W kryzysie, który zdaniem jednych zbliża się wielkimi krokami, a zdaniem drugich już tu jest, najbardziej tracą nie ci najzamożniejsi, lecz najubożsi. Owszem, utracone kwoty podawane przez wielkie koncerny mogą robić wrażenie, ale przecież posiadane i tak zasoby nie pozwolą im zginąć. Zgoła inna jest sytuacja tych, którzy zasobów nie mają. Ich strata – choć kwoty mogą nie robić wrażenia – będzie przecież dotkliwsza.
Te oczywistości nie prowadzą jednak niestety do wniosku, że przepisy prawa nadążają za pogarszającymi się warunkami. Sejm uchwalił właśnie przygotowaną w Ministerstwie Sprawiedliwości ustawę antylichwiarską, która limituje tzw. pozaodsetkowe koszty pożyczki (marże, prowizje, opłaty za przygotowanie umowy, jej obsługę, ubezpieczenia), szczególnie tzw. chwilówek, zawieranych z bankiem lub firmą pożyczkową. Ustawa, jeśli zaakceptuje ją Senat i podpisze prezydent, będzie mocnym ciosem w rynek pożyczkowy. Kto na tym zyska? Lombardy, których rynek rośnie proporcjonalnie do kolejnych ograniczeń „antylichwy”. Z niejasnych przyczyn postulat równoległego utemperowania rynku lombardowego i pożyczkowego nie zyskał posłuchu wśród rządzących. Nie jest zatem pewne, czy ustawa przyniesie spodziewany efekt i ochroni konsumentów, czy też oni w potrzebie udadzą się nie po pożyczkę, tylko do lombardu.