Pracownicy nieustannie ulegają wypadkom w trakcie wykonywania pracy zarobkowej. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, ale poszkodowani zawsze starają się wykazać, że leżą one poza ich organizmami. Całkowicie albo przynajmniej w części.
Pracownik, który chce dowieść, że uległ wypadkowi przy pracy, musi też wykazać, że zdarzenie zostało wywołane przez przyczynę zewnętrzną, że miało charakter nagły i było związane z pracą. Wymaga tego definicja zawarta w art. 3 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=167515]ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (DzU nr 199, poz. 1673 ze zm.[/link], dalej ustawa wypadkowa).
Rzecz jasna pracownik musi także doznać urazu, a nawet umrze. Każdy z wymienionych elementów niejednokrotnie doczekał się analizy ze strony Sądu Najwyższego. Najnowsze orzeczenia przynoszą kolejne wskazówki co do interpretacji tego, co jest, a co nie jest wypadkiem przy pracy.
Zacznijmy od tego, że jakikolwiek by był przebieg zdarzenia, konieczne jest jego precyzyjne ustalenie. Sąd nie może poprzestać na analizie tylko części okoliczności i zaniedbać zbadania pozostałych. Niezbędne każdorazowo będzie przecież wykazanie wszystkich elementów, które zadecydują o tym, czy nieszczęśliwe zdarzenie jest, czy nie wypadkiem przy pracy.
Stanowcze ustalenie przez sąd, co było przyczyną zgonu pracownika oraz kiedy i w jakich okolicznościach doszło do urazu, którego skutkiem była śmierć, ma zasadnicze znaczenie dla zakwalifikowania zdarzenia (np. doznanie urazu głowy) jako wypadku przy pracy w rozumieniu art. 3 ust. 1 ustawy wypadkowej [b](wyrok SN z 28 października 2008 r., I UK 84/08)[/b].
Innymi słowy możemy domagać się od sądu, aby przeanalizował wszystkie okoliczności zdarzenia i wyjaśnił je kompleksowo.
[srodtytul]ZAGROŻENIE CZYHA NA ZEWNĄTRZ[/srodtytul]
[b]Jeśli na podwładnego coś spadnie, nie ma wątpliwości, że przyczyną zajścia jest czynnik znajdujący się poza jego organizmem. Schody zaczynają się, jeśli dozna urazu, który ma związek z jego stanem zdrowia[/b]
Niejednokrotnie trudno jest ustalić, czy dane zdarzenie i tak by miało miejsce, a tylko pracodawca ma pecha, bo pracownik zaniemógł, akurat będąc w firmie. A może jednak wykonywanie pracy przyczyniło się do wypadku. Pamiętać bowiem trzeba, że przyczyna zewnętrzna nie musi być jedyna.
Wypadek przy pracy będzie miał miejsce także wtedy, gdy czynnik zewnętrzny będzie tylko impulsem do ataku choroby, która mogła np. już wcześniej rozwijać się w organizmie poszkodowanego pracownika.
[srodtytul]Skutki nasilonego stresu[/srodtytul]
Typowym niestety przykładem będą tu zawały serca. Często poszkodowany pracownik albo jego spadkobierca chce wykazać, że zawał miał bezpośredni związek ze stresującą atmosferą panującą w miejscu pracy. ZUS natomiast woli uznawać takie wypadki za spowodowane jedynie złym stanem zdrowia poszkodowanego, nie dopatrując się udziału jakichś dodatkowych czynników.
SN niezmiennie stoi na stanowisku, że stres owszem może stanowić przyczynę zewnętrzną wypadku przy pracy, jakim jest zawał, ale musi on być szczególnie nasilony w danym momencie. Musi być wynikiem niezwykłych dla danej osoby okoliczności. Wypadek tego typu podczas wykonywania normalnych obowiązków raczej nie zostanie uznany za wypadek przy pracy.
Ocenianie uczniów należy do normalnych obowiązków nauczycieli, dlatego stres wywołany wystawieniem kilkunastu ocen niedostatecznych nie jest nadzwyczajnym zdarzeniem w pracy nauczycielskiej. Nie może więc być uznany za współprzyczynę sprawczą śmierci nauczyciela wskutek wypadku przy pracy – uznał [b]SN z wyroku z 14 stycznia 2009 r. (III UK 56/08)[/b].
[ramka][b]Przykład 1[/b]
Pani Anna pracowała na stanowisku dyrektora zarządzającego w międzynarodowej firmie. W trakcie jednej z konferencji, w których zazwyczaj uczestniczyła, miała zawał serca.
Ponieważ udział w konferencjach był dla niej chlebem powszednim, nie uznamy zdarzenia za wypadek przy pracy. Inaczej byłoby, gdyby na taką konferencję został wysłany pracownik, który na co dzień nie ma kontaktów z klientami, a ponadto dopiero zaczyna swoją karierę w firmie.
Jeśli to on w wyniku wzmożonego stresu dostałby zawału, to prawdopodobnie zdarzenie zostałoby zakwalifikowane jako wypadek przy pracy. [/ramka]
[srodtytul]Najpierw badania[/srodtytul]
Niekiedy pracodawca już na wstępie wie, że dany pracownik ze względu na kłopoty ze zdrowiem będzie wymagał odrębnego potraktowania. Czasem z kolei trudne warunki pracy uzasadniają szczegółowe badania wstępne.
W takich wypadkach szczególnie istotne są orzeczenia lekarskie, w których wymienia się przeciwwskazania do wykonywania określonych prac.
Prawidłowo i rzetelnie sporządzone zaświadczenie będzie miało wpływ na to, czy w razie nieszczęścia poszkodowanym zostaną wypłacone świadczenia.
[srodtytul]Błędne zaświadczenie lekarskie[/srodtytul]
Zgodnie ze stanowiskiem SN za zewnętrzną przyczynę wypadku przy pracy może być uznane dopuszczenie pracownika do pracy na podstawie oczywiście błędnego orzeczenia lekarskiego niestwierdzającego przeciwwskazań do wykonywania określonej pracy.
Oczywista błędność zaświadczenia lekarskiego ma miejsce wtedy, gdy łatwo dostrzec jego wady lub braki, bez wnikania w zawartą w nim, zastrzeżoną dla lekarzy, ocenę merytoryczną stanu zdrowia pracownika [b](wyrok z 5 czerwca 2009 r., I UK 33/09)[/b].
Innymi słowy, jeśli pracownik, któremu zgodnie z rzetelnym zaświadczeniem lekarskim powierzono dozwoloną mu pracę, dozna urazu związanego ze swoim stanem zdrowia, nie będzie można takiego zdarzenia uznać za wypadek przy pracy z uwagi na brak przyczyny zewnętrznej.
Nie pomogą tu argumenty, że skoro wypadek miał miejsce, to orzeczenie lekarskie musiało być błędne, a tym samym dopuszczenie do pracy na jego podstawie jest współprzyczyną wypadku.
[ramka][b]Przykład 2[/b]
Pan Józef cierpiał na postępującą chorobę, która uniemożliwiała mu pracę na wysokości i dźwiganie ciężarów. 1 kwietnia w trakcie zamiatania magazynu pan Józef uległ wypadkowi, w wyniku którego zmarł. Jego rodzina dowodziła, że ze względu na zły stan zdrowia pan Józef w ogóle nie powinien był zostać dopuszczony do pracy.
Skoro jednak lekarz nie zabronił mu pracy, a jego orzeczenie nie zostanie uznane za ewidentnie błędne, rodzina pana Józefa nie będzie mogła liczyć na świadczenia ubezpieczeniowe.
Gdyby przełożony pana Józefa został skazany prawomocnym wyrokiem karnym za narażenie zmarłego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z kierowaniem go w przeszłości do wykonywania wzbronionych mu prac wysiłkowych, nie byłoby to równoznaczne ze stwierdzeniem przez sąd karny, że śmierć pracownika miała związek z dźwiganiem przez niego w przeszłości niedozwolonych ciężarów.
Zatem rodzina pana Józefa musiałaby dowieść, że dane zdarzenie miało bezpośredni wpływ na wypadek. [/ramka]
[srodtytul]POWIĄZANIE Z ZADANIAMI BYĆ MUSI[/srodtytul]
[b]Poszkodowany zawsze będzie dowodził, że skoro znajdował się na terenie zakładu, to zajście, które miało miejsce, pozostaje w związku z pracą. Nie jest to jednak proste[/b]
Przyjmuje się, że „związek z pracą” oznacza miejscowe, czasowe i funkcjonalne powiązanie przyczyny zewnętrznej z wykonywaniem pracy. O występowaniu takiego związku można zatem mówić, gdy pracownik pozostawał w chwili zdarzenia w „kręgu spraw związanych z zakładem pracy”.
Czyli realizował zadania, do których się zobowiązał w umowie o pracę albo otrzymał polecenie ich wykonania bądź podjął się ich w interesie szefa bez polecenia.
[srodtytul]W dowolnym miejscu i czasie[/srodtytul]
SN przypominał niedawno, że będące wypadkiem przy pracy zdarzenie może nastąpić zarówno podczas wykonywania czynności pracowniczych (świadczenia pracy), jak również w związku z ich wykonywaniem. A więc w dowolnym czasie i miejscu.
Jednak w każdej sytuacji zdarzenie musi pozostawać w funkcjonalnym związku z pracą, tj. z wykonywaniem czynności na rzecz pracodawcy wynikających ze stosunku pracy przez osobę, która wypadkowi uległa [b](wyrok z 2 października 2009 r., II PK 108/09)[/b].
Oznacza to, że jeśli pracownik w firmie wykonywał czynności we własnym bądź kolegi interesie i uległ w tym momencie wypadkowi, może pożegnać się z pieniędzmi.
[ramka][b]Przykład 3[/b]
W zakładzie pracy, w którym pracował pan Witold, nastąpiła awaria prądu. Wykorzystując wolną chwilę, pan Witold przystąpił do demontażu stalowej konstrukcji, którą jego szef przeznaczył do rozbiórki. Uznał bowiem, że przydadzą mu się niektóre zdemontowane elementy.
Gdy jeden z elementów uderzył w pana Witolda, powodując u niego uraz głowy, ten argumentował, że działał w interesie pracodawcy, który i tak chciał konstrukcję rozmontować.
W związku z tym jego wypadek powinien zostać zakwalifikowany jako wypadek przy pracy. ZUS nie wypłaci jednak panu Witoldowi odszkodowania, bo nie miał on umiejętności potrzebnych do demontażu, a czynności tej podjął się wyłącznie we własnym interesie. [/ramka]
[srodtytul]Choć pijany, to pracuje[/srodtytul]
Przyjmuje się, że związek z pracą co do zasady zrywa znajdowanie się w stanie upojenia alkoholowego na terenie zakładu pracy.
Zdaniem SN związek z pracą jako przesłanka wypadku przy pracy nie jest jednak wykluczony także wtedy, gdy pracownik w stanie nietrzeźwości przyczynił się w znacznym stopniu do spowodowania wypadku, a nawet gdy stan ten może być kwalifikowany jako wyłączna przyczyna wypadku w okolicznościach z art. 21 ust. 1 ustawy wypadkowej [b](wyrok z 5 listopada 2009 r., II UK 100/09)[/b].
Innymi słowy to, że pracownik był pijany, nie będzie z góry wykluczało przyjęcia, że zdarzenie, które go spotkało, jest wypadkiem przy pracy. Znaczenie ma tu art. 21 ustawy wypadkowej.
Stanowi on mianowicie, że świadczenia z ubezpieczenia wypadkowego nie przysługują ubezpieczonemu, gdy wyłączną przyczyną wypadku było udowodnione naruszenie przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia, spowodowane przez niego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa.
Pieniądze nie przysługują również temu, który będąc w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających lub substancji psychotropowych, przyczynił się w znacznym stopniu do spowodowania wypadku.
[srodtytul]Bez analizy się nie obejdzie[/srodtytul]
Analizując ten przepis, SN doszedł do wniosku, że w żadnym razie nie jest uprawnione twierdzenie, jakoby zawsze stan nietrzeźwości powodował zerwanie związku z pracą. Niezbędna zatem będzie każdorazowa analiza okoliczności faktycznych.
Może bowiem okazać się, że pracownik wprawdzie był pijany, to nie przyczynił się „w znacznym stopniu” do spowodowania wypadku. W takiej sytuacji nie tylko zdarzenie będzie mogło zostać uznane za wypadek przy pracy, ale także delikwent nie straci prawa do świadczeń z ubezpieczenia.
Przyjęcie, że stan nietrzeźwości był jedyną przyczyną wypadku, może natomiast prowadzić do wniosku, że zachowanie poszkodowanego było rażącym niedbalstwem. Ale zdarzenie wciąż pozostaje wypadkiem przy pracy, tyle że pracownik, który mu uległ, nie dostanie ani grosza. Nawet jeśli on sam prawo do świadczeń by stracił, to ustawa wypadkowa nie przewiduje, że tracą je również jego ewentualni spadkobiercy.
Także, jeśli pracownik w wyniku wypadku straci życie, dla osób uprawnionych do świadczeń niezwykle istotne jest, czy zdarzenie zostanie uznane za wypadek przy pracy, czy nie.
[ramka][b]Przykład 4[/b]
Pan Marian, pracując jako operator koparki, stawił się do pracy w stanie nietrzeźwości.
Popełnił błąd, wskutek czego został przygnieciony, bo koparka zsunęła się z nasypu. ZUS, zgodnie z przytoczonym stanowiskiem SN, nie będzie mógł od razu przyjąć, że zdarzenie nie jest wypadkiem przy pracy.
Gdyby okazało się, że stan nietrzeźwości nie spowodował zerwania związku z pracą, rodzina zmarłego będzie mogła domagać się świadczeń z ubezpieczenia społecznego.[/ramka]
Przyjmując specyfikę pracy, SN wyraził pogląd, że udział pracownika naukowo-dydaktycznego, przebywającego formalnie na zwolnieniu chorobowym, w czynnościach opiniodawczych, poprzedzających wybory do władz uczelni, nawet bez polecenia, stanowi wykonywanie przez pracownika czynności na rzecz pracodawcy, w rozumieniu art. 3 ustawy wypadkowej [b](wyrok SN z 17 września 2008 r., I UK 66/08)[/b].
[srodtytul]Posiłek w bufecie[/srodtytul]
Dodatkowo SN stwierdził, że nie zrywa związku z pracą osoba, która np. udaje się na posiłek w przerwie uwarunkowanej charakterem pracy.
Zdaniem SN zerwanie związku z pracą z reguły jest zawinione przez pracownika. Jeśli praca jest tego rodzaju, że wliczone w jej wykonywanie są przerwy, w których podwładny ma zająć się sam sobą, nie ma mowy o zerwaniu związku z pracą w czasie trwania tych przerw.
[ramka][b]Przykład 5[/b]
Pan Marcin pracował na stanowisku asystenta w katedrze prawa pracy na uniwersytecie. Kiedy przebywał na zwolnieniu lekarskim, dowiedział się o ważnym zebraniu, na którym wszyscy pracownicy mieli wyrazić swoje zdanie na temat kierunku rozwoju katedry.
Pan Marcin zdecydował się uczestniczyć w zebraniu. Mimo że formalnie chory, wypadek, którego doznał w tym dniu na terenie uczelni, będzie mógł zostać uznany za wypadek przy pracy. Podobnie będzie, gdy ulegnie nieszczęśliwemu wypadkowi, jedząc śniadanie w uczelnianym barku w przerwie między zajęciami.[/ramka]
[srodtytul]Przedsiębiorca po godzinach[/srodtytul]
Gdy zwykły pracownik wraca z firmy, nie ma wątpliwości, że nie pozostaje on już w tym czasie w związku z pracą. Jeśli przydarzy mu się wypadek, będzie to wypadek w drodze z pracy (i do pracy).
Gdy chodzi o przedsiębiorców, może to nie być aż takie oczywiste. Trudno bowiem czasem rozgraniczyć, kiedy taka osoba jeszcze pracuje, a kiedy już nie. Nie ma tu zazwyczaj konkretnych godzin pracy. Jedno jest pewne.
Zdaniem SN zdarzenie następujące po zakończeniu czynności związanych z wykonywaną działalnością gospodarczą w drodze z miejsca jej wykonywania do domu nie jest wypadkiem przy prowadzeniu działalności gospodarczej w rozumieniu art. 3 ust. 3 pkt 8 ustawy wypadkowej [b](wyrok z 24 lipca 2009 r., I UK 55/09)[/b].
Przywołany przepis przewiduje, że za wypadek przy pracy uważa się również nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć, które nastąpiło w okresie ubezpieczenia wypadkowego z danego tytułu podczas wykonywania zwykłych czynności związanych z prowadzeniem działalności pozarolniczej w rozumieniu przepisów o systemie ubezpieczeń społecznych.
[ramka][b]Przykład 6[/b]
Przedsiębiorca budowlany pan Andrzej wracał do swojego domu w Otwocku z placu budowy w Warszawie. Na trasie uległ wypadkowi. Okoliczności sprawy nie powinny wzbudzić wątpliwości, że zakończył już w tym dniu swoją aktywność zawodową, a więc jego uraz nie będzie potraktowany jako wypadek „przy prowadzeniu działalności gospodarczej”.
Nie znaczy to jednak, że przedsiębiorca nie dostanie nic za taki wypadek. Przepisy nakazują na równi z wypadkiem w drodze do lub z pracy traktować m.in. wypadek w drodze do miejsca lub z miejsca innego zatrudnienia albo innej działalności stanowiącej tytuł ubezpieczenia.[/ramka]
[srodtytul]Nie zapominajmy o urazie[/srodtytul]
Analizując elementy definicji wypadku przy pracy, nie możemy zapomnieć o istocie wypadku, czyli o urazie lub śmierci. O ile śmierć nie budzi wątpliwości, o tyle uraz może. Uraz to naruszenie tkanki lub narządu człowieka pod wpływem zdarzenia zewnętrznego (wyrok SN z 9 czerwca 2009 r., PK 318/08). Jeśli okaże się więc że dana osoba w wyniku zdarzenia w pracy odczuwa dolegliwości, trzeba przede wszystkim zbadać, czy jakiś jej organ lub tkanka zostały naruszone. Może bowiem być tak, że choroba, na którą cierpi pracownik, ujawni się w skutek jakiegoś zdarzenia w pracy. Jeśli zostanie udowodnione, że czynności zawodowe nie pogłębiły złego stanu stanu zdrowia pracownika a jedynie go ujawniły, nie będzie podstaw do uznania zdarzenia za wypadek przy pracy z uwagi na brak urazu.
[ramka][b]Przykład 7[/b]
Pani Alina pracowała jako pielęgniarka. W trakcie przenoszenia pacjenta poczuła ból w plecach.
Badania wykazały, że pani Alina cierpi na schorzenie kręgosłupa, a czynności, które wykonywała w pracy, tylko ujawniły chorobę, ale jej nie wywołały czy spotęgowały.
Skoro tak, chora nie dostanie żadnych świadczeń.[/ramka]
[srodtytul]KIEDY BĘDĄ PIENIĄDZE, A KIEDY NIE[/srodtytul]
[b]Nawet jeśli wypadek został skategoryzowany jako wypadek przy pracy, to jeszcze nie ma gwarancji, że zatrudniony, który go doznał, zobaczy świadczenie z ZUS [/b]
Problem dotyczący dat i sposobów obliczania świadczeń z ZUS pojawił się niedawno w praktyce SN.
Sądy niższych instancji miały mianowicie dylemat, czy sformułowanie „orzeczenie o uszczerbku na zdrowiu”, którym posługuje się ustawa wypadkowa, oznacza:
- decyzję ZUS także w sytuacji, gdy jest ona negatywna, czy też
- wyrok sądu zawierający odmienne w tej kwestii stanowisko.
[srodtytul]Orzeczenie to też decyzja negatywna[/srodtytul]
W razie odmowy przyznania jednorazowego odszkodowania z tytułu uszczerbku na zdrowiu wskutek wypadku przy pracy orzeczeniem o uszczerbku na zdrowiu, w rozumieniu art. 46 ustawy wypadkowej, jest decyzja organu rentowego o odmowie przyznania jednorazowego odszkodowania (art. 15 ust. 2 pkt 2 ustawy wypadkowej).
[wyimek][b]589 zł[/b] to kwota jednorazowego odszkodowania za każdy procent stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu[/wyimek]
Wysokość jednorazowego odszkodowania ustala się według stawek za każdy procent stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu obowiązujących w dniu wydania tej decyzji.
Kwota należnego odszkodowania przysługuje wraz z ustawowymi odsetkami określonymi przepisami prawa cywilnego od daty wydania zaskarżonej decyzji – stwierdził [b]SN w uchwale z 7 kwietnia 2009 r. (I UZP 2/09)[/b].
Uznał, że nie ma podstaw, aby określenie „orzeczenie o uszczerbku na zdrowiu” interpretować zawężająco, tylko jako orzeczenie pozytywne.
[ramka][b]Przykład 8[/b]
Pan Janusz, wykonując prace budowlane, uległ wypadkowi, w wyniku którego doznał urazu. Pracodawca domagał się, aby należne od niego odszkodowanie zostało obniżone stosownie do winy pracownika, który naruszył w czasie pracy przepisy bhp.
Zdaniem SN pracodawca jest tu skazany na porażkę, ponieważ przepisy ustanawiające jego odpowiedzialność nie przewidują możliwości miarkowania odszkodowania w zależności od stopnia winy pracownika. Wina pana Janusza nie będzie w tym postępowaniu brana pod uwagę.[/ramka]
[srodtytul]Przed sądem cywilnym[/srodtytul]
Wśród nowych orzeczeń SN znalazło się również to dotyczące dalszych roszczeń poszkodowanego skierowanych do pracodawcy.
Sąd uznał w nim, że przedsiębiorca odpowiadający za szkodę na zasadzie ryzyka (art. 435 § 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]) nie może powoływać się na winę swojego pracownika jako okoliczność wpływającą na zmniejszenie obowiązku naprawienia szkody, chociażby do jej powstania lub zwiększenia przyczynił się także poszkodowany [b](wyrok SN z 8 lipca 2009 r., I PK 37/09)[/b].
Odpowiedzialność na zasadzie ryzyka ma to do siebie, że nie tak łatwo się od niej uwolnić. Szef nie odpowiadałby dopiero, gdyby wykazał, że wyłączną winę za wypadek ponosi osoba trzecia. Trzeba jednak zaznaczyć, że tą osobą nie jest pracownik, za którego działanie pracodawca przecież odpowiada.
[srodtytul]Rażąco niedbały nie dostanie nic[/srodtytul]
Jak już wcześniej była mowa, świadczenia z ubezpieczenia wypadkowego nie przysługują ubezpieczonemu, gdy wyłączną przyczyną wypadku było udowodnione naruszenie przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia, spowodowane przez niego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. SN zaznacza: aby określić, czym jest owo rażące niedbalstwo, trzeba sięgnąć do prawa karnego.
Przekładając to pojęcie na grunt prawa pracy, uznamy, że jako rażące niedbalstwo zakwalifikujemy sytuacje, w których poszkodowany pracownik zdaje sobie sprawę z grożącego mu niebezpieczeństwa.
Zwykle ono występuje w danych okolicznościach faktycznych, tak że człowiek o przeciętnej przezorności ocenia je jako ewidentne. Mimo to, z naruszeniem przepisów bhp, naraża się na to niebezpieczeństwo, ignorując następstwa własnego zachowania.
Doświadczenie życiowe podpowiada, że z rażącym niedbalstwem mamy często do czynienia na drogach. Kierowca, który zachowuje się na drodze jak wariat, nie będzie mógł liczyć na świadczenia, gdy ulegnie wypadkowi w pracy.
SN jest zdania, że jeżeli jedyną przyczyną wypadku drogowego, mającego charakter wypadku przy pracy, była nieprawidłowa technika jazdy ubezpieczonego i nienależyta obserwacja drogi, wynikająca z nieprzestrzegania przepisów ruchu drogowego, takie zachowanie stanowi rażące niedbalstwo i jest podstawą wyłączenia prawa do świadczeń z ubezpieczenia społecznego [b](wyrok z 4 grudnia 2008 r., II UK 106/08)[/b].
Jeśli niedbalstwo pracownika nie ma charakteru rażącego, nie zostanie on pozbawiony pieniędzy z ubezpieczenia. Niedbalstwo jest rażące wtedy, gdy graniczy z umyślnością. Trudno tu jednak przywołać jakieś uniwersalne i klarowne kryteria oceny.
[ramka][b]Przykład 9[/b]
Pan Andrzej był przedstawicielem handlowym. Wykonując swoje zadania, jechał służbowym samochodem do kolejnego klienta. Wskutek brawurowego wyprzedzania doprowadził do zderzenia z najeżdżającym z przeciwka samochodem.
Wszystkie okoliczności wskazywały jednoznacznie, że wyłączną winę za spowodowanie wypadku ponosi pan Andrzej. Warunki do jazdy były w tym dniu bardzo dobre.
Jeśli pan Andrzej doznał w wyniku wypadku jakiegoś urazu, nie będzie mógł liczyć na świadczenia przewidziane ustawą wypadkową, ponieważ zachował się rażąco niedbale.[/ramka]
[ramka] [b]Wskaż wartość przedmiotu sporu[/b]
Warto jeszcze pamiętać, dochodząc w sądzie swoich praw, że sprawa o ustalenie wypadku przy pracy (o ustalenie, że określone zdarzenie miało charakter prawny wypadku przy pracy) jest sprawą o prawa majątkowe.
Dlatego powód (poszkodowany) ma obowiązek oznaczyć w pozwie wartość przedmiotu sporu, a strona wnosząca apelację lub skargę kasacyjną – wartość przedmiotu zaskarżenia [b](postanowienie SN z 5 sierpnia 2009 r., II PZ 6/09)[/b].[/ramka]
[i]Autor jest asystentem sędziego w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego[/i]