W ostatnim czasie coraz częściej zdarza się ogłaszanie upadłości polskich spółek przez zagraniczne sądy działające na podstawie rozporządzenia Rady (WE) nr 1346/2000 z 29 maja 2000 r. w sprawie postępowania upadłościowego. Opierają się one na uznaniu (zgodnie z art. 3 ust. 1 rozporządzenia), że główny ośrodek podstawowej działalności (COMI) takiej spółki znajduje się nie w Polsce, lecz innym państwie członkowskim (z reguły w siedzibie spółki dominującej). Krytycznie ocenił tę sytuację na łamach „Rz” dr Tomasz Chilarski („Gdy sąd zagraniczny ogłasza upadłość polskiej spółki”, 21 kwietnia). Wydaje się jednak, że zagranicznych upadłości polskich spółek nie należy oceniać wyłącznie negatywnie jako przypadków uzurpacji jurysdykcji przez zagraniczne sądy.

[srodtytul]Czym jest COMI [/srodtytul]

Na tle rozporządzenia za rozstrzygające przy wykładni pojęcia COMI nie można uznać prowadzenia w danym kraju (np. w Polsce) działalności produkcyjnej, zatrudniania pracowników i płacenia podatków. Nie można odmówić tym okolicznościom istotnego znaczenia, ale w świetle motywu 13. preambuły do rozporządzenia rozstrzygające jest miejsce, z którego dłużnik zarządza swoją działalnością (ośrodek decyzyjny spółki) i jako takie jest ono rozpoznawalne przez osoby trzecie.

W strukturach koncernowych zarządzanych w scentralizowany sposób może wystąpić sytuacja, w której zarówno zarządzanie spółką zależną, jak i zawieranie w jej imieniu umów z kontrahentami następuje z siedziby spółki dominującej. W takim wypadku istnieją mocne podstawy do przyjęcia, że COMI spółki zależnej znajduje się w siedzibie spółki dominującej. Nie oznacza to oczywiście braku jakichkolwiek wątpliwości. Nie można jednak autorytatywnie twierdzić, że te wątpliwości sądy zagraniczne zbywają milczeniem. Przykładowo w orzeczeniu z 9 lutego 2005 r. o ogłoszeniu upadłości spółki Parkside Flexibles SA angielski sąd dokładnie wymienił w uzasadnieniu okoliczności przemawiające zarówno za umiejscowieniem COMI w Anglii, jak i w Polsce, podkreślając, że rozstrzygnięcie uzasadniające swoją jurysdykcję podejmuje z najwęższym możliwym marginesem dla jej uzasadnienia („by the narrowest of margins”).

Analiza poszczególnych okoliczności faktycznych, choć nieco mniej szczegółowa, znajduje się także w uzasadnieniu orzeczenia sądu francuskiego z 29 marca 2006 r. o ogłoszeniu upadłości spółki Energotech sp. z o.o. W sprawie Oster-Polska sp. z o.o. sąd niemiecki oparł się natomiast na opinii biegłego dotyczącej położenia COMI spółki.

Nie zawsze zatem sądy zagraniczne automatycznie przyjmują swoją jurysdykcję w stosunku do polskich spółek zależnych na podstawie samej sprawowanej z zagranicy kontroli nad działalnością takiej spółki. Przynajmniej w części wypadków za jurysdykcją sądu zagranicznego przemawiają silne argumenty. Nie mam przy tym wątpliwości, że za właściwy uznałby się każdy sąd polski, do którego trafiłby wniosek o ogłoszenie upadłości takiej spółki. W każdym razie w większości mamy tu do czynienia z wątpliwościami co do jurysdykcji krajowej, a nie z oczywistą uzurpacją jurysdykcji.

[srodtytul]Wyrok Trybunału wcale nie jednoznaczny[/srodtytul]

Wątpliwości co do pojęcia COMI nie rozwiał także wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) z 2 maja 2006 r. w sprawie Eurofood (C-341/04).

Orzeczenie to formułuje czytelne rozwiązanie jedynie dla dwóch skrajnych przypadków: tzw. letterbox company, czyli spółki korzystającej w państwie jej statutowej siedziby jedynie z adresu do korespondencji, a całą swoją działalność prowadzącej poza jego granicami (oczywisty brak jurysdykcji sądów państwa siedziby), oraz przypadku, kiedy występuje sama okoliczność kontroli spółki przez spółkę dominującą z innego państwa członkowskiego (brak przesłanek dla odstąpienia od domniemania jurysdykcji sądów państwa siedziby).

W strukturach koncernowych występuje natomiast cała gama przypadków pośrednich, w których wpływ spółki dominującej na spółkę zależną daleko wykracza poza samą ekonomiczną kontrolę. Wydaje się, że można do nich zaliczyć przynajmniej część zagranicznych upadłości spółek prawa polskiego. Dla takich przypadków brak jest jednoznacznych wskazówek ETS co do oceny położenia COMI spółki. ETS opowiedział się natomiast jednoznacznie (w tym samym wyroku w sprawie Eurofood) za brakiem jakiejkolwiek możliwości weryfikacji przez sądy państwa członkowskiego zasadności przyjęcia swojej jurysdykcji przez sąd innego państwa członkowskiego.

Ten obszar niepewności co do kryteriów oceny COMI w połączeniu z niedopuszczalnością weryfikacji oceny jurysdykcji krajowej przez sąd innego państwa członkowskiego oznacza, że wyrok w sprawie Eurofood przyczynia się raczej do pogłębienia zjawiska sporów o jurysdykcję niż do jego ograniczenia.

[srodtytul]Z korzyścią i dla upadłego, i dla wierzycieli[/srodtytul]

Zjawisko ogłaszania przez zagraniczne sądy upadłości spółek prawa polskiego nie musi wcale mieć jednoznacznie negatywnych skutków dla polskich przedsiębiorców oraz sytuacji polskiej gospodarki. Zamiast podkreślać rzekome czy rzeczywiste negatywy, lepiej zastanowić się nad tym, czy stosowanie rozporządzenia nr 1346/2000 może się przyczynić do udoskonalenia polskiego prawa upadłościowego, a także jak poprawić pozycję polskich sądów w rzeczywistych sporach o jurysdykcję.

Niekiedy może się okazać, że z punktu widzenia zarówno wierzycieli, jak i samego upadłego korzystniejsza będzie koordynacja postępowań upadłościowych prowadzonych w stosunku do spółek wchodzących w skład koncernu przez ich faktyczne połączenie w jednych rękach – tego samego sądu, a nawet tych samych zarządców (syndyków). Traktowanie całego koncernu jako gospodarczej całości może umożliwić bardziej kompleksowe i skuteczniejsze zastosowanie instrumentów restrukturyzacyjnych, np. przez łączne prowadzenie negocjacji z wierzycielami poszczególnych spółek wchodzących w jego skład. Również w wypadku likwidacji majątku dłużnika koordynacja likwidacji majątku poszczególnych spółek może znacznie poprawić jej wynik finansowy. Regulacja jurysdykcji krajowej w rozporządzeniu nr 1346/2000 pozostawia uchyloną furtkę dla stosowania w niektórych przypadkach takiego rozwiązania. Rygorystyczne stosowanie domniemania jurysdykcji sądów państwa statutowej siedziby spółki zależnej uniemożliwiłoby natomiast skorzystanie z tej możliwości.

Za wszczęciem zagranicznego postępowania upadłościowego może czasem też przemawiać samo porównanie efektywności postępowań zagranicznych z polskim, zwłaszcza w razie możliwości zastosowania częstokroć bardziej elastycznych instrumentów restrukturyzacyjnych przewidzianych w zagranicznych procedurach. Jeśli wierzyć angielskiemu zarządcy w sprawie Parkside Flexibles, to taka właśnie sytuacja wystąpiła w tej sprawie: zastosowanie prawa angielskiego doprowadziło do relatywnie szybkiego zbycia przedsiębiorstwa upadłej spółki w całości (z uratowaniem miejsc pracy) oraz całkowitego zaspokojenia polskich wierzycieli. Czekanie na formalne spełnienie przesłanek niewypłacalności zgodnie z prawem polskim i wszczęcie polskiego postępowania upadłościowego mogłoby natomiast oznaczać, że zbycia przedsiębiorstwa w całości nie dałoby się już przeprowadzić.

Zjawisko wyścigu do sądu między poszczególnymi państwami członkowskimi może też mieć pozytywne długofalowe skutki dla polskiego prawa upadłościowego. Konkurencja między porządkami prawnymi w Unii może bowiem zmusić polskiego ustawodawcę oraz praktykę do podjęcia wysiłków na rzecz poprawy efektywności polskich postępowań upadłościowych. Najlepszym ograniczeniem dla zjawiska zagranicznych upadłości polskich spółek byłby bowiem stan, w którym ogłoszenie upadłości w Polsce byłoby dla wszystkich stron bardziej opłacalne.

[srodtytul]Co polskie władze zrobić powinny[/srodtytul]

W dłuższej perspektywie zagraniczne upadłości polskich spółek powinny skłonić ustawodawcę do zmian mających na celu poprawę efektywności i opłacalności polskich postępowań upadłościowych. Równolegle wskazane są zmiany zachęcające do wcześniejszego składania wniosków o ogłoszenie upadłości. Problematyka ta jest złożona, więc nie sposób wskazać w tym miejscu szczegółowych postulatów zmian. Już teraz natomiast można zaproponować prosty krok, który może znacząco poprawić pozycję polskich sądów w sporach o jurysdykcję.

Krok taki to wystąpienie z inicjatywą dopisania zarządcy przymusowego ustanawianego w postępowaniu w przedmiocie ogłoszenia upadłości (art. 40 ust. 2 prawa upadłościowego i naprawczego) do listy zarządców z załącznika C do rozporządzenia nr 1346/2000. Ten prosty zabieg, podjęty już zresztą przez wiele innych państw członkowskich, sprawi, że na użytek rozporządzenia polskie postępowanie upadłościowe uznawane będzie za wszczęte nie z chwilą ogłoszenia upadłości, ale już z momentem powołania zarządcy przymusowego, czyli zgodnie z art. 36 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=502898A417AECC61D2BD12E42659BF77?id=169085]prawa upadłościowego i naprawczego[/link] niezwłocznie po złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości. Z tą chwilą polskie postępowanie wywierałoby zatem skutki w innych państwach członkowskich i niedopuszczalne stawałoby się kwestionowanie w tych państwach jurysdykcji polskiego sądu.