więcej obowiązków.

Nie bez znaczenia jest także postawa klientów firm przewozowych, które zastrzegając wysokie kary umowne za spóźnienie dostawy towaru, wymuszają na kierowcach naruszanie norm czasu pracy i odpoczynku zastrzeżone w ustawie o transporcie drogowym.

Odpowiedzialności można uniknąć

– Mądry przewoźnik może jednak uniknąć odpowiedzialności za naruszenie czasu pracy kierowców – mówi Maciej Wroński, dyrektor biura prawnego w Ogólnopolskim Związku Pracodawców Transportu Drogowego.

– Wystarczy, że podczas postępowania administracyjnego udowodni, iż zapewnia właściwą organizację i dyscyplinę pracy, a stosowany system wynagradzania nie zachęca kierowców do przekraczania obowiązujących norm. Dlatego warto na bieżąco kontrolować czas pracy kierowców i karać np. dyscyplinarnie za wszelkie naruszenia. Przewoźnikom opłaca się dbać o bezpieczeństwo kierujących i przestrzeganie przepisów o transporcie drogowym.

Odpowiedzialność przewoźników znacząco zmalała na początku zeszłego roku, gdy w życie weszła nowelizacja ustawy o transporcie drogowym. Jej celem było przeniesienie części odpowiedzialności za naruszenia wykryte na drodze,  na kierowców.

Wcześniej tylko firmy płaciły za łamanie przepisów, nawet gdy doszło do tego wyłącznie z winy kierującego, któremu spieszyło się do domu. Teraz kierowcy sami płacą za swoje winy. Od początku tego roku ITD wystawiła kierowcom mandaty na łączną kwotę ponad 13 mln zł.

Kierowcy przyłapanemu na łamaniu przepisów grozi  mandat do 2 tys. zł. Może on jednak łatwo zepchnąć z siebie odpowiedzialność, jeśli na podstawie dokumentów przewozowych udowodni, że to organizacja pracy narzucona przez pracodawcę wymusiła na nim przekroczenie norm czasu pracy. Przedsiębiorca odpowiada bowiem za naruszenie przepisów na zasadzie ryzyka. Kara administracyjna może wynieść nawet 40 tys. zł.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.rzemek@rp.pl