Gdy dłużnik zwleka z uczynieniem czegoś, np. z wykonaniem aranżacji pomieszczeń firmowych czy wyremontowaniem hali, choć termin dawno już minął, przedsiębiorca może spróbować zrobić to na jego koszt. Pozwalają na to przepisy kodeksu cywilnego, a konkretnie art. 480. Przedsiębiorca musi jednak pamiętać, aby dopełnić konkretnych czynności. Chodzi o to, by nie działał samowolnie (co do zasady, bo są też pewne wyjątki).
Kodeks cywilny mówi, że w przypadku zwłoki dłużnika (czyli gdy nie wykonuje tego, do czego się zobowiązał, choć termin już minął, a gdy nie został oznaczony – po wezwaniu przez wierzyciela), można zażądać od sądu upoważnienia do wykonania czynności na koszt dłużnika. Oznacza to tyle, że przedsiębiorca nie może, gdy np. architekt spóźnia się z wykonaniem aranżacji pomieszczeń, zlecić tej usługi dowolnie wybranemu innemu architektowi za nawet wygórowaną kwotę, a potem przesłać rachunku do tego, który nie przygotował aranżacji na czas. Wcześniej musi pójść do sądu i uzyskać upoważnienie do takiego działania. Tylko wtedy będzie mógł liczyć na zapłatę.
Przedsiębiorca – wierzyciel ma dwa tryby, w których może dochodzić zastępczego wykonania. Pierwszy, wspomniany, art. 480 k.c. Drugi to art. 1049 kodeksu postępowania cywilnego (trzeba wystąpić z powództwem o zobowiązanie dłużnika do dokonania określonej czynności, a gdy ten jej nie wykona, można żądać wszczęcia egzekucji). Przedsiębiorca musi się jednak zdecydować, który wybierze, bo skorzystanie z jednego wyklucza drugi. Oba mają swoje zalety, ale też wady.
Gdy przedsiębiorca zdecyduje się na pierwszy tryb – określony w art. 480 kc – i uzyska upoważnienie sądu do wykonania czynności, będzie mógł – w zależności od rodzaju czynności, która ma być wykonana i od okoliczności konkretnego przypadku – dokonać jej sam albo za pomocą innych osób. Będzie więc mógł zlecić wykonanie aranżacji np. wybranemu przez siebie architektowi albo – gdy uzna, że jest w stanie zrobić to sam – przygotować odpowiedni projekt. W przypadku powództwa w trybie art. 480 kc ewentualnej egzekucji podlegać będzie, po uzyskaniu sądowej klauzuli wykonalności, jedynie orzeczenie w części zasądzającej odpowiednią kwotę od dłużnika na rzecz wierzyciela.
Gdy przedsiębiorca zechce skorzystać z trybu określonego w art. 1049 kpc, czyli wystąpi z powództwem o zobowiązanie dłużnika do wykonania konkretnej czynności, a ten jej nie wykona w wyznaczonym przez sąd terminie, będzie mógł od razu domagać się wszczęcia przeciwko dłużnikowi egzekucji. Nie będzie więc musiał wszczynać odrębnego procesu po to, by uzyskać wyrok o umocowaniu do zastępczego wykonania na koszt dłużnika. W samym zaś wniosku egzekucyjnym przedsiębiorca może zawrzeć równocześnie wezwanie dłużnika do dokonania czynności, udzielenia wierzycielowi upoważnienia do zastępczego wykonania i przyznania odpowiedniej kwoty na pokrycie kosztów wykonania.
Od tych sztywnych rygorów (czyli wcześniejszej konieczności wystąpienia do sądu) istnieje pewien wyjątek. W wypadkach nagłych wierzyciel może pominąć etap sądowego upoważnienia i od razu – na koszt dłużnika – wykonać zaległą czynność albo usunąć to‚ co dłużnik wbrew zobowiązaniu uczynił. Co ważne, w tym przypadku nie traci prawa do odszkodowania. Jest jednak pewne ryzyko: sąd może później uznać, że nie był to wypadek nagły. A to może mieć dla wierzyciela negatywne konsekwencje. Bo trudno będzie uzyskać od dłużnika zapłatę za takie zastępcze wykonanie.
Z reguły naglącym wypadkiem będzie sytuacja awaryjna, zwłaszcza zagrażająca życiu, zdrowiu lub grożąca powstaniem znacznej szkody. Trudno to wykluczyć, tym bardziej że przedsiębiorca – oczekując na upoważnienie sądu, a to z reguły wymaga sporo czasu – może ponieść szkodę, i to znaczną. Jej naprawienie mogłoby po pewnym czasie być utrudnione, podobnie jak zastępcze wykonanie czynności i mogłoby nie mieć już dla przedsiębiorcy znaczenia (choćby ze względu na właściwość zobowiązania). To jednak oceni sąd i to on zdecyduje, czy działanie przedsiębiorcy nie było samowolne i czy rzeczywiście nie powinien był najpierw zwrócić się do wymiaru sprawiedliwości.