Spółka Zbigniewa Jakubasa przyznaje tymczasem w sprawozdaniu rocznym, że pozew, na podstawie którego uzyskała nakaz i zajęto majątek KCI, złożyła na zapas.
Niejawnie wydane rygory
Nakaz wydał w grudniu ub.r. na posiedzeniu niejawnym referendarz sądowy bez wysłuchania KCI i choć nieprawomocny, oznacza praktycznie zajęcie całego majątku spółki. Jest to oczywiście ogromne uderzenie w prowadzenie biznesu.
Czytaj też:
Jest śledztwo z doniesienia KCI
– Kiedy firma ma zajęcie komornicze, jej strategiczna działalność zostaje de facto zablokowana, łącznie z możliwością pozyskania środków finansowych. Uczciwość biznesowa wymaga, by w rozmowach z partnerami, instytucjami finansowymi poinformować, że ma się komornika na rachunku, a wtedy rozmówca pomyśli: to poczekajmy z naszym projektem, aż komornika nie będzie – wyjaśnia tę sytuację Piotr Łysek, prezes KCI.
Prawnicy są zdziwieni zastosowaniem tej arcyrygorystycznej procedury nakazowej dla roszczenia „na zapas”, z tzw. ostrożności procesowej, gdyż przewidziana jest ona tylko dla oczywistych spraw. Dlatego, by nie dochodziło do jej nadużyć, jak najszybciej sąd winien wyznaczać termin na rozpatrzenie odwołania, gdzie niegodzący się z nakazem może przedstawić swoje racje, jak w normalnym procesie i na rozprawie.
W tej sprawie od wydania nakazu mija pół roku, a SO w Krakowie wciąż terminu rozprawy nie wyznaczył.
Nie ma nakazów „na zapas”
– Postępowanie nakazowe ponad wszelkie wątpliwość nie jest „na zapas”, „na wszelki wypadek” – mówi Michał Romanowski, prof. UW, adwokat, kancelaria Romanowski i Wspólnicy. – Nakaz jest wydawany w trybie uproszczonym, na posiedzeniu niejawnym bez udziału stron, na podstawie pozwu. Wymaga to od powoda rzetelnego przedstawienia stanu faktycznego, bez zatajania okoliczności istotnych dla wydania nakazu zapłaty. Sąd powinien mieć przekonanie, że dowody są bardzo silne. Tym bardziej zatajenie istotnych okoliczności przed sądem jest kłamstwem procesowym – mówi profesor.
W rocznym sprawozdaniu finansowym grupy kapitałowej CNT za 2020 r. napisano, że złożono ten pozew na wypadek, gdyby CNT przegrała inną sprawę z KCI. Na skutek tego pozwu sąd, a dokładniej referendarz, zastosował najbardziej rygorystyczną procedurę sądową włącznie z zajęciem całego majątku KCI, co groziło paraliżem spółki. Przy okazji przemilczano w pozwie, że sporną kwotę KCI już jej zapłaciła.
Spór wynikł po sprzedaży CNT przez KCI nieruchomości w Krakowie wartej 60 mln zł, kiedy CNT uiściła miastu 5,3 mln zł opłaty za zmianę przeznaczenia nieruchomości z przemysłowej na mieszkaniowo-użytkową.
Przymuszenia
KCI uważa, że ta opłata nie była konieczna i nie powinna jej obciążać, ale żeby nie blokować kolejnej dużej sprzedaży innemu deweloperowi, w ramach ugody zrefundowała wydatek CNT, a następnie wystąpiła z pozwem do SO w Katowicach, żądając od CNT zwrócenia tej kwoty, jako świadczenia uzyskanego w sytuacji dla KCI przymusowej. Co więcej, KCI uzyskała w tym procesie zabezpieczenie przez wpisy w księgach wieczystych na nieruchomościach CNT, więc ta złożyła 5,3 mln zł do depozytu sądowego, by zdjąć te zabezpieczenie. Ale nie czekając na wynik katowickiego procesu, złożyła pozew nakazowy w Krakowie przeciw KCI, wskazując, że ze złożonych w depozycie pieniędzy nie może korzystać, a gdyby czekała na wynik w Katowicach, toby się jej żądanie przedawniło.
Zabezpieczenie jak dewastacja
Aby uniknąć przedawnienia ewentualnych roszczeń w przypadku wygranej KCI w Katowicach, CNT, działając zgodnie z dobrymi obyczajami, winna była po złożeniu pozwu wnioskować o zawieszenie postępowania nakazowego do czasu zakończenia sporu w Katowicach – wskazują praktycy sądowi. CNT postąpiła jednak odmiennie, gdyż w pozwie przemilczała, że KCI uiściło na jej rzecz sporną kwotę, a dodatkowo , wniosku CNT o wydanie nakazu nie można traktować inaczej jak nękanie KCI.
Na skutek tego pozwu referendarz SO w Krakowie, na posiedzeniu niejawnym, wydał nakaz zapłaty przeciw KCI na żądaną kwotę. Nakaz stał się zaraz tzw. tytułem zabezpieczenia, a komornik zajął warte kilkaset milionów zł aktywa KCI, łącznie z akcjami wydawcy gazety. Wiele osób, w tym Piotr Łysek, prezes KCI, protestowało, że takie nadmierne zabezpieczenia są szkodliwe, zwłaszcza dla przedsiębiorców.
– Nakaz zapłaty to może być broń atomowa, która może wyrządzić wielką i nieodwracalną szkodę. W tym stanie faktycznym jest to ewidentne nadużycie prawa procesowego i zachowanie sprzeczne ze względami słuszności. Może to być czyn niedozwolony w rozumieniu art. 415 k.c. – ocenia prof. Romanowski.
Opinia dla „Rzeczpospolitej”