Żądali tego przedsiębiorcy, których wnioski złożone w ostatnim ubiegłorocznym konkursie na e-dotacje pozytywnie przeszły ocenę formalną i merytoryczną, ale nie uzyskały dofinansowania. Powód to wyczerpanie kwoty przeznaczonej na ten nabór.
Ostatecznie decydowała kolejność składania wniosków. Dofinansowanie otrzymały jedynie te złożone w pierwszych dwóch dniach konkursu. Autorzy pozostałych twierdzą, że PARP wprowadziła ich w błąd, informując, że nie ma sensu stać w kolejkach, bo o przyznaniu dotacji nie będzie decydowała kolejność wpływu wniosku, ale jego zawartość. Agencja nie przewidziała jednak, że przedsiębiorcy tłumnie ruszą po pieniądze na e-projekty. Wartość pozytywnie zweryfikowanych wniosków sięgnęła 500 mln zł, a PARP w tym naborze miała do dyspozycji jedynie 135 mln zł. Po stwierdzeniu, jak wiele dobrych wniosków wpłynęło, agencja dorzuciła 100 mln zł, uszczuplając pule kolejnych konkursów. Przedsiębiorcy chcieli jednak, aby PARP przyznała dotacje wszystkim poprawnym projektom, co oznaczałoby dorzucenie kolejnych 250 mln zł.
Zarząd agencji zwrócił się w tej sprawie do MSWiA i MRR, które zarządzają programem „Innowacyjna gospodarka”, z którego wypłacane są e-dotacje. Te jednak nie zgodziły się na dodatkowe pieniądze.
Dotychczas wykorzystano 55 proc. z 1,6 mld zł przeznaczonych na e-dotacje do 2013 r. – Przyznanie dotacji wszystkim prawidłowym projektom spowodowałoby wykorzystanie w 70 proc. całego budżetu na e-dotacje do 2013 r. Taka proporcja poważnie zagroziłaby możliwości organizowania dalszych konkursów w kolejnych latach – tłumaczy agencja.
– Szkoda, bo teraz dobry program kierowany do młodych przedsiębiorców będzie się kojarzył z wprowadzeniem firm w błąd, a nie z ciekawymi projektami na e-biznes – mówi Michał Gwizda, partner w firmie doradczej Accreo Taxand.
Przedsiębiorcy są rozgoryczeni. – Nie zostawimy tak tej sprawy – mówi Beata Duszyńska, właścicielka firmy, która nie załapała się na dotacje. Nie pomogły im list do premiera Tuska i poparcie trzech europosłanek PO. – Źle się stało, że urzędnicy nie dogadali się z przedsiębiorcami. Część z nich nie wystartuje już w kolejnym konkursie, bo minie rok od założenia ich firm – komentuje Jerzy Kwieciński, ekspert BCC.