Na pewno  zdarzyło nam się zatrzymać przed sklepem i pomyśleć, że przypomina  on salon innej marki (najpewniej renomowanej), na przykład widziany w innym kraju. Powstaje zatem pytanie, czy można naśladować dobre pomysły na biznes?

Co tak naprawdę podlega ochronie? Jak chronić innowacyjny sposób sprzedaży.

Fałszywe salony w Chinach

W mieście Kunming w Chinach, jak donosiły media, są sklepy imitujące salony znanych marek globalnych. Informowały one o punktach „Apple Stoer”, opatrzonych nawet słynnym logo „jabłka”, udających sklepy renomowanego producenta elektronicznych gadżetów. Media pisały także o salonie meblowym, który wzorował się na sklepach Ikei.

Salon „11 Furniture” podpatrzył u szwedzkiego giganta pomysł na organizację i wystrój wnętrz, m.in. kolory niebieski i żółty, makiety pomieszczeń urządzonych za pomocą produktów, które można nabyć w sklepie. Były nawet miniaturowe ołówki, którymi klienci mogą zapisywać nazwy interesujących ich towarów, aby łatwiej je potem odnaleźć w magazynie. W budynku skopiowano także pomysł prowadzenia restauracji dla gości, urządzonej w minimalistycznym skandynawskim stylu, nawiązującym do wystroju tej z Ikei.

W doniesieniach znalazł się również rodzimy akcent, Chińczycy prowadzili internetowy sklep z podrabianą biżuterią polskiej marki W. Kruk. Fałszywa witryna korzystała z oryginalnych zdjęć i grafiki prawdziwego serwisu polskiej firmy.

Na razie brak doniesień o równie spektakularnychprzedsięwzięciach w Polsce. Jednak problem kopiowania pomysłów na udany biznes jest aktualny także u nas.

Pomysł bez ochrony

Na gruncie prawa polskiego to, czy właściciel oryginalnego przedsięwzięcia może w sądzie skutecznie bronić się przed kopiowaniem jego dorobku, zależy przede wszystkim od zakresu imitacji.

Warto pamiętać, że sam pomysł na biznes nie podlega ochronie prawa autorskiego, bo nie jest utworem. Prawo autorskie może ewentualnie chronić sposób jego wyrażenia, na przykład zapisy instrukcji, opisujące, w jaki sposób zorganizować biznes. To jednak niewiele.

W tym kontekście warto przypomnieć o wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 20 grudnia 2006 (I ACa 672/06) w sprawie dotyczącej organizacji targów reklamowych. W sporze chodziło o powielenie przez konkurenta powoda pomysłu organizowania targów reklamy.

Sąd orzekł, że w sprawie nie miało miejsca naruszenie prawa autorskiego. Stwierdził bowiem, że koncepcja, aby mogła być uznana za autorską,  musi mieć charakter nowatorski, wnosić elementy innowacyjne, oryginalne. Koncepcja taka powinna być też zupełna w tym sensie, że ma stanowić pewną nierozerwalną całość.

Sąd uznał zatem, że sama formuła imprezy wystawienniczej, wymagającej osobistego udziału i bezpośredniego kontaktu pomiędzy uczestnikami, narzuca określoną formę i przez to ogranicza możliwości twórczego wpływu na jej ogólny kształt.

Zdaniem sądu pomysł organizacji takiej imprezy jest koncepcją na tyle ogólną, że nie może być uważany za twórczy, indywidualny i oryginalny. Wykorzystanie tej idei przez inny podmiot nie stanowi zatem naruszenia praw autorskich.

Designerski wystrój

Jednak w niektórych okolicznościach prawo autorskie może stanowić podstawę roszczeń przeciwko nieuczciwemu konkurentowi. Będzie tak wówczas, gdy konkurent skopiuje utwory podlegające ochronie.

Przykładowo  można powołać się na naruszenie, jeśli w fałszywym sklepie pojawi się wystrój odwzorowany  z naszego sklepu czy choćby jedynie charakterystyczny element dekoracji. Mogą to być np. zdjęcia, do których  mamy prawa autorskie.

Zgodnie z prawem autorskim w przypadku naruszenia praw majątkowych do utworu uprawniony może domagać się nie tylko zaniechania naruszenia i usunięcia jego skutków, ale także wydania uzyskanych korzyści i naprawienia wyrządzonej szkody.

W razie gdy naruszenie było zawinione, odszkodowanie może sięgać nawet trzykrotności wynagrodzenia należnego tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu. W dodatku niektóre naruszenia praw autorskich mogą skutkować odpowiedzialnością karną.

Uwaga na znaki towarowe

Ochrona przysługuje również, w przypadku gdy konkurent kopiuje logo, nazwę czy elementy wystroju sklepu zarejestrowane jako znaki towarowe. O naruszeniu można mówić, nawet jeśli zostały użyte oznaczenia wprawdzie nie identyczne, ale podobne do zarejestrowanego znaku towarowego.

W takim wypadku uprawniony do znaku towarowego może zażądać od konkurenta nie tylko zaprzestania niedozwolonych działań (na przykład zmiany logo), ale również wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści, a także – w razie wykazania winy naruszyciela – zapłaty odszkodowania lub uiszczenia opłaty licencyjnej.

Z  tych powodów warto chronić swoje oznaczenia, zgłaszając je w Urzędzie Patentowym RP jako znaki krajowe lub w Urzędzie Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM) jako znaki wspólnotowe.

Magdalena Kogut-Czarkowskaradca prawny, Baker & McKenzie

W kontekście omawianego tematu warto wspomnieć o uchwale Sądu Najwyższego z 23 lutego 1995 (III CZP 12/95).

Sprawa dotyczyła sporu pomiędzy nadawcami programów radiowych. Jeden z nadawców radiowych próbował uzyskać w sądzie zakaz emitowania przez konkurencyjną stację radiową audycji w konkretnym układzie, które czerpały z jego pomysłów. Sąd przyznał, że naśladownictwo przekroczyło ramy jednej audycji i obejmowało część programu regularnie rozpowszechnianego.

Sąd pochylając się nad tą sprawą zauważył, że nastąpiło naruszenie mechanizmu konkurencji oraz że nie ulega wątpliwości, że nadawanie tych samych lub podobnych programów przez oba podmioty prowadzi do zatracenia ich tożsamości w odbiorze społecznym, wywołuje niebezpieczeństwo konfuzji albo pomyłki odbiorców takich programów co do istnienia – pomiędzy tymi przedsiębiorcami – związków prawnych organizacyjnych i finansowych.

Innymi słowy dostrzegł tutaj naruszenie zasad prowadzenia uczciwej konkurencji. Pamiętajmy zatem, że cudzy dorobek podlega ochronie, a kopiowanie pomysłów innych może stanowić naruszenie prawa.

Logo w reklamie

Istotne jest, że również przedsiębiorca, który zgodnie z prawem handluje towarami opatrzonymi znakami towarowymi, musi bardzo ostrożnie korzystać z  nich w celach informacyjnych.

Zgodnie bowiem z wyrokami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawach BMW v. Deenik (C-63/97) oraz Parfums Christian Dior v. Evora (C-337/95) używanie znaku towarowego w celu reklamy lub informacji, na przykład na stronie internetowej lub w oznaczeniu sklepu, nie może szkodzić reputacji znaku albo sugerować bliższych związków sprzedawcy z producentem, takich jak przynależności do autoryzowanej sieci dystrybutorów lub charakteru sklepu firmowego.

Jednakże ochrona wynikająca z posiadania znaku towarowego nie jest prawem absolutnym. Jak stwierdził w wyroku z 27 października 2004  Sąd Najwyższy (III CK 410/03), ochrona prawna z rejestracji znaku nie może sięgać tak daleko, by uniemożliwiać prowadzoną legalnie działalność gospodarczą.

Oznacza to, że możliwe jest ograniczenie zakazu używania znaków słowno-graficznych w taki sposób, aby eliminując ryzyko wprowadzania klientów w błąd co do istnienia gospodarczych powiązań między stronami i przejmowania klienteli, dopuścić możliwość posługiwania się nimi dla wypełnienia dozwolonej funkcji informacyjnej i reklamowej.

Inwestuj w renomę

Zgodnie nie tylko z polskim prawem silniejsze prawo dają uprawnionemu znaki towarowe o ustalonej renomie. Słusznie uznaje się, że inwestycje w wypromowanie marki, która stała się szeroko rozpoznawana przez konsumentów, podlegają szczególnej ochronie. Istnieje bowiem pokusa dla nieuczciwych konkurentów, żeby nawiązując do znanego logo, próbować sprzedać nikomu nieznany produkt. Takie działania nazywane są w doktrynie pasożytnictwem.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w głośnej sprawie  L’Oreal v. Bellure i in. (C-487/07)

stwierdził, że jeśli producent imitacji próbuje, używając oznaczenia podobnego do renomowanego znaku towarowego, działać w jego cieniu i czerpać z jego reputacji i prestiżu oraz wykorzystać wysiłek handlowy włożony przez właściciela znaku w wykreowanie i utrzymanie jego wizerunku, odnoszenie korzyści z takiego używania powinno zostać uznane za niedozwolone.

Co więcej nie jest konieczne, aby właściciel znaku wykazywał, że używanie oznaczenia podobnego do renomowanego znaku działa na jego szkodę.

Nie jest również niezbędne, aby konsumenci byli wprowadzeni przez imitującego w błąd co do związków pomiędzy przedsiębiorcami. Wyrok ten, który otworzył furtkę do szerokiego rozumienia ochrony przysługującej znakom renomowanym, obowiązuje również w Polsce.

Jaka konkurencja jest nieuczciwa

Co jednak w przypadku gdy fałszywy sklep nie korzysta wprawdzie z cudzego znaku towarowego, ale upodabnia się do znanego salonu, kopiując jego model biznesowy, w tym innowacyjne podejście do potrzeb klientów czy sposób reklamy?

Wówczas można próbować zarzucić konkurentowi popełnienie czynu nieuczciwej konkurencji. Takie sprawy nie są jednak jednoznaczne. Aby korzystać z narzędzi, jakie daje ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji,  trzeba bowiem wykazać w sądzie, że działanie konkurenta jest sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami oraz że narusza nasze interesy.

Przekonanie sądu do naszych racji może być w praktyce dosyć skomplikowane. We wspomnianej  sprawie dotyczącej kopiowania pomysłu prowadzenia targów reklamy sąd apelacyjny podkreślił, że zadaniem ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji nie jest ograniczenie konkurencji jako takiej i wzmacnianie tendencji monopolistycznych w gospodarce.

Z tego względu, powołując się na czyn nieuczciwej konkurencji, trzeba wykazać, jaki konkretnie dobry obyczaj lub prawo zostały naruszone i na czym polega naruszenie interesów powoda.