– W sezonie letnim organizujemy kontrole dotyczące zatrudnienia dzieci i młodzieży. W tym roku akcja będzie także prowadzona w nadmorskich kurortach – mówi Katarzyna Łażewska, inspektor pracy w Gdańsku. – Z reguły nieprawidłowości dotyczą czasu pracy, jej warunków i wynagrodzeń.

Niestety, takie kontrole to rzadkość. Śledzenie nieprawidłowości przy zatrudnianiu małoletnich nie jest bowiem dla Państwowej Inspekcji Pracy priorytetem.

[srodtytul]Rodzicielskie oko[/srodtytul]

– Gdańska inspekcja pracy wykryła, że w restauracji należącej do jednej z sieci młode dziewczyny pracowały po kilkanaście godzin za bardzo niewielkie wynagrodzenie. Co ciekawe, ich rodzice i one same nie były zainteresowane współpracą i zmianą warunków zatrudnienia. Dla nich liczyło się tylko to, że do domu przynoszą jakieś pieniądze, a konflikt z firmą mógłby skończyć się utratą pracy – mówi Katarzyna Łażewska.

Zdaniem PIP to właśnie rodzice powinni sprawdzać, jak zarabia w wakacje dziecko. Tym bardziej że nawet firmy zajmujące się pośrednictwem pracy nie mogą sprawdzać przedsiębiorców, do których kierują młodocianych pracowników.

– [b]Niestety, nie mamy fizycznych możliwości weryfikacji warunków pracy i rzetelności każdego pracodawcy, który zgłasza nam chęć zatrudniania młodocianych.[/b] Najczęściej dopiero gdy skierowani do nas młodzi ludzie informują o problemach, wyjaśniamy sprawę. Gdy potwierdzą się zarzuty, kończymy współpracę – mówi Elżbieta Kasperkiewicz, pośrednik z Młodzieżowego Biura Pracy w Warszawie.

Inspektorzy pracy podkreślają, że niezależnie od tego, czy młodzi ludzie pracują na podstawie umowy o pracę, czy umowy cywilnoprawnej, zawsze ich związek z zatrudniającym powinien być potwierdzony umową pisemną. Dzięki temu łatwiej dochodzić ewentualnych roszczeń, np. zapłaty wynagrodzenia. Zasada ta dotyczy także umów bardzo krótkich. Powinny być podpisywane przed podjęciem pracy. Coraz częściej nieuczciwi pracodawcy stosują tzw. zatrudnianie na próbę bez żadnej umowy, by później zwolnić z dnia na dzień bez wynagrodzenia.

[srodtytul]Pieniądze od dzieci[/srodtytul]

Najmłodsi często są wykorzystywani przez rodziców przy sprzedaży owoców czy pomocy w rodzinnych sklepach. Tu inspekcja pracy ma ograniczone możliwości działania – mówi Katarzyna Łażewska.

– Z naszych doświadczeń wynika, że nie ma patologii w zatrudnianiu dzieci. To obce naszej kulturze. Mamy rygorystyczne przepisy – zapewnia Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy GIP.

Firmy zgłaszające się do nas z ofertą pracy chętniej zatrudnią osoby pełnoletnie. Obawiają się formalności i odpowiedzialności, bo dla młodocianych i dzieci są odrębne przepisy – mówi Elżbieta Kasperkiewicz. [b]Przed zatrudnieniem dzieci trzeba zebrać całą stertę dokumentów. Być może wygórowane wymogi sprawiają, że część firm woli zatrudniać nielegalnie.[/b]

Pojawiają się jednak niebezpieczne zjawiska, których ofiarą są dzieci. Chodzi m.in. o zmuszanie do żebrania. Ostatnio rzecznik praw dziecka zwrócił się do ministra spraw wewnętrznych i administracji o pomoc w ograniczeniu tego zjawiska.

[ramka][b]Komentuje Marek Michalak, rzecznik praw dziecka:[/b]

Co roku otrzymuję wiele pytań związanych z wykonywaniem przez dzieci poniżej 16. roku życia pracy lub innych zajęć zarobkowych. Chodzi głównie o pracę na rzecz podmiotów zajmujących się działalnością reklamową, a także pomoc przy pracach w rolnictwie. Skala problemu nie jest może duża, co nie znaczy, że nie jest on ważny. Jako rzecznik sprawdzam po takich zgłoszeniach, czy nie zostało naruszone prawo, m.in. czy na pracę dziecka zgodę wydał inspektor pracy. Jeżeli nie ma takiej zgody, moje biuro powiadamia inspekcję pracy i żąda zaprzestania pracy przez nieletniego. Jeżeli praca wykonywana była za zgodą lub przyzwoleniem rodziców, mogę się zwrócić do sądu opiekuńczego z prośbą o jej zbadanie.[/ramka]

masz pytanie, wyślij e-mail do autorat.zalewski@rp.pl