[b]Tak wynika z wyroku Sądu Najwyższego, jaki zapadł na rozprawie 19 sierpnia 2009 r. (III UK 14/09).[/b]
Gdy niewypłacalna spółka zostanie postawiona w stan upadłości, syndyk, by zaspokoić należności wobec ZUS czy urzędu skarbowego, stara się jak najszybciej spieniężyć jej nieruchomości i sprzęt. Nie zależy mu na uzyskaniu wysokiej ceny za licytowany majątek.
Jeśli członkowie zarządu takiej firmy nie dopilnują właściwej wyceny, mogą wpaść w spore kłopoty. Spada bowiem na nich odpowiedzialność za zaległe składki ZUS czy podatki, które nie zostały spłacone przez syndyka ze środków uzyskanych na licytacji.
[srodtytul]Niska cena[/srodtytul]
Przekonali się o tym członkowie zarządu radomskiej spółki z o.o. W skład jej majątku wchodziła m.in. dwuhektarowa działka, na której stały dwa budynki: hala produkcyjna i zupełnie nowy budynek biurowy.
Zarządowi spółki nie udało się znaleźć inwestora, który pomógłby rozkręcić produkcję chemikaliów. Pod dwóch latach działania okazało się, że narastające przez cały czas długi wobec urzędu skarbowego, ZUS i kontrahentów doprowadziły do konieczności ogłoszenia upadłości.
W trakcie trwającego cztery lata postępowania syndyk sprzedał działkę z budynkami, które należały do majątku spółki, za milion złotych. Nie wystarczyło to na zaspokojenie wszystkich jej długów.
Po spłacie przez syndyka wierzytelności zabezpieczonych hipoteką, a następnie nieuregulowanych wynagrodzeń załogi z majątku spółki zostało zaledwie 18 tys. zł na pokrycie zaległych składek ZUS (które zgodnie z prawem upadłościowym spłaca się w trzeciej kolejności).
Kilka miesięcy po wykreśleniu spółki z rejestru, w grudniu 2006 r., ZUS zwrócił się do byłych członków zarządu i upomniał o zapłatę pozostałych 226 tys. zł z tytułu zaległych składek na ubezpieczenia społeczne pracowników.
[srodtytul]Licytacja to ostateczność[/srodtytul]
Przed sądem prezesi dowodzili, że kwota, jaką syndyk uzyskał z licytacji działki i budynków, stanowiła jedną trzecią ich rzeczywistej wartości. Licytacja została przeprowadzona w najgorszym okresie panującego wówczas kryzysu gospodarczego. Gdyby syndyk poczekał ze sprzedażą do czasu, aż gospodarka odbije się od dna, to z pewnością uzyskałby lepszą cenę, a oni nie musieliby się bronić przed ZUS.
SN, oddalając skargę kasacyjną członków zarządu, uznał, że nie ma podstaw, by zdjąć z nich odpowiedzialność za zaległe składki ZUS.
Postępowanie upadłościowe zweryfikowało bowiem wartość majątku spółki. Jeśli pieniędzy z licytacji nie wystarczyło na spłatę zaległych składek, ZUS – w myśl art. 116 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=582ECDA0581859658EA2BD1E83B507D8?n=1&id=176376&wid=328885]ordynacji podatkowej[/link] – mógł sięgnąć do kieszeni prezesów w poszukiwaniu tych pieniędzy.
[ramka][b]Odwołanie od wyceny[/b]
Członkowie zarządu spółki mogą sami poszukać kupca na jej majątek i wynegocjować z nim zadowalającą cenę. W praktyce zdarza się to jednak niezwykle rzadko. Potencjalnym kupcom bardziej opłaca się poczekać na licytację, podczas której mogą kupić ten sam majątek po znacznie niższej cenie.
Dlatego członkowie zarządu powinni zadbać o prawidłową wycenę majątku spółki. Przed przeprowadzeniem licytacji syndyk powołuje zazwyczaj biegłych, którzy wydają ekspertyzę w sprawie wartości majątku spółki i ceny wywoławczej, jaka powinna zostać podana podczas licytacji. Prezes i członkowie zarządu powinni zwrócić baczną uwagę na ten element, gdyż taka wycena jest zazwyczaj bardzo niska.
Jeśli nie zgadzają się z ekspertyzą, mogą się od niej odwołać. Biegli zwykle podnoszą wtedy wyceny licytowanych przedmiotów i nieruchomości. Członkowie zarządu muszą jednak pamiętać, że odwołanie od ekspertyzy biegłych jest możliwe wyłącznie przed rozpoczęciem licytacji. Po sprzedaży majątku nie będą mogli już kwestionować uzyskanej ceny.[/ramka]