Choć instytucja służebności przesyłu została wprowadzona do kodeksu cywilnego ok. czterech lat temu (dokładnie ustawą z 30 maja 2008 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny, oraz niektórych innych ustaw, DzU z 2008 nr 116, poz. 731), to status prawny wielu linii przesyłowych, w szczególności energii elektrycznej, gazu, kanalizacji, w dalszym ciągu pozostaje nieuregulowany.
Coraz bardziej wzrasta jednocześnie świadomość wśród obywateli przysługujących im praw w związku z przebiegającymi przez ich grunty liniami przesyłowymi. Stąd też coraz więcej prowadzonych jest przed sądami postępowań o ustanowienie służebności przesyłu za wynagrodzeniem oraz o zapłatę za bezumowne korzystanie z nieruchomości.
Tylko na pierwszy rzut oka
Przedsiębiorstwa energetyczne przeważnie jako linię obrony przyjmują, że doszło do zasiedzenia przez nie nieruchomości, na których są urządzenia przesyłowe, w związku z czym właścicielowi danej nieruchomości nie należy się wynagrodzenie.
Choć wiele słupów energetycznych rzeczywiście stoi na nieruchomościach przez okres na pierwszy rzut oka umożliwiający, zgodnie z kodeksem cywilnym, ich zasiedzenie (okres 20 lat przy posiadaniu samoistnym w dobrej wierze oraz okres 30 lat przy posiadaniu samoistnym w złej wierze), to w przypadku linii przesyłowych zasiedzenie nie jest jednak takie oczywiste.
Właściciele nieruchomości, na której znajdują się takie linie przesyłowe, wcale nie są bez szans. Konieczne jest jednak przedstawienie argumentów, które mogą skutecznie kwestionować „linię obrony" przedsiębiorstw przesyłowych.
Kserokopie to za mało
W procesach dotyczących linii przesyłowych przedsiębiorcy bardzo często usiłują wywieść swoje prawo, przedstawiając kserokopie dokumentów – nie dość, że niezawierające podstawowego dokumentu, czyli tytułu prawnego umożliwiającego posadowienie urządzeń przesyłowych na oznaczonej numerem działki oraz z numerem księgi wieczystej nieruchomości – to przeważnie w ogóle nie dotyczą one przedmiotowej nieruchomości.
Niepoświadczona kserokopia nie jest dokumentem
Stąd zarzut powoływania się przez przedsiębiorstwa przesyłowe na kserokopie bardzo często przewijał się w orzecznictwie Sądu Najwyższego przy okazji spraw o służebność przesyłu: wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z 9 grudnia 2009 r., (IV CSK 291/2009); Wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z 9 czerwca 2009 r. (II CSK 34/09); wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z 29 kwietnia 2009 r. (II CSK 557/08); wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z 10 lipca 2009 r. (II CSK 71/09).
We wszystkich tych sprawach SN orzekł, że żaden przedsiębiorca nie może wywodzić swych praw z kserokopii niemających waloru dokumentu.
Marna wiarygodność
Konieczne jest przede wszystkim zakwestionowanie wiarygodności kserokopii przedłożonych przez przedsiębiorstwo. Brak zakwestionowania wiarygodności kserokopii przedłożonych przez przedsiębiorstwo może skutkować tym, że okoliczności wynikające z tych kserokopii sąd uzna za fakty przyznane (na podstawie art. 229 k.p.c.), co również się zdarza .
Z orzecznictwa
Kserokopie
– nie są dokumentami ani urzędowymi, ani prywatnymi w rozumieniu k.p.c., a przez to nie mają wartości dowodowej. W szczególności postępowanie nieprocesowe dotyczące prawa własności powinno być oparte na oryginałach dokumentów. Kserokopie nie są nawet dowodami, o których mowa w art. 308 k.p.c (dowód z filmu, telewizji, fotokopii, fotografii, planów, rysunków oraz płyt lub taśm dźwiękowych i innych przyrządów utrwalających albo przenoszących obrazy lub dźwięki).
Niepoświadczona kserokopia nie jest dokumentem. Jeżeli zaś pismo nie może być uznane za dokument, nie może być ono też podstawą do prowadzenia dowodu w trybie art. 308 k.p.c. Odmienne ujęcie tego zagadnienia prowadziłoby do obejścia przepisów o dowodzie z dokumentu. Poza tym, jak trafnie podkreślono w doktrynie, wymienione w art. 308 k.p.c. środki dowodowe ustawodawca zaliczył do „przyrządów utrwalających albo przenoszących obrazy lub dźwięki". Oznacza to, że środki te, w tym także fotokopie, mają przedstawiać rzeczywistość poprzez zawarte w nich obrazy lub dźwięki, a nie przez opisy wyrażane pismem.
Domniemanie o tytule prawnym do użytkowania gruntów w celu budowy sieci energetycznej nie może być skutecznie wyprowadzone z kserokopii dokumentów.
Przedsiębiorstwa przed sądem często argumentują, iż nie posiadają oryginałów dokumentacji ze względu na upływ czasu, czy też reorganizację przedsiębiorstwa, w związku z tym nie można ich obarczać negatywnymi tego skutkami prawnymi. Nie można się z taką argumentacją zgadzać, przede wszystkim zaś sądy nie powinny podzielać takiej argumentacji przedsiębiorstw przesyłowych, choć jak widać, czasami dopiero Sąd Najwyższy naprawia błędy sądów niższej instancji, jak w wyroku Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z 9 czerwca 2009 r., II CSK 49/2009:
Argumentacja, iż uczestnik „ma trudności z dotarciem do dokumentacji" ze względu na upływ czasu, reorganizację przedsiębiorstwa, nie może obciążać wnioskodawcy, tylko zaś i wyłącznie uczestnika, który wywodzi z niej określone prawo. Zmiany organizacyjne w strukturach osoby prawnej, nawet jeśli w praktyce mogą wprowadzać zakłócenia w jej funkcjonowaniu, nie uzasadniają przerzucania odpowiedzialności za sposób jej realizacji na wnioskodawcę. Ciężar dowodzenia okoliczności faktycznych określa w aspekcie obowiązków procesowych art. 232 § 1 k.p.c., a w aspekcie konsekwencji – art. 6 k.c. i ten układ wymaga udowodnienia przez uczestnika.
Jedynie oryginał
Warto też w toku postępowania skorzystać z dyspozycji art. 129 kodeksu postępowania cywilnego. Strona powołująca się w piśmie na dokument obowiązana jest na żądanie przeciwnika złożyć oryginał dokumentu w sądzie jeszcze przed rozprawą (art. 129 § 1 k.p.c.). Natomiast, jeżeli jest to uzasadnione okolicznościami sprawy, sąd, na wniosek strony albo z urzędu, zażąda od strony składającej odpis dokumentu przedłożenia oryginału tego dokumentu.
Warto skorzystać z dyspozycji przepisu i zażądać (jeżeli przedsiębiorca w dalszym ciągu zamierza wywodzić z przedłożonych kserokopii skutki prawne) doręczenia sądowi dokumentu w oryginale – wnioskodawcy zaś w poświadczonym odpisie.
Zasada i odstępstwo
Warto też w toku postępowania powołać się na ważną dyrektywę interpretacyjną przepisów o zasiedzeniu w aspekcie ochrony prawa właściciela wyrażoną przez Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 28 października 2003 r. (P. 3/2003). Otóż Trybunał Konstytucyjny wskazał, że zasadą konstytucyjnie określoną – od której tylko wyjątkowo wprowadza się odstępstwa – jest nienaruszalność prawa własności.
Zasiedzenie jest natomiast odstępstwem od tej zasady, i to daleko idącym. W związku z tym wszelkie wątpliwości powinny być tłumaczone na korzyść ochrony własności (i innych praw majątkowych z nią związanych), bez względu na to, czy chodzi o własność (prawo majątkowe) osób fizycznych, jednostek samorządu terytorialnego, Skarbu Państwa czy innych podmiotów.
Twardy dowód
Dowód zasiedzenia charakteryzuje się daleko idącym rygoryzmem dowodowym. Wszelkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść właściciela nieruchomości, w myśl naczelnej zasady ochrony prawa własności. Nie można również opierać się na domniemaniach faktycznych, uprawdopodobnieniu. Każda okoliczność faktyczna, z której przeprowadzający dowód zasiedzenia chce wywodzić skutki prawne, musi być należycie i niezbicie udowodniona. Dokumenty nie mogą nasuwać żadnych wątpliwości.
Komentuje Tomasz Borowiec, radca prawny, kancelaria Tomasz Borowiec – Kancelaria Radcowska w Warszawie
Słabym punktem w postępowaniach o zasiedzenie jest wymóg ciągłości posiadania. Przedsiębiorstwa przesyłowe na przestrzeni lat przekształcały się, dzieliły i restrukturyzowały. Do przeprowadzenia dowodu zasiedzenia niezbędne jest wykazanie ciągłości posiadania, a w przypadku przekształceń i restrukturyzacji konieczne jest również wykazanie skuteczności przeniesienia posiadania. W praktyce sądowej jest to bodaj najsłabszy punkt procesu dowodowego o zasiedzenie. Warto o tym pamiętać.
Przeniesienie posiadania pomiędzy przedsiębiorstwami państwowymi miało swoje podstawy w ówczesnych regulacjach prawnych, które szczegółowo regulowały sposób oraz formę przenoszenia posiadania poszczególnych składników majątku przedsiębiorstw państwowych (np. frakcji energetycznych). Przykładem takiej regulacji są np.: rozporządzenie Rady Ministrów z 4 października 1958 r. w sprawie zasad i trybu przekazywania w ramach administracji państwowej przedsiębiorstw, instytucji oraz zakładów, nieruchomości i innych obiektów majątkowych (DzU nr 67, poz. 332 wraz z późniejszymi zmianami) czy rozporządzenie Rady Ministrów z 30 listopada 1981 r. w sprawie wykonania ustawy o przedsiębiorstwach państwowych (DzU nr 31 poz. 170).
Na przykład na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 4 października 1958 r. przekazanie państwowych przedsiębiorstw oraz zakładów następuje w drodze decyzji oraz protokołu zdawczo-odbiorczego (§ 3 ust. 1). W protokole zdawczo-odbiorczym należy wymienić przedmioty przekazane jako składniki majątkowe zakładu (§ 4 ust. 1 rozporządzenia). W przypadku przekazywania zakładu samodzielnie bilansującego rozliczenie następuje na podstawie bilansu sporządzonego na dzień wydania zakładu (§ 4 ust. 2 rozporządzenia).
Warto też podnosić argument, że aby przedsiębiorstwo mogło wykazać przeniesienie posiadania danej frakcji energetycznej, powinno przedstawić oryginały dokumentów wydanych na podstawie wymienionych wyżej przepisów, czyli np. decyzję oraz protokół zdawczo-odbiorczy zawierający daną frakcję energetyczną. Próba wykazania innymi dowodami, np. zeznaniami świadków, że przeniesienie posiadania urządzeń przesyłowych pomiędzy przedsiębiorstwami państwowymi było skuteczne, prowadziłoby do naruszenia przepisów z k.p.c. dotyczących dowodów z dokumentów.