Dwa przedsiębiorstwa z branży farmaceutycznej poróżnił znak towarowy syropu leczniczego, do którego produkcji surowcem są liście babki lancetowatej. Jej nazwa łacińska brzmi: plantaginis lanceolatae. Wrocławska firma Hasco-Lek uzyskała prawa ochronne znaku Plantaginis. Zarejestrowała też drugi znak Plantaginis Plus. Obie rejestracje zakwestionowała konkurencyjna firma GEMI Karczew. Ona także produkuje syrop z babki, tyle że pod nazwą Plantagen. Chce to robić bez obawy o zarzut naruszania czyichś praw do znaku. Wystąpiła więc o unieważnienie ochrony znaku firmy wrocławskiej.

Podczas rozprawy przed Kolegium Orzekającym Urzędu Patentowego pełnomocniczka karczewskiej firmy twierdziła, że jej interes prawny do wszczęcia sprawy wynika z nieprawidłowego stanu prawnego. Spowodowany został zaakceptowaniem przez Urząd Patentowy zgłoszenia, które kolidowało z zasadą rejestrowania tylko takich znaków, które mają dostateczne znamiona odróżniające (art. 7 ustawy o znakach towarowych). Nie ma ich znak, który jest tylko nazwą rodzajową towaru.

Podczas rozprawy pełnomocnik właściciela znaku zapewniał, że wrocławska firma nie ma zamiaru atakowania konkurenta z Karczewa i utrudniania mu korzystania z nazwy Plantagen. Każdemu wolno -uważa - stosować taką nazwę syropu, jaką sobie wybierze. Jest wiele przypadków koegzystencji rynkowej nazw tego typu.

Dla kolegium orzekającego niewystarczające okazały się zarówno wywody merytoryczne pełnomocniczki GEMI Karczew, jak i zapewnienia Hasco-Lek. Wniosek w sprawie znaków Plantaginis i Plantaginis Plus kolegium oddaliło z przyczyn formalnych. Uznało, że Karczew nie wykazał interesu prawnego. Kolegium nie podziela poglądu tych, którzy chcieliby unieważniać ochronę na wszelki wypadek. Znak zatem się ostał (sygn. Sp 77/05 i 78/05).