Elżbieta S. pracowała w Urzędzie Miasta w Janowie Lubelskim. 25 lipca 2008 r. została oddelegowana do obsługi zawodów konnych na miejscowym hipodromie. Około godz. 14 nad miastem rozpętała się nawałnica. Huraganowy wiatr wyrywał drzewa z korzeniami. Kobieta schroniła się w namiocie obsługi zawodów. W pewnym momencie na namiot przewróciła się scena urządzona w przyczepie samochodu. Kilka znajdujących się tam osób zostało poszkodowanych. Najbardziej Elżbieta S., która doznała wielonarządowych obrażeń i kilka miesięcy później zmarła.

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie narażenia uczestników zawodów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i nieumyślnego spowodowania obrażeń ciała pięciu osób. Uzasadniła, że do zdarzenia doszło wskutek niszczycielskiego działania sił przyrody, niemożliwych do przewidzenia i wcześniejszego przeciwdziałania.

Kobieta za życia dostała odszkodowanie od ZUS oraz z polisy OC posiadacza przyczepy. Po jej śmierci mąż i córka wystąpili o odszkodowanie i rentę także przeciwko ubezpieczycielowi urzędu miejskiego. Dowodzili, że wypadek pozostawał w związku z pracą. Pracodawca zaś dopuścił się zaniedbań, bo pozwolił zatrudnionym wykonywać obowiązki służbowe w sąsiedztwie źle zabezpieczonej sceny. Ponadto, mając informacje o nadchodzącym załamaniu się pogody, nie odwołał zawodów, przez co naraził pracowników na niebezpieczeństwo.

Gwałtowne załamanie pogody wykluczyło odpowiedzialność pracodawcy

Sąd Okręgowy w Lublinie stwierdził, że zdarzenie, które spowodowało obrażenia i w konsekwencji śmierć Elżbiety S., było wypadkiem przy pracy. Nie dopatrzył się jednak zawinienia lub niedbalstwa pracodawcy.

Biegły powołany w śledztwie stwierdził, że przyczepa była prawidłowo zabezpieczona i prawidłowo wykonano na niej zabudowę sceny estradowej. Urząd miasta nie mógł przewidzieć siły wiatru. Komunikat o załamaniu pogody dotarł do urzędu niemal jednocześnie z nawałnicą. Ponadto nie przewidywał aż tak silnego wiatru (świadkowie określili go jako trąbę powietrzną, tornado; relacjonowali, że trzymali się ogrodzeń, aby nie porwał ich wiatr). Siła i nagłość zdarzenia osiągnęły taki stopień, że osoby przebywające na scenie nie zdążyły z niej zejść i upadły razem ze sceną na namiot.

Sąd uznał, że przyczyną zdarzenia było gwałtowne i nieprzewidywalne w swej sile załamanie pogody, które mieści się w pojęciu działania siły wyższej, co wyklucza odpowiedzialność odszkodowawczą pracodawcy. Nawet gdyby przyjąć jego odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (taka w tej sprawie nie występuje), to i tak byłaby wyłączona na skutek wystąpienia siły wyższej. Sąd podkreślił, że odpowiedzialność pracodawcy nie jest odpowiedzialnością absolutną.

Wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie.

sygnatura akt: I ACa 510/10