- Od 1 stycznia wróciły przepisy dotyczące uznawania trzeciej umowy jako bezterminowej. Czy zachowanie 31-dniowego odstępu między zawartymi angażami pozwoli podpisać kolejną umowę na czas określony?
– pyta czytelniczka.
W okresie obowiązywania ustawy z 1 lipca 2009 r. o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców (DzU nr 125, poz. 1035 ze zm., dalej ustawa antykryzysowa) okres zatrudnienia podwładnego na podstawie umowy/umów na czas określony nie mógł przekraczać 24 miesięcy.
Na dwa lata
I to bez względu na liczbę zawartych w tym czasie umów, gdyż w tym okresie do pracodawców będących przedsiębiorcami zawieszono stosowanie art. 25
1
(u pozostałych obowiązywał on nieprzerwanie).
Do końca 2011 r. przedsiębiorcy mogli zatem zawierać więcej niż dwie kolejne umowy terminowe, choć ograniczony był maksymalny okres ich trwania. Zgodnie z ustawą antykryzysową za kolejną umowę na czas określony uważano tę zawartą przed upływem trzech miesięcy od ustania poprzedniej.
Natomiast od 1 stycznia 2012 r. znów obowiązuje art. 25
1
k.p. limitujący liczbę kolejnych angaży. Jak stanowił art. 34 ust. 2 ustawy antykryzysowej, do umów na czas określony trwających 1 stycznia 2012 r. stosuje się art. 25
1
k.p. Niezależnie zatem od tego, ile angaży terminowych zawarł pracodawca (przedsiębiorca) przed początkiem 2012 r., taka umowa trwająca w tym dniu jest pierwszą zawartą na czas określony w rozumieniu art. 251 k.p.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z 15 lutego 2000 r. (I PKN 512/99) miesięczny okres przerwy między kolejnymi umowami należy rozumieć jako 30 dni. Zatem przekroczenie jednego miesiąca w rozumieniu art. 251 k.p. następuje wtedy, gdy przerwa między rozwiązaniem poprzedniej a nawiązaniem kolejnej umowy o pracę trwa co najmniej 31 dni. Zdaniem SN należy tu zastosować art. 114 kodeksu cywilnego, według którego miesiąc liczy się za 30 dni.
30 dni i więcej
Trafność tego poglądu budzi wątpliwości, bowiem art. 114 k.c. określa miesiąc na 30 dni tylko wtedy, gdy „ciągłość terminu nie jest wymagana”. Tymczasem w tej sytuacji chodzi o okres między dwoma stosunkami pracy, trwający bez przerwy. Zachodzi tu zatem ciągłość terminu i miesiąc powinien być liczony według reguł wynikających z art. 112 k.c.
Zgodnie z nim (w związku z art. 300 k.p.) termin oznaczony w miesiącach kończy się z upływem dnia, który datą odpowiada początkowemu dniowi terminu, a gdyby takiego dnia nie było – w ostatnim dniu miesiąca. Przykładowo od 31 stycznia miesięczny termin upływa 28 (29) lutego, a termin miesięczny od 28 lutego upływa 28 marca.
Mimo tych wątpliwości co do zasady w tym zakresie przyjmuje się wskazane stanowisko SN. Dlatego minimalna przerwa pozwalająca na liczenie umów od nowa musi wynosić 31 dni.
Jednak gdy zachowanie 31-dniowej przerwy ma uzasadniać tylko uniknięcie skutku z art. 25
1
k.p., może być – w konkretnym stanie faktycznym – ocenione jako obejście przepisów prawa pracy.
Zgodnie bowiem z art. 58 § 1 k.c. (w zw. z art. 300 k.p.) czynność prawna sprzeczna z ustawą albo mająca na celu obejście ustawy jest nieważna, chyba że właściwy przepis (w tym wypadku art. 25
1
k.p.) przewiduje inny skutek, w szczególności ten, że na miejsce nieważnych postanowień czynności prawnej wchodzą odpowiednie przepisy ustawy.
O co chodzi w art. 25
1
k.p.
Zasadą jest, że zawarcie kolejnej umowy o pracę na czas określony jest równoznaczne w skutkach prawnych z zawarciem umowy na czas nieokreślony, jeżeli poprzednio te same strony dwukrotnie zawarły umowę na czas określony na następujące po sobie okresy, jeśli przerwa między rozwiązaniem poprzedniego a nawiązaniem kolejnego angażu nie przekroczyła miesiąca.