Ostatni dzień listopada to sądna data szczególnie dla mniejszych zakładów pracy. Od liczby osób, które tego dnia firma będzie zgłaszać do ubezpieczenia chorobowego, zależy bowiem to, czy w przyszłym roku będzie musiała wziąć na siebie ciężar naliczania i wypłaty zasiłków dla zatrudnionych osób. Jeśli będzie ich nie więcej niż 20, obowiązki w tym zakresie będzie musiał realizować ZUS. Ale przy co najmniej 21 ubezpieczonych – choćby tylko tego jednego dnia czy miesiąca – przez cały rok płatnik będzie musiał się wywiązywać z ustalania prawa, wypłaty i rozliczania zasiłków. Ewentualna późniejsza redukcja etatów może zwolnić go z tych obowiązków dopiero w 2019 r.

Ten limit należy ustalać biorąc pod uwagę wszystkie „aktywne" tytuły do ubezpieczenia chorobowego na 30 listopada. Uwzględnia się tu zatrudnionych:

- pracowników (także tych na urlopie macierzyńskim, rodzicielskim czy ojcowskim),

- uczniów,

- chałupników,

- zleceniobiorców,

a także osoby prowadzące działalność gospodarczą oraz z nimi współpracujące.

W tych rachunkach trzeba natomiast pominąć pracowników, którzy tego dnia będą przebywać na urlopie bezpłatnym lub wychowawczym.

Corocznie na przełomie roku część płatników składek nabywa uprawnienia do ustalania i wypłaty zasiłków, a część je traci na rzecz ZUS. Jednak przejęcie obowiązków w tym zakresie przez płatnika odbywa się na innych zasadach niż ich przekazanie organowi rentowemu.

Jeżeli w 2017 r. to pracodawca zajmował się realizacją wypłat świadczeń, a 30 listopada br. będzie zgłaszał do ubezpieczenia chorobowego mniej niż 21 osób, musi przekazać obowiązki w tym zakresie ZUS już od 1 stycznia 2018 r. Gdy zaś w 2017 r. pracownicy otrzymywali zasiłki bezpośrednio z ZUS, a w 2018 r. ma je wypłacać pracodawca, podejmuje wypłaty tylko tych zasiłków, do których prawo powstanie po 31 grudnia br. Wypłatę świadczeń, do których prawo będzie trwać nieprzerwanie na przełomie 2017 r. i 2018 r., realizować będzie ZUS. W takim przypadku pracodawca przejmie te obowiązki po przerwie w pobieraniu zasiłku.