W jakiej kondycji jest w Polsce sektor startupów?

Powstaje coraz więcej młodych firm technologicznych. Zatrudniają coraz więcej osób i pozyskują od inwestorów coraz wyższe kwoty. Wyraźnie widać, że sektor się rozwija.

Ile startupów działa w Polsce?

Te młode firmy są bardzo dynamiczne i podawanie konkretnej liczby nie jest łatwym zadaniem. Szacujemy, że jest ich już ponad 3 tysiące.

Jakie tendencje widać?

Coraz więcej startupów ma charakter produktowy. Młodzi przedsiębiorcy wiedzą, że jeśli chcą budować przewagę konkurencyjną, to muszą mieć nowy produkt. Wielu z nich odnosi na tym polu sukcesy – również na rynkach międzynarodowych. Przykładem może być Brainly, platforma do wspierania edukacji młodych ludzi i Booksy, pomagająca w zarządzaniu wizytami.

Podobno aż dziewięć na dziesięć startupów upada w ciągu dwóch lat.

To raczej obiegowa, wielokrotnie powtarzana opinia niż solidna statystyka. Rzeczywiście ten odsetek jest wysoki, ale on raczej obrazuje, z jakimi trudnościami muszą się mierzyć młodzi przedsiębiorcy.

To znaczy?

Po pierwsze, jeśli chodzi o Polskę, problemem jest pozyskanie kadr. Mowa nie tylko o wynagrodzeniach, które rzeczywiście są wysokie z uwagi na niskie bezrobocie. Chodzi też o to, że specjalistów jest u nas zbyt mało. Drugim problemem jest finansowanie.

Ale panuje obiegowa opinia, że nie jest to kłopotem.

Tak, ale tylko w tzw. rundzie zalążkowej, czyli początkowej. Natomiast istnieje duża luka, jeśli chodzi o pozyskanie finansowania w kwocie powyżej 0,5 mln euro. A są to pieniądze potrzebne na skalowanie biznesu.

Z czego to wynika?

M.in. to efekt tego, że rynek funduszy typu venture capital wciąż jest uzależniony od środków i programów państwowych, a one są z reguły zaprojektowane na pierwszy etap inwestycji.

Na innych rynkach znaczącą rolę w rozwoju sektora startupów odgrywają też tzw. aniołowie biznesu. Czy ta grupa w Polsce jest widoczna?

Owszem, ale jest ich relatywnie niewielu. Szacuje się, że około 400. Zdecydowanie mniej niż na innych rynkach.

Dlaczego?

Wynika to z m.in. z tego, że mamy w Polsce relatywnie niewielką grupę ludzi majętnych. Jest też jednak druga, bardzo istotna kwestia: nie ma zachęt systemowych do takich inwestycji.

O jakich zachętach mowa?

W Wielkiej Brytanii polegają one na zwolnieniu z podatku tych środków, które są cały czas inwestowane. Jeśli jakiś inwestor spienięży swój udział i te same środki znów zainwestuje, to nie będzie musiał od tej kwoty płacić podatku.

Warto też wspomnieć o rosnącej popularności inwestycji wspieranych przez „detalicznych” aniołów biznesu. Jej przejawem są udane zbiórki na portalach crowdfundingowych, jak choćby ta na ratowanie klubu Wisła Kraków, podczas której udało się zebrać aż 4 mln zł w zaledwie 24 godziny.

W jakich branżach działają najczęściej startupy? W IT?

IT to bardzo szerokie pojęcie i rzeczywiście tam znajdziemy wielu młodych przedsiębiorców. Specjalizują się oni w sektorze związanym z big data, z internetem rzeczy. Przykładem produktu z tego ostatniego sektora jest domowy stetoskop, dzięki któremu możemy badać w domu dzieci, a następnie za pośrednictwem chmury wysłać dane lekarzowi, który pomoże zdiagnozować małego pacjenta. Kolejnym obszarem, w którym widać dużą aktywność startupów, jest fintech, czyli system nowatorskich płatności.

Co musiałoby się zmienić w naszym systemie edukacji, żeby polska gospodarka była bardziej innowacyjna?

Polski model edukacyjny uczy działania na własne konto, a w praktyce biznesu bardzo potrzebna jest umiejętność współpracy. Kolejną kwestią jest interdyscyplinarność – tego bardzo brakuje, szczególnie na etapie szkolnictwa wyższego. Najlepsze efekty osiągają ci przedsiębiorcy, którzy potrafią łączyć umiejętności humanistyczne i techniczne. Gdybyśmy połączyli potencjał np. warszawskich Szkoły Głównej Handlowej, Politechniki i Uniwersytetu na pewno otrzymalibyśmy wiele ciekawych startupów.