Przed laty zadomowił się u przewoźników zadaniowy czas pracy kierowców, gdyż jako jeden z niewielu pozwalał na to, aby nie tworzyć harmonogramów, zapewniając jednocześnie dużą elastyczność czasu pracy.
Poprzez teoretyczny brak kontroli nad czasem pracy kierowcy wielu szefów nadal uznaje, że system ten wyłącza możliwość wystąpienia nadgodzin. Nie potwierdza tego jednak orzecznictwo sądowe. Co daje pracodawcy stosowanie w przewozach towarowych zadaniowego czasu pracy i czy ma zalety w porównaniu z systemem równoważnym?
Do 1 stycznia 2012 r. to, że nie trzeba tworzyć harmonogramów czasu pracy, było niezaprzeczalną zaletą zatrudniania prowadzących auta w systemie zadaniowym. Ponieważ nie było przepisów regulujących minimalne okresy, na które należy układać harmonogramy szoferom pracującym w systemie równoważnym, inspektorzy PIP często wymagali ich tworzenia na cały okres rozliczeniowy.
Z kolei brak możliwości zaplanowania tym wykonującym przewozy towarowe zadań na tak długi okres powodował, że pracodawcy rozpisywali przeważnie pracę w systemie podstawowym na pięć dni w tygodniu po osiem godzin. Nie odzwierciedlało tego jednak wykonanie. Wszystko po to, aby uniknąć zarzutu naruszenia przepisów o czasie pracy z uwagi na brak harmonogramów na wymagany okres.
Od 1 stycznia 2012 r. do art. 15 ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o czasie pracy kierowców (DzU nr 92, poz. 879 ze zm.; dalej ustawa) dodano ust. 6. W myśl niego do kierowców wykonujących przewóz drogowy w równoważnym czasie pracy stosuje się odpowiednio art. 11 ust. 2a ustawy.
Zgodnie z nim dla szoferów wykonujących przewóz rzeczy lub okazjonalny przewóz osób nie tworzy się rozkładów czasu pracy. W praktyce zniknęła najpoważniejsza przewaga systemu zadaniowego, gdyż kierowcom zaangażowanym w równoważnym czasie pracy też nie trzeba tworzyć grafików. Czy system zadaniowy ma więc inne zalety dla firm transportowych?