Nagle przestał przychodzić do pracy w Duszanbe, stolicy Tadżykistanu. A był jednym z dowódców OMON-u, sił specjalnych milicji, elitarnej jednostki przy tadżyckim MSW. Przez kilka dni nikt na to nie zwracał uwagi. Aż okazało się, że przyłączył się do tzw. Państwa Islamskiego. I poprzez nagrania zamieszczane w internecie wzywa Tadżyków do dżihadu.
Chalimow to prawdopodobnie najwyższy rangą bojownik tzw. Państwa Islamskiego pochodzący z terenu dawnego Związku Radzieckiego. A jest ich pewnie co najmniej dwa tysiące.
Z tego ponad tysiąc z samej Rosji, o czym wspomina w wywiadzie dla dzisiejszego "Kommiersanta" Nikołaj Patruszew, szef rosyjskiego Rady Bezpieczeństwa, wcześniej szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
40-letni płk Chalimow ogłosił, że nagle przejrzał na oczy i zrozumiał, iż nieważna jest narodowość, ważna jest budowa kalifatu. - Naszą ojczyzną, naszym narodem jest islam - mówi w 10-minutowym filmie rozpowszechnianym od dwóch tygodni w internecie.
Do wewnętrznej przemiany z dowódcy sił specjalnych w bojownika na rzecz kalifatu przyczynił się film dla publicznej telewizji tadżyckiej, za którego produkcją stało jego zdaniem tamtejsze MSW. Film miał obrażać islam i jego wyznawców, pokazując dziewczyny w hidżabach pijące wódkę w otoczeniu obcych mężczyzn.
Ubrany na czarno Chalimow, ze skromną bródką, opowiada, jaką karierę porzucił w Duszanbe. W bardzo młodym wieku był już żołnierzem gwardii prezydenckiej, a potem wspinał się szybko po szczeblach w tadżyckim OMON-ie.
Chwali się też, że przechodził szkolenia w służbach specjalnych w Rosji i, co ciekawsze, w Stanach Zjednoczonych. Specszkolenia w USA miały się odbywać w stanie Luizjana. Miał być także trenowany w bazie największej firmy ochroniarskiej świata Blackwater, realizującej zlecenia Departamentu Stanu (sześć lat temu zmieniła nazwę na Xe, obecnie Academi).
31 maja rodzony brat pułkownika, Saidmurod Chalimow, zwrócił się do niego za pośrednictwem mediów z żądaniem, by wrócił do Tadżykistanu i "odpowiedział przed wymiarem sprawiedliwości". Kara byłaby jednak bardzo wysoka, bo - jak podał kilka dni temu Interfaks - prokuratura w Duszanbe oskarżyła go o zdradę stanu i przyłączenie się do "nielegalnych ugrupowań zbrojnych".
Nowy dżihadysta odpowiedział bratu: jeżeli wystąpisz przeciw mnie, staniesz się niewiernym. I osobiście oderżnę ci głowę.