Dotychczasowe opinie były bardzo niekorzystne dla obecnej opozycji, a jednocześnie dość kontrowersyjne. W szczególności opinia z 16 stycznia 2020 r. budziła wątpliwości z powodu zastosowania podwójnych standardów. Z jednej bowiem strony komisji nie przeszkadzało, że są państwa, w których władza polityczna wybiera sędziów, a z drugiej strony wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, a więc nie wybór sędziów w ogóle, tylko do ciała konstytucyjnego, wybierającego sędziów, okazał się niewłaściwy. Ta opinia spowodowała, że komisja przestała być postrzegana jako niezależny organ.

Czytaj więcej

Będą zmiany w projekcie dotyczącym tzw. neosędziów. Znamy szczegóły

Pierwszy zgrzyt

We wszystkich opiniach widać było, że komisja sprzyja ówczesnej opozycji, a obecnie obozowi władzy. Z tego powodu bardzo chętnie obecnie rządzący obóz zwracał się do komisji o wydanie różnych opinii, licząc na to, że będą dla niej przychylne. Pierwszy zgrzyt jednak nastąpił w opinii z 8 maja 2024 r. w sprawie KRS. Wówczas opinia komisji była wciąż przychylna dla obecnie rządzących, ale negatywnie zaopiniowała możliwość pozbawienia biernego prawa wyborczego sędziów powołanych po 2017 r.

Mimo to minister sprawiedliwości zwrócił się z czterema pytaniami o możliwość usunięcia czy też zdegradowania sędziów. Należy sobie zadać pytanie, dlaczego minister w ogóle zwracał się z nimi.

W polskim porządku konstytucyjnym obowiązuje wszak art. 180 ust. 1 i 2 Konstytucji RP, który stanowi, że sędziowie są nieusuwalni, a złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie. Jest to również międzynarodowy standard ochrony niezawisłości sędziów.

Ten standard został stworzony właśnie na takie czasy, jakie mamy teraz w Polsce, i właśnie po to, aby osoby nieodpowiedzialne nie mogły naruszyć fundamentów demokratycznego państwa. Minister sprawiedliwości zapewne był świadom, że nie ma żadnych podstaw w Konstytucji RP do wprowadzenia w życie swoich nieodpowiedzialnych koncepcji.

Jako doktor habilitowany nauk prawnych miał i ma świadomość, że nawet jeśli zostanie wybrany prezydent gotowy do podpisania projektowanych ustaw, to i tak będzie to jawne i oczywiste naruszenie konstytucji, w przyszłości kwestionowane, i skutki takiej ewentualnej ustawy będą odwracalne. Wydaje się, że w takiej sytuacji pan minister uznał, że najlepiej się stanie, jeżeli uzyska legitymację od Komisji Weneckiej do swoich działań. Wówczas będzie mógł powiedzieć, że wprawdzie działania są niezgodne z Konstytucją RP, niezgodne z międzynarodowymi standardami, ale w drodze wyjątku tym razem w Polsce można naruszyć te standardy.

Opinia komisji musiała jednak zaskoczyć pana ministra, a także jego ścisłych doradców wywodzących się z wąskiej upolitycznionej grupy sędziów, albowiem komisja nie zgodziła się na próbę legitymizacji bezprawnych działań ministra. W swojej opinii unika radykalnych sformułowań i używa języka dyplomatycznego, ale biorąc pod uwagę, że do tej pory bardzo sprzyjała obecnie rządzącym ugrupowaniom politycznym, należy uznać ją za jednoznacznie negatywną.

Nie było pytania, nie ma odpowiedzi

Zadane pytania miały charakter tendencyjny i dotyczyły sędziów powołanych po 2017 r. Te powołania pan minister uważa za wadliwe, ale niestety nie przedstawił kompleksowego problemu polskiego wymiaru sprawiedliwości, w szczególności w zakresie powołań sędziów. W szczególności nie przedstawił problemu wadliwie powołanych sędziów przez Radę Państwa (instytucję polityczną, która nie posiadała demokratycznej legitymacji), problemu sędziów Sądu Najwyższego powołanych do 2017 r. wskutek wadliwej procedury, wadliwie powołanych lub awansowanych sędziów przez marszałków Sejmu (a nie prezydenta), powołanych i awansowanych sędziów do 2017 r. na wniosek wadliwie, niezgodnie z Konstytucją RP ukształtowanej Krajowej Rady Sądownictwa, o czym świadczy kilka wyroków Trybunału Konstytucyjnego.

To, że w tym przedmiocie nie wypowiedział się żaden międzynarodowy Trybunał, nie oznacza, że powołania nie były oparte na wadliwej procedurze, a powołania i awanse dokonane przez marszałka Sejmu wręcz przez nieuprawniony organ. Gdyby Komisji Weneckiej wprost zadano pytanie o wszystkich sędziów, to zapewne jej odpowiedź byłaby znacznie bardziej radykalna, chyba że komisja znowu zastosowałaby podwójne standardy.

Praworządność musi być przestrzegana

Komisja Wenecka wprost stwierdziła, że po pierwsze sędziowie, których dotyczy pytanie, są sędziami i nie można ich weryfikować aktem generalnym, jakim jest ustawa, a czego chcieli przede wszystkim upolitycznieni sędziowie, albowiem rękami polityków załatwiliby swoje prywatne interesy. Stwierdziła również, że do ewentualnej weryfikacji musi być przewidziana droga sądowa. W przestrzeni publicznej pojawiła się sugestia, że tym organem weryfikacyjnym może być jakiś organ niebędący sądem, np. KRS. Jest to błędne rozumienie odpowiedzi. Otóż Komisja wypowiedziała się, że jeżeli o degradacji czy też usunięciu będzie decydował jakiś inny organ, to będzie trzeba zagwarantować odwołanie do sądu i odpowiedź w tym zakresie dotyczyła odpowiedzi na konkretne pytanie, tj. pytanie nr 2, które zostało zadane w kontekście pytania nr 1, a zatem należy to odczytywać w ten sposób, czy jeżeli wydamy jakiś akt generalny, to czy trzeba zagwarantować drogę sądową.

W innym miejscu komisja odwołuje się do różnych modeli postępowania dyscyplinarnego i wskazuje, że nie zawsze organem decydującym jest sąd i wówczas musi być przewidziana kontrola sądu. W jeszcze innym miejscu wskazuje, że przy wprowadzaniu jakichkolwiek zmian muszą być przestrzegane zasady praworządności. Przestrzeganie zasad praworządności oznacza, że musi być przestrzegana Konstytucja RP, a ta jednoznacznie wskazuje, że sędziowie są nieusuwalni, a ich usunięcia na zasadzie wyjątku może dokonać jedynie sąd. Zatem w polskich warunkach hipotetycznie tylko sąd może przeprowadzić procedurę weryfikacyjną.

Tu powstaje jednak bardzo duży problem, albowiem Konstytucja RP przewiduje, że przypadki usunięcia sędziego czy też jego degradacji muszą być wskazane w ustawie. Powstaje więc kolejny problem, czy można ex post określić sankcję dla sędziego za jakieś zdarzenie, które nie było zabronione, które było zgodne z ówcześnie obowiązującym prawem. Na tak postawione pytanie należy odpowiedzieć zdecydowanie przecząco. Biorąc pod uwagę konieczność ochrony stabilności stanowiska sędziego oraz art. 42 ust. 1 Konstytucji RP, który stanowi, że odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przewidzianej przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. Ta norma odnosząca się do prawa karnego miałaby jednak zastosowanie do ochrony stabilności stanowiska sędziego.

Komisja Wenecka wskazuje, że można w jakiś sposób grupować sędziów, że trzeba indywidualizować ich ocenę. Podkreśla, że nie można mówić o postępowaniu dyscyplinarnym wobec sędziego, ponieważ problemem nie jest jego naganne zachowanie, ale uczestnictwo w określonej procedurze. Z tego wynika wprost, że to nie brak kwalifikacji czy niezależności jest przyczyną podważania statusu, ale sam fakt istnienia określonej procedury. Ponadto Komisja wskazuje, że Europejski Trybunał Praw Człowieka nie wskazał, w jaki sposób ma być uregulowana ta kwestia, i sama też uchyla się od takich wskazań.

Nowe konkursy

Oznacza to, że wbrew pojawiającej się w przestrzeni publicznej sugestii wcale nie musi to być jakaś negatywna weryfikacja, a co najważniejsze, komisja podkreśla, że muszą być przestrzegane zasady praworządności. To zaś oznacza, że weryfikacja nie jest możliwa bez złamania Konstytucji RP. Co więcej, degradacja do niższego sądu będzie generowała kolejne problemy, a mianowicie, że ci zdegradowani sędziowie nie będą tworzyli sądów ustanowionych ustawą, a więc powstanie jeszcze większy chaos. Skoro więc obecna władza chce rozwiązać problem, który de facto sama stworzyła, to może rozpisać nowe konkursy na wyższe stanowiska sędziowskie (nie na te same, ponieważ to wykluczyła komisja) i ci sędziowie mogliby w nich brać udział.

Po uczciwych konkursach nie mieliby oni problemów z awansem, ponieważ zazwyczaj wszyscy awansowani sędziowie w latach 2018–2024 wykazali się pełnymi kwalifikacjami do objęcia stanowisk, na które zostali powołani, wszystkie konkursy były transparentne i wielokrotnie kontrolowane przez Sąd Najwyższy.

Jaka piękna katastrofa

Ważnym elementem opinii jest też stanowisko w przedmiocie orzeczeń sądów, i to w dwóch aspektach. Po pierwsze w opinii wskazano wyraźnie, że wyroki ETPCz nie obowiązują w Polsce jako źródło prawa i wymagają wykonania w drodze ustawy, a po drugie wprost wskazano, że wyroki wydane przez sędziów powołanych po 2017 r. obowiązują. Oczywiście to nie jest żadne odkrycie, o tym wiedział każdy, ale z uwagi na polityczny aspekt całej sprawy jest to bardzo ważne stwierdzenie. Szczególnie ten aspekt odpowiedzi jest niezwykle istotny w kontekście niedawnej uchwały Sądu Najwyższego, z której wynika, że to pan Dariusz Barski jest prokuratorem krajowym.

Podsumowując, uważam, że Komisja Wenecka wydała bardzo niekorzystną opinię dla pytającego, a pewne kurtuazyjne uwagi, z których wynikało, że zadane pytania miały sens, wynikały z faktu, że komisja nie chciała stawiać pana ministra w niekorzystnym świetle.

Nie wiem, czy ta opinia spowoduje zastanowienie nad składanymi propozycjami, ale wydaje się, że jeśli tak dalej pójdzie, to doczekamy się pięknej katastrofy.

Autor jest sędzią Sądu Apelacyjnego w Krakowie oraz prezesem Ogólnopolskiego Zrzeszenia Sędziów „Sędziowie RP”