W kategorii wolności finansowej w rankingu Heritage Foundation Polska z wynikiem 70 pkt zajęła 17. miejsce. A sześć lat temu, przed kryzysem, z takim samym wynikiem Polska zajmowała dalekie 47. miejsce. Wówczas za najlepsze według rankingu był uznawane systemy finansowe w takich krajach jak Islandia, Irlandia, Litwa, Estonia, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone. To były kraje, w których państwo w zasadzie nie ingerowało w działania instytucji finansowych, gdzie wszystko było wolno. Wiadomo, jak to się skończyło, każdy z tych krajów przeżył potworny krach. Banksterzy funkcjonujący w ramach modelu „róbta co chceta" wsadzili ludzi, firmy i całe kraje na minę potwornego zadłużenia, wymyślili toksyczne, bezwartościowe instrumenty finansowe i sprzedali je ludziom. Sami zgarnęli zaś miliardy dolarów i euro bonusów, zostawiając ludzi i inwestorów ze stratami.
Jak widać, ranking jest w tej kategorii całkowicie mylący, bo kieruje się błędnymi kryteriami. Preferowana jest np. jak najmniejsza ingerencja rządu i regulatorów w działanie sektora finansowego. A tymczasem przykład Polski pokazuje, że regulator powinien być bardzo niezależny, twardy i nie pozwalać bankom na zbyt dużo, szczególnie gdy pojawiają się podejrzenia, że skala działalności banków lub tempo wzrostu akcji kredytowej staje się groźne dla stabilności gospodarki. Kolejnym kuriozum tego rankingu jest premiowanie otwartości na zagraniczną konkurencję. Gdyby w Polsce nie było żadnych restrykcji, to mielibyśmy tutaj mnóstwo oddziałów zagranicznych banków za dużych, żeby upaść, które oferowałyby polskim klientom toksyczne produkty. A tak skończyło się na jednej poważnej aferze, z opcjami walutowymi. Zresztą jeden z prezesów polskiej firmy opowiadał mi, jaki miał nalot „goldmanów, lemanów i innych morganów" na początku 2008 r. Wszyscy przyjeżdżali z ofertami świetnego interesu, jaki można było zrobić na opcjach walutowych. Ten wywiad ukaże się w mojej nowej książce pt. „Go Global!", która wychodzi w tym miesiącu. Ów prezes na szczęście miał dobrego doradcę finansowego, który powiedział, żeby nie zawierać tych transakcji, ponieważ banksterzy dobrze wiedzą, że system wkrótce runie i chcą na tym zarobić, kosztem polskich firm.
Zaraza banksterska ciągle rozprzestrzenia się w krajach rozwiniętych i od czasu do czasu, gdy wieje z Zachodu, trafia do Polski. Nasza gospodarka musi być odporna na te zarazki, dlatego powinna być regularnie diagnozowana przez polski nadzór finansowy, a polskie banki muszą prowadzić zdrowy tryb życia, zalecany przez nadzór, żeby ich organizm był odporny na banksterskiego wirusa.