– Nie mamy nic wspólnego z atakami – zapewnia rzecznik organizacji Laszkar-e-Taiba Abdullah Ghaznavi. Jednak indyjskie władze twierdzą, że trzech schwytanych zamachowców to Pakistańczycy, którzy są członkami tej organizacji. Jeden z pojmanych zabójców został zidentyfikowany. To Ajmal Amir Khamal – mieszkaniec Faridkot niedaleko Multanu w pakistańskiej prowincji Pendżab.

Ekstremiści mieli ujawnić podczas przesłuchania, że dotarli do Bombaju, wykorzystując statek handlowy płynący z pakistańskiego Karaczi do Wietnamu. Na wysokości Bombaju, w odległości 10 mil od brzegu, spuścili na wodę ponton, i wiosłując, dotarli do lądu.

Indyjskie służby ujawniły, że dokładnie taki scenariusz Laszkar-e-Taiba testowała w 2007 roku, wysyłając w ten sposób z Karaczi do Bombaju osiem osób.Laszkar-e-Taiba, która została założona w 1990 roku, nie była początkowo uznawana za ugrupowanie terrorystyczne. Prowadzi zakrojoną na szeroką skalę działalność społeczną, zakłada szkoły i szpitale. Ale jej członkowie to wyznawcy wahabizmu, najbardziej radykalnej wersji islamu, niezwykle popularnej w Arabii Saudyjskiej. Wyznaje ją m.in. Osama bin Laden. Saudowie sfinansowali nawet główną siedzibę ugrupowania niedaleko Lahore w Pakistanie.

W założycielskiej odezwie „Dlaczego prowadzimy dżihad” twórca organizacji Hafeiz Saeed napisał, że jej celem jest przywrócenie muzułmańskich rządów nie tylko w kontrolowanym przez Indie Kaszmirze, ale na terenie całych Indii. Następnym krokiem powinno być opanowanie Azji, a celem ostatecznym pozbycie się niewiernych i zapewnienie islamowi panowania nad światem. W materiałach propagandowych pisze również o zniszczeniu indyjskiej republiki, hinduizmu i judaizmu.

Pakistańscy eksperci, którzy nie chcą się wypowiadać pod nazwiskiem, mówią „Rz”, że Laszkar-e-Taiba mogła mieć w przeszłości powiązania z pakistańskimi służbami specjalnymi ISI, które próbowały ją wykorzystywać do prowadzenia walki z Indiami. – Od kilku lat tajne służby naciskają na ugrupowanie, aby powstrzymało się od działalności terrorystycznej, bo okazało się, że to miecz obosieczny. Terroryzm stał się zbyt wielkim problemem dla samego Pakistanu – mówi nam jeden z analityków.Jego zdaniem nie można wykluczyć, że bojownicy wywodzący się z Laszkar-e-Taiba postanowili prowadzić walkę pod innym szyldem. Może nim być właśnie mało znana organizacja Mudżahedini Dekanu, która przyznała się do zamachów w Bombaju.

Laszkar-e-Taiba słynie z doskonałego przygotowywania swoich zamachów. Zabójcy, którzy nazywani są fedainami, przechodzą wielomiesięczne szkolenie w obozach treningowych w Kaszmirze.

Według zachodnich wywiadów ugrupowanie nawiązało również kontakty z al Kaidą i może korzystać z jej doświadczeń. Fedaini najczęściej używają granatów i broni maszynowej. Taką metodę zastosowano podczas ataku na indyjski parlament w grudniu 2001 roku i w kilkudziesięciu innych zamachach w Kaszmirze i w Indiach, które przypisuje się tej organizacji. Wbrew powszechnej opinii, że fedaini to samobójcy, nierzadko próbują oni ujść z życiem.

[ramka][b]Służby z Islamabadu długo były kozłem ofiarnym [/b]

[i]Charu Lata Hogg, ekspert ds. Indii i Pakistanu w instytucie Chatham House w Londynie[/i]

[b]W 2001 roku zamach na indyjski parlament postawił Indie i Pakistan na krawędzi wojny. Do jakiego kryzysu może dojść teraz, jeśli śledztwo potwierdzi, że terroryści z Bombaju są Pakistańczykami?[/b]

[b]Charu Lata Hogg:[/b] Z pewnością nie dojdzie do konfrontacji zbrojnej między Indiami i Pakistanem. To jest poza wszelką dyskusją. Indie przeżywają boom gospodarczy i zaczynają patrzeć na politykę w dużo bardziej chłodny sposób. Najważniejsze dla rozwoju kraju to mieć stabilnych sąsiadów. Indyjski rząd jest bardziej tego świadomy i chce budować jak najlepsze stosunki z Pakistanem, który leży w sferze jego ekonomicznych zainteresowań. Na razie widzieliśmy, że indyjski rząd postąpił bardzo dojrzale i nie oskarżał pakistańskich władz o wspieranie zamachowców. W przeszłości formułowano takie zarzuty i rzeczywiście rola Pakistanu była dwuznaczna. Teraz nie ma na to żadnych dowodów i nic nie wskazuje, aby pakistański rząd miał w tym jakikolwiek interes. Poza tym Indie nie mogą już, tak jak kiedyś, bezkarnie o wszystko obwiniać Pakistanu, bo same mają poważny problem z terroryzmem. Śledztwa wykazały, że za wiele ostatnich zamachów byli odpowiedzialni indyjscy ekstremiści. Chociaż kozłem ofiarnym był długo Pakistan i zawsze szukano winnych w pakistańskich służbach specjalnych ISI, od lat widzimy, że Indie same wyhodowały terrorystów u siebie w kraju. Problem z ekstremistami ma większość indyjskich stanów. Ale jeżeli kryzys ma się odbić na stosunkach z Pakistanem, to dotknie kontaktów gospodarczych i współpracy w wielu innych obszarach, którą udało się zbudować w ostatnich latach.

[b]Pakistan wysyła do Indii szefa służb wywiadowczych, aby pomógł w śledztwie. Czy Indie i Pakistan są w stanie wspólnie walczyć z terroryzmem?[/b]

Trzeba pamiętać o tym, że oba państwa od chwili powstania były do siebie nastawione wrogo i podejrzliwie. Wiele razy toczyły ze sobą wojny. Tej podejrzliwości nie da się łatwo przezwyciężyć. Tym bardziej że ciągle mamy problemy, które nie zostały rozwiązane, takie jak spór terytorialny o Kaszmir. Jest też sprawa traktowania mniejszości muzułmańskiej w Indiach i dużo mniej licznej grupy Hindusów w Pakistanie. A więc, aby oba kraje zaczęły ze sobą współpracować w sprawach bezpieczeństwa, potrzeba jeszcze wiele czasu.

[b]Hindusi jednak twierdzą, że tak dobrych stosunków między Indiami i Pakistanem nie było od dawna, a sprawa Kaszmiru jest na dobrej drodze do rozwiązania.[/b]

Aż tak dobrze nie jest. W Kaszmirze wciąż wrze. Muzułmańska większość zamieszkująca prowincję domaga się referendum, bo chce sama zdecydować o niepodległości Kaszmiru albo przyłączeniu go do Pakistanu lub Indii. Indie nie chcą jednak dopuścić do głosowania. Mamy też poważne przypadki łamania praw człowieka w Kaszmirze po obu stronach linii granicznej. Dopóki te problemy nie znikną, będzie pretekst do wzajemnych oskarżeń.

[i]rozmawiał Wojciech Lorenz[/i][/ramka]