Pracodawcy zatrudniający setki tysięcy niepełnosprawnych z przerażeniem obserwują, jak szybko postępują prace rządu i parlamentu nad obniżeniem dofinansowań z PFRON.

Zmiany z zaskoczenia

– Projekt ustawy okołobudżetowej, która przewiduje drastyczne cięcie dofinansowań z PFRON dla zakładów pracy chronionej, ujrzał światło dziennie 18 września, a dwa tygodnie później Sejm zaczął nad nim prace – mówi Ireneusz Madej, prezes gorzowskiej spółki zatrudniającej 1000 niepełnosprawnych, w tym ośmiu medalistów paraolimpiady w Londynie. – Dla nas te zmiany oznaczają zmniejszenie dofinansowań z PFRON o blisko 6 mln zł rocznie. Do końca roku nie uda nam się renegocjować kontraktów, jakie podpisaliśmy w ostatnich latach, aby zrekompensować w ten sposób straty wynikające z proponowanej przez rząd zmiany przepisów.

Większość, jeśli nie wszyscy przedsiębiorcy prowadzący zakłady pracy chronionej, już planują zwolnienia. Na pierwszy ogień pójdą pracownicy z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, bo to ich dofinansowania zostaną obcięte najdotkliwiej. Po nowelizacji maksymalne stawki wsparcia do ich wynagrodzeń zmaleją z 1500 do 960 zł miesięcznie.

Trafią na bruk

– Zatrudniamy 60 niepełnosprawnych i mamy już przygotowaną listę 15 osób wytypowanych do zwolnienia. Czekamy tylko na potwierdzenie, że zmiany wejdą w życie od nowego roku – mówi księgowa mniejszego zakładu pracy chronionej z Zielonej Góry.

– To jednak nie koniec. Jeśli dofinansowania zmaleją, to rezygnujemy ze statusu zakładu pracy chronionej i zwolnimy pozostałych niepełnosprawnych. Na rynku jest masa pełnosprawnych pracowników bez zatrudnienia – dodaje.

Nadzieja w posłach

– Bezwzględnie sprzeciwiamy się tym zmianom, ponieważ uważamy je za całkowicie nieuzasadnione i szkodliwe. Chcemy zwrócić uwagę na to, że pracodawcom nie pozostawia się czasu na dostosowanie do nowej sytuacji czy renegocjacje kontraktów, a system kształtuje się doraźnie, mając na względzie jedynie oszczędności – uważa Jan Zając, prezes zarządu Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych. – Sytuacja taka może doprowadzić do likwidacji wielu miejsc pracy oraz wyrzucenia wielu osób poza obszar rynku pracy. Podjęliśmy więc intensywne działania, m.in. rozpoczęliśmy cykl spotkań z parlamentarzystami – dodaje.

– Sugestie pomysłodawców tej systemowej zmiany, jakoby znowelizowane przepisy nie powodowały konieczności likwidacji działalności i rezygnacji z zatrudnienia osób niepełnosprawnych, są całkowicie pozbawione logiki. Zachowania podmiotów nastawionych ze swej specyfiki na zysk da się bowiem przewidzieć – napisał w liście interwencyjnym do premiera Bogdan Rzońca z Klubu Parlamentarnego PiS.

Dzisiaj 1400 zakładów pracy chronionej zatrudnia 166 tys. osób niepełnosprawnych. Z kolei na otwartym rynku pracy 17 tys. firm zatrudnia tylko 76 tys. niepełnosprawnych. Z tych statystyk i z wyliczeń posła Rzońcy wynika, że po zmianie przepisów, gdy obecne zakłady pracy chronionej zrezygnują z prowadzenia deficytowej działalności, aby rynek wchłonął zwolnionych, potrzebne będzie dodatkowe 30 tys. firm zatrudniających niepełnosprawnych pracowników na tzw. otwartym rynku. Tak się jednak nie stanie. W praktyce po zmianach dalsze zatrudnienie znajdzie jedynie garstka niepełnosprawnych, ponieważ ich zatrudnianie przestanie być opłacalne.

Zdaniem POPON ucierpią na tym szczególnie osoby starsze, którym bez dodatkowego wsparcia i zachęt do ich zatrudniania, trudno pokonać barierę technologiczną. Zmiany zatem powinny mieć raczej charakter ewolucyjny, a nie rewolucyjny.

etap legislacyjny przed pierwszym czytaniem w Sejmie

Edyta Sieradzka, wiceprezes Ogólnopolskiej Bazy Pracodawców Osób Niepełnosprawnych

Nikt nie spodziewał się tak drastycznego zmniejszenia wysokości dofinansowań dla zakładów pracy chronionej, które zatrudniają obecnie ponad 160 tys. pracowników. Dla wszystkich przedsiębiorców to prawdziwy szok. Zatrudnianie niepełnosprawnych nie jest łatwym zajęciem, jak się wydaje politykom. Mają oni mniejszą wydajność, przysługuje im dodatkowy urlop i częściej korzystają ze zwolnień chorobowych. Do tego trzeba zatrudniać lekarzy czy pielęgniarki do bieżącej opieki nad takimi pracownikami i znosić ciągłe kontrole PFRON i wysokie kary nakładane na podstawie niejasnych przepisów. Mam kontakt z pracodawcami, którzy po zmianach planują zwolnienie wszystkich pracowników z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności i zastąpienie ich pełnosprawnymi, zatrudnionymi na umowie-zleceniu.