Rada Ochrony Pracy oceniła właśnie działania Inspekcji Pracy i wymiaru sprawiedliwości na rzecz poprawy warunków pracy osób zatrudnionych w handlu oraz ścigania przestępstw popełnionych w stosunku do nich przez pracodawców.
Od 2004 r. PIP prowadzi kompleksowe kontrole w sklepach należących do większości sieci handlowych w naszym kraju. Ich efektem są sukcesywne zmniejszanie liczby wykroczeń przeciwko zatrudnionym i poprawa warunków ich pracy. Katalog naruszeń pozostaje jednak bez zmian. W dalszym ciągu głównym grzechem jest łamanie przepisów dotyczących czasu pracy. Odnosi się to prawidłowego ustalania wymiaru czasu pracy i rzetelności w jego ewidencjonowaniu.
– Przyczyną tego stanu jest zbyt mała liczba pracowników w stosunku do zadań, jakie mają być zrealizowane. Ludzie nie chcą pracować w sklepach, skoro wiedzą, że będą tam mieli złe warunki. Dlatego ci, którzy się zatrudniają, muszą pracować ponad normy – mówi Magdalena Zawiślak, przewodnicząca „Solidarności” w sieci Lidl.
Nadal problemem jest nieudzielanie urlopów wypoczynkowych oraz sprzeczne z prawem zapisy w umowach i regulaminach pracy. Istną plagą jest bałagan i niewłaściwe składowanie towarów.
W dużych sklepach inspektorzy mają wiele sposobów udowodnienia, że faktyczny czas pracy danej osoby był wyższy, niż wykazuje oficjalna ewidencja. Pomagają w tym elektroniczne systemy funkcjonujące u pracodawców, tj. logi kasowe i komputerowe, karty rejestrujące wejścia i wyjścia czy raporty ochrony. W rezultacie w ubiegłym roku liczba pracowników, którym firma nieprawidłowo rejestrowała czas pracy, zmalała pięciokrotnie w porównaniu z 2006 r.
W małych sklepach zatrudniających po kilka osób inspektorom trudno jest udowodnić łamanie prawa. Inspekcja jest świadoma, że jej ustalenia tylko częściowo oddają skalę niewypłaconych pracownikom wynagrodzeń, np. za nadgodziny. Małe sklepy w porównaniu z dużymi placówkami rzadziej usuwają nieprawidłowości wytknięte przez inspekcje. Wynika to głównie z faktu, że sprawy kadrowe nie są prowadzone przez specjalistów, a usunięcie nieprawidłowości z reguły pociąga za sobą wydatki. Duże sieci zwykle wyciągają wnioski z kontroli i zalecają stosowne rozwiązania systemowe we wszystkich placówkach.
W roku 2007 i pierwszym kwartale tego roku do prokuratury wpłynęło ponad 5 tys. zawiadomień o przestępstwach przeciwko prawom osób wykonujących pracę zarobkową. Z tego wszczęto 116 postępowań w sprawach dotyczących supermarketów.
Najwięcej pracy prokuratury wkładają w śledztwa dotyczące przestępstw przeciwko pracownikom Biedronki. Dotychczas tylko prokuratura w Gliwicach przesłuchała 2 tys. świadków, a zeznania musi jeszcze złożyć ponad 3 tys. pracowników ze Śląska.
– Nie mogę pozytywnie ocenić pracy prokuratury. To przez nią wiele spraw osób doprowadzających do wyzysku pracowników Biedronki przedawnia się. Mamy informacje o masowym umarzaniu takich spraw. Nie rozumiem też, dlaczego organy ścigania skoncentrowały się na postępowaniach przeciwko kierownikom sklepów zamiast władzom spółki – mówi Lech Obara, radca prawny reprezentujący poszkodowanych pracowników Biedronki.
Stan praworządności w placówkach handlowych jest jeszcze daleki od doskonałości. Z roku na rok jednak odnotowujemy poprawę poziomu przestrzegania prawa pracy, w szczególności w placówkach kontrolowanych przez inspektorów pracy systematycznie. Większa skuteczność Inspekcji Pracy w dużej mierze uzależniona jest także od obowiązujących regulacji prawnych. Pozytywnie oceniam wprowadzenie przepisów przewidujących podwyższenie kar grzywien nakładanych przez inspektorów pracy i orzekanych za wykroczenia przez sądy. Dobry skutek odnoszą spotkania inspektorów z przedstawicielami sieci handlowych, na których omawiane są wyniki kontroli w ich sklepach.