Kwestia bezpodstawnego zawyżania podstawy oskładkowania ujrzała światło dzienne za sprawą Sądu Najwyższego. I to przy okazji, bo w skargach dotyczących innej kwestii. Poszkodowani mogą odzyskać swoje pieniądze.
Sąd wytropił
Sędziowie wykazali, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych, chcąc ułatwić sobie zadanie, nie sprawdza faktycznych zarobków oddelegowanych pracowników. Za każdego każe opłacać miesięcznie składki od kwoty przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej planowanego na dany rok w ustawie budżetowej.
Już w dwóch wyrokach, z 10 października 2013 r. (sygn. II UK 104/13) oraz z 22 listopada 2013 r. (sygn. II UK 204/13), Sąd Najwyższy wskazał na podwójną nieprawidłowość takiego działania. Po pierwsze, podstawą składek za wszystkich zatrudnionych na etacie jest osiągnięty w danym miesiącu przychód. Nie można zatem brać pod uwagę ryczałtowo określonej stawki, do tego bez ustalenia rzeczywiście uzyskanych zarobków. Po drugie, nie ma przepisu, który uprawniałby ZUS do sztucznego zawyżania podstawy składek.
Zakład się broni
ZUS takie prawo wywodzi z rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (DzU nr 161, poz. 1106 ze zm.). A dokładnie z § 1 ust. 1 pkt 16. Ten mówi, że od składek wolna jest część wynagrodzenia zatrudnionych u polskich pracodawców za granicą, ustalana jako równowartość diet wypłacanych pracownikom sfery budżetowej z tytułu zagranicznych delegacji. Przy czym po odjęciu tych diet miesięczna podstawa składek nie może być niższa niż prognozowana przeciętna płaca w gospodarce narodowej. ZUS, powołując się na ten przepis, wymuszał na płatnikach, żeby składki naliczali od kwoty nie niższej niż to średnie wynagrodzenie.
– Jak wskazał SN, przepis ten ma zastosowanie wyłącznie do osób, które zarobiły więcej niż przeciętna płaca, ale odliczenie od zarobków równowartości diety obniżyłoby podstawę składek poniżej tej stawki. Wtedy przychód do oskładkowania można obniżyć tylko do kwoty przeciętnej płacy – mówi Beata Pawłowska, partner w Brighton & Wood.
To bardzo ważny wyrok. Gdy bowiem miesięczny przychód pracownika był niższy od średniego wynagrodzenia, idąc śladem interpretacji ZUS, płatnicy często sami przyjmowali fikcyjne rozwiązania: albo udawali, że wielomiesięczne wysłanie za granicę to tylko delegacja, albo z własnej kieszeni pokrywali składki w części przekraczającej faktyczny zarobek wysłanych.
– Sąd Najwyższy już w wyroku z 2 października 2013 r. (sygn. II UK 78/13) wskazał, że celem rozporządzenia składkowego jest m.in. uregulowanie zasad obniżania podstawy wymiaru składek, a nie jej podwyższania – mówi Robert Jasiński, specjalista ds. kadr i płac w szkole wyższej. – Przepisy wykonawcze mają precyzować kwestie uregulowane w ustawie. Nie mogą zmieniać zasad ustalania podstawy wymiaru składek – dodaje Jasiński.
Już kolejny raz SN zanegował interpretację przepisów rozporządzenia stosowaną przez ZUS. Orzecznictwo idzie więc w kierunku korzystnym dla płatników.
Pieniądze do zwrotu
Zdaniem Beaty Pawłowskiej płatnicy mogą walczyć o odzyskanie pieniędzy, składając korekty raportów i deklaracji za okres sztucznego zawyżania podstawy składek. Trudno jednak przewidzieć, jak zareaguje ZUS. Do czasu wydania uzasadnienia do wyroku z 22 listopada 2013 r., nie chce bowiem zająć stanowiska, czy uzna takie korekty.
Jeśli płatnik zdecyduje się na skorygowanie druków, to szybciej odzyska nadpłacone pieniądze, gdy zaliczy je na poczet kolejnych wpłat składek, a nie wystąpi o zwrot.
Eksperci uważają, że to niebezpieczne rozwiązanie.Według Jasińskiego, pomniejszenie przelewu może się okazać bombą z opóźnionym zapłonem.
– Na weryfikację tej operacji ZUS ma pięć lat. W tym czasie może zakwestionować rozliczenia i naliczyć zaległość z odsetkami – wyjaśnia. Dlatego, korzystając z art. 83 ust. 1 pkt 3 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, warto rozważyć wniosek do ZUS o wydanie decyzji o podstawie składek. Z nią można się odwołać do sądu. Jest duża szansa, że ten przyzna rację płatnikowi.