Stosowanie tego rozróżnienia wymaga więc przede wszystkim zbadania i oceny charakteru zawartej umowy – stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny. Powołał się także na wyrok Sądu Najwyższego z 2015 r., który uznał, że pojedynczy wykład czy szkolenie nie powinny być oskładkowane, jeżeli noszą znamiona wypowiedzi autorskiej.
Dyrektor Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia ustalił, że umowa na wygłoszenie wykładu na temat: „Najnowsze rozwiązania w laboratorium diagnostyki klinicznej – doskonalenie kompetencji technicznych", zawarta przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Łodzi jako płatnikiem składek i ekspertkę, nazwana przez strony umową o dzieło, jest w istocie umową o świadczenie usług – umową-zleceniem. Podlega więc obowiązkowemu ubezpieczeniu zdrowotnemu.
W odwołaniu do prezesa NFZ stacja san.-epid. przekonywała, że jest to niewątpliwie umowa o dzieło, od której nie pobiera się składki zdrowotnej. Umowa wskazywała określone dzieło, które ekspertka, posiadająca specjalistyczną wiedzę, zobowiązywała się wykonać. Jego przygotowanie obejmowało zgromadzenie materiałów, własne przemyślenia, koncepcję przeprowadzenia wykładu, a następnie jego wygłoszenie. Dzieło, wykonane na podstawie umowy, było jednorazowe, o indywidualnych cechach. Posiadało więc wszelkie cechy utworu chronionego prawem autorskim – argumentowała stacja.
Prezes NFZ nie dał się jednak przekonać i utrzymał w mocy decyzję. Jego zdaniem nie była to umowa o dzieło, lecz ukrywała świadczenie usług. Jej treścią było wykonywanie określonych czynności, a nie wykonanie dzieła. Wykład nie miał charakteru czynności przynoszących konkretny materialny rezultat.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, do którego stacja san.-epid. wniosła skargę, opowiedział się za interpretacją prezesa NFZ. Zdaniem sądu pierwszej instancji umowa obejmowała obowiązki mieszczące się w obszarze umowy starannego działania. A więc wykonanie czynności o charakterze dydaktycznym: przekazanie określonej wiedzy w postaci wygłoszenia wykładu szkoleniowego – a nie stworzenie dzieła. Zadaniem jego autorki było bowiem zaznajomienie pracowników Stacji z najnowszymi rozwiązaniami w laboratorium diagnostyki klinicznej.
W wyniku skargi kasacyjnej stacji san.-epid. sprawa przeniosła się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Według NSA odróżnienie umowy o dzieło od umowy-zlecenia nie zawsze jest proste. Nie ulega bowiem wątpliwości, że przedmiotem umowy o dzieło może być wytwór pracy intelektualnej człowieka, a więc rezultat niematerialny, m.in. wykład, a nawet cykl specjalistycznych wykładów na skonkretyzowane tematy. Przy czym ten niematerialny rezultat – przedmiot umowy o dzieło – nie musi odpowiadać kryterium dzieła – utworu w rozumieniu prawa autorskiego. Umowa o przeprowadzenie wykładu może więc być uznana za umowę o dzieło, jeżeli wykład dotyczy ściśle określonego tematu, wymaga od autora profesjonalnej wiedzy i niepowtarzalnych doświadczeń, wykorzystanych w sposób swoisty i indywidualny. Dlatego należy rozważyć wszystkie istotne okoliczności danej sprawy – podkreślił NSA. Zdaniem NSA tego tu zabrakło – i dlatego uchylił zarówno obie zaskarżone decyzje, jak i wyrok sądu I instancji.
sygnatura akt: II GSK 4147/17