Z roku na rok rejestr klauzul niedozwolonych rozrasta się w coraz szybszym tempie. Postanowień, których nie można stosować w umowach czy regulaminach np. sklepów internetowych jest już ponad pięć tys. I tylko w samym 2012 roku wpisano do rejestru łącznie 1398 postanowień uznanych za abuzywne, czyli zakazane. W tym roku może być ich jeszcze więcej. Od początku 2013 roku trafiło już 864 postanowień zakwestionowanych przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK). Drugie tyle może pojawić się z końcem tego roku.
Przedsiębiorcom jest więc coraz trudniej przekopywać się przez tak obszerny spis z zakazanymi klauzulami i porównywać z wzorcami swoich umów i regulaminów.
E-handel na celowniku
Najwięcej klauzul niedozwolonych, jakie w tym roku zostały wpisane do rejestru, dotyczy tzw. innych usług – 277 wpisów. Przybywa klauzul zakazanych związanych z handlem elektronicznym. Branża ta uplasowała się na drugim miejscu – 257 klauzul. I okazuje się, że częściowo winę za to ponoszą sprzedawcy
– Wielu z nich nie zwraca uwagi na samą treść regulaminu i po prostu kopiuje je z podobnych serwisów lub tworzy bez przygotowania prawnego – mówi Rafał Bugajski, menedżer serwisu CentrumSprzedawcy.pl.
Przez to narażają się na powielanie klauzul, które już zostały zakwestionowane przez SOKiK. A tym samym sprowadzają na siebie widmo kar nakładanych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (do 10 proc. obrotu w poprzednim roku) czy konieczności ponoszenia kosztów związanych z postępowaniami sądowymi. Z tym, że UOKiK najpierw wzywa przedsiębiorcę do usunięcia nieprawidłowości, dlatego nie każda sprawa kończy się karą.
Jednak sytuację wykorzystują niektóre stowarzyszenia, mające chronić konsumentów. Chcą zarobić na nieznajomość prawa przez właścicieli e-sklepów.
Mechanizm ich działania jest prosty. Każdy może zaskarżyć do SOKiK sprzedawcę, który w swoim regulaminie ma niedozwolone postanowienie i to właśnie robią stowarzyszenia. Wyszukują w regulaminach i wzorcach umów niedozwolone klauzule i sprawę, w imieniu jakiegioś konsumenta kierują przeciw sprzedawcy do sądu. Zarabiają na zastępstwie procesowym, za które musi zapłacić przedsiębiorca – 60 zł, chociaż do niedawna było to 360 zł. Coraz częściej proponują firmom zawarcie ugody, co wiąże się z zapłatą pewnej kwoty, jak i usunięciem niedozwolonego postanowienia z umowy.
Rafał Bugajski wskazuje, że sprzedawcy wolą zapłacić i zawrzeć ugodę. W przeciwnym razie koszty mogą być znacznie wyższe.
– Oprócz zastępstwa procesowego dochodzą koszty sadowe i konieczność publikacji wyroku w Monitorze Sądowym i Gospodarczym. A takich pozwów przedsiębiorca może mieć dużo i ugoda jest dla niego mniej dotkliwa finansowo – mówi Rafał Bugajski.
Rejestr jak balon
Bywa, że do do jednego regulaminu jest np. 10 pozwów, które dotyczą innych klauzul z tego samego regulaminu. A każda przegrana sprawa to konieczność publikacji osobnego wyroku. W dodatku nawet jak już dana klauzula jest w rejestrze, ale sprawa dotyczyła innego przedsiębiorcy to i "nowe" postanowienie umowne musi trafić do rejestru. A ten pęcznieje poprzez powielanie identycznych postanowień. Z tym, że takie stowarzyszenia wynajdują też zupełnie nowe klauzule.
– I na tym powinny się koncentrować. Tym bardziej, że już samo wpisanie klauzuli do rejestru powoduje, że konsument i tak jest chroniony. Takie postanowienie po prostu nie jest wiążące – mówi Małgorzata Cieloch, rzecznik UOKiK.
Opinia dla "Rz"
Tomasz Konieczny, radca prawny Konieczny, Grzybowski, Polak Kancelaria Prawna
Przedsiębiorcy zaskoczeni wieloma pozwami składanymi do SOKiK w jednym czasie i dotyczącymi różnych postanowień tego samego wzorca mają ograniczone możliwości obrony przed kosztami postępowania. Mogą liczyć na połączenie spraw do wspólnego rozpoznania (o ile nie doszło do sztucznego rozdzielenia pozwów na różnych konsumentów), a także na nieobciążanie ich kosztami sądowymi i zastępstwa procesowego. Nadal jednak zapłacą – w razie przegranej – najwyższą z opłat, jaka wiąże się z publikacją wyroku w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, która budzi też zastrzeżenia natury konstytucyjnej. Istnieje rejestr klauzul niedozwolonych, publikacje te są więc zbyteczne i należy rozważyć zniesienie takiego obowiązku lub znaczące obniżenie kosztów ogłoszeń.