Oskładkowanie umów cywilnoprawnych to niekończący się temat, który wywołuje nie tylko emocje, ale przede wszystkim liczne sporny. Od dłuższego czasu problematyczne stają się zwłaszcza umowy o dzieło, bo ich zbyt pochopne stosowanie może okazać się gotowym przepisem na kłopot. A to, że umowa o dzieło to ryzykowny sposób na uniknięcie składek, potwierdza najnowsze orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA).

Wykłady – dzieło czy zlecenie?

Konkretnie przekonała się o tym jedna z dużych organizacji zawodowych osób zajmujących się rachunkowością i finansami, która trafiła na celownik urzędników przez umowy o dzieło zawarte z wykładowcami. Spory dotyczyły różnych osób, ale schemat był podobny. 

We wszystkich zaczęło się od interwencji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). To on na początku 2018 r. zwrócił się do Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) o ustalenie podlegania obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego przez kilkanaście osób, z którymi stowarzyszenie miało podpisane umowy. I NFZ potwierdził, że umowy o dzieło podpisane z wykładowcami, które dotyczyły ich aktywności w różnych konfiguracjach – m.in. działalności dydaktycznej, prowadzenia zajęć, wykładów, ćwiczeń, a także opracowania i wygłoszenia autorskich wykładów na szkoleniach oraz kursach czy udziału w egzaminie – w rzeczywistości były umowami o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o zleceniu. W konsekwencji we wszystkich przypadkach urzędnicy orzekli, że wykładowcy od umów zawartych z płatnikiem podlegali obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego.

Umowa o dzieło a zlecenie

Stowarzyszenie nie zgadzało się z taką oceną, ale jego argumenty okazały się za słabe, żeby wygrać. Najpierw rację urzędnikom NFZ przyznał Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie. Po analizie treści spornych umów zgodził się, że nie można ich uznać za dzieło. Nie mogą go bowiem stanowić umowy zawarte z wykładowcą, których przedmiotem jest przeprowadzenie wykładów czy też innego rodzaju zajęć w celach edukacyjnych, czyli przekazanie uczestnikom tych zajęć i nauczenie ich określonej wiedzy.

Jak tłumaczył WSA, w tego typu umowach nie można z góry określić zindywidualizowanego dzieła. A to dlatego, że nie jest nim ani samo przeprowadzenie prezentacji, wykładów czy innego rodzaju zajęć, choćby miało ono charakter niestandardowy, dostosowany do wyjątkowych potrzeb słuchaczy, uczestników. Dzieła nie może również stanowić wiedza uzyskana przez słuchaczy wykładów lub uczestników zajęć.

Ostatecznie przegraną płatnika przypieczętował NSA. Dokonał nie tylko gruntownej analizy przepisów, ale też swojego orzecznictwa. A z tego wynika jasno, że przygotowanie wykładu, nawet gdy przekazywana w nim wiedza wykracza poza zwykły poziom i granice programowe oraz jest w sposób indywidualny dostosowywana do potrzeb słuchaczy, nie daje podstaw do uznania go za dzieło.

NSA podkreślił, że jedynie wyjątkowo wygłoszenie wykładu można zakwalifikować jako dzieło. Jest to możliwe, jeśli wykładowi można przypisać cechy utworu. A ten warunek w ocenie sądu spełnia tylko wykład naukowy o charakterze niestandardowym, niepowtarzalnym, wypełniający kryteria twórczego i indywidualnego dzieła naukowego. Tych cech nie ma zaś wykład polegający jedynie na wykonywaniu czynności wymagających określonej wiedzy i zdolności do jej przekazania.

Kiedy umowa z wykładowcą podlega oskładkowaniu?

Jak tłumaczył NSA, o prawidłowym zakwalifikowaniu umowy cywilnoprawnej nie decyduje nazwa umowy czy jej stylistyka, lecz rzeczywisty jej przedmiot, okoliczności jej zawarcia oraz sposób i okoliczności jej wykonywania. Przy czym realizowanie jej przez strony, nawet wbrew postanowieniom umowy, ma nosić cechy charakterystyczne dla danego stosunku prawnego, które odróżniają zawartą i realizowaną umowę od innych umów cywilnoprawnych. 

NSA nie miał wątpliwości, że sporne umowy zostały prawidłowo zakwalifikowane do umów o świadczenie usług, do których zastosowanie mają przepisy dotyczące zlecenia. Przeprowadzenie wykładu, seminariów i wszelkiego rodzaju zajęć w celach edukacyjnych nie nosi bowiem cech dzieła w rozumieniu kodeksu cywilnego. Samo zawarcie w umowach postanowień dotyczących prawa autorskiego czy nazwanie ich umowami o dzieło nie wystarcza do podważenia ich kwalifikacji jako mających za przedmiot określone czynności, a nie ich rezultat.

NSA nie zgodził się przy tym, że kontrolując zgodność z prawem decyzji administracyjnej w zakresie ustalenia podlegania obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego, należało brać pod uwagę zasady współżycia społecznego, ustalone zwyczaje czy też zgodny zamiar stron umowy oraz jej cel. Sąd I instancji nie był bowiem zobowiązany do kontrolowania legalności tej decyzji z pozycji oraz przy uwzględnieniu kryteriów z art. 65 § 1 i 2 kodeksu cywilnego.

A to dlatego że ta regulacja jednoznacznie i wprost odnosi się do reguł wykładni oświadczeń woli. I choć ma swoje uznane i ustalone znaczenie dla potrzeb rozstrzygania sporów prawnych na gruncie prawa cywilnego, to jednak zdaniem NSA pozbawiona jest znaczenia w sprawach ustalenia podlegania obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego, tj. zupełnie innej, publicznoprawnej natury. Podobną argumentację sąd zawarł w kilkunastu pozostałych sprawach. Wyrok jest prawomocny. 

Sygnatura akt: II GSK 1538/24

Kodeks cywilny
Umowy: o dzieło i o świadczenie usług

Zgodnie z art. 627 kc przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia. Jej celem jest osiągnięcie określonego rezultatu, niezależnie od rodzaju i intensywności świadczonej w tym celu pracy i staranności. Odpowiedzialność przyjmującego zamówienie w wypadku nieosiągnięcia celu umowy jest odpowiedzialnością za nieosiągnięcie określonego rezultatu, a nie za brak należytej staranności.

Z kolei art. 750 kc stanowi, że do umów o świadczenie usług, które nie są uregulowane innymi przepisami, stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu. Istota umowy zlecenia – art. 734 kc i następne – polega zaś na tym, że przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej dla dającego zlecenie. Umowę zlecenia zalicza się do zobowiązań tzw. starannego działania, a nie rezultatu.