Wszystko po to by na drogach było bezpieczniej. Dziś wchodzi w życie rozporządzenie ministra infrastruktury, w którym określił on, jak i w oparciu o jakie dane transportowcy mają ustalać ryzyko występowania naruszeń, np. łamanie czasu przerw i odpoczynku kierowców [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=351418](DzU nr 72, poz. 462)[/link].

Ustalenie ryzyka występowania naruszeń mogących mieć wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego nastąpi na podstawie wyników kontroli drogowych przekazywanych w zbiorczych zestawieniach organów kontrolujących - przesądził minister infrastruktury. Najważniejsze w tym jest obliczenie współczynnika ryzyka występowania naruszeń.

Jak to zrobić? Trzeba zestawić liczbę wszystkich naruszeń stwierdzonych w danym roku z liczbą takich naruszeń u konkretnego przewoźnika stwierdzonych w tym samym czasie.

U przedsiębiorców z dużym współczynnikiem kontrolerzy pojawiać się będą częściej niż u tych bardziej zdyscyplinowanych.

Wszystko po to, by częstszymi kontrolami, a co za tym idzie karami, zdopingować przewoźników do przestrzegania przepisów [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=E0E892A36C96B740B728F475D387F518?id=232414]ustawy o transporcie drogowym[/link].

Wykaz naruszeń, które będą brane pod uwagę, znalazł się w siedmiostronicowym załączniku do rozporządzenia. Zapisano w nim precyzyjnie jakie naruszenie uznawane jest za bardzo poważne, poważne a jakie naruszenie mniejszej wagi.

Minister wymienia w nim: nieprzestrzeganie minimalnego wieku kierowcy, przekroczenie dziennego czasu jazdy, niespełnienie wymogu odpoczynku, uzależnienie wynagrodzenia od przebytej drogi lub ilości przewiezionych rzeczy.

Wśród naruszeń znalazły się też: niezainstalowanie w pojeździe tachografu z wymaganą homologacją, niewystarczająca liczba wykresówek w pojeździe czy też odmowa poddania się kontroli.