[b]Rz: Czy reżim przygotowuje się do ogłoszenia śmierci przywódcy?[/b]
[b]Waldemar Dziak:[/b] Tego ciągle nie wiadomo z całą pewnością. Korea Północna to czarna dziura każdego wywiadu – amerykańskiego, chińskiego, japońskiego czy południowokoreańskiego. Wszyscy coś wiedzą, domyślają się, ale niczego nie wiadomo do końca. Bez wątpienia coś bardzo poważnego się wydarzyło. Po raz pierwszy w historii tego kraju zdarzyło się, że przywódca nie pojawił się na obchodach rocznicy powstania Korei Północnej. Kim Dzong Ila nie było też na pogrzebie znanego działacza, byłego premiera Korei Północnej. Przywódca nie pokazał się publicznie od połowy sierpnia. Czy to oznacza, że nie żyje? Niekoniecznie. Na pewno był chory, być może jest sparaliżowany i niezdolny do normalnego funkcjonowania. Może się pojawić za miesiąc, pół roku albo nigdy.
[b]Czym się kierują władze, ukrywając prawdę?[/b]
Władze prawdopodobnie grają na zwłokę, bo nie ma zapewnionej sukcesji po Kim Dzong Ilu. Zgodnie z konfucjańską tradycją zaszczepioną na grunt komunistycznego reżimu władzę przekazuje się najstarszemu synowi. Żaden z synów Kima nie ma jednak wystarczającej pozycji, stopnia wojskowego i nie jest wystarczająco dobrze znany, aby wokół któregoś z nich zbudować kult jednostki. Na pewno władzę przejmie ktoś z klanu dynastii Kimów, który liczy setki bliższych i dalszych krewnych. Największe szanse ma mąż siostry Kim Dzong Ila. Ona od wielu lat zasiada w ścisłym kierownictwie politycznym państwa, a on, bardzo wpływowy marszałek, szybko pnie się po szczeblach drabiny politycznej i partyjnej.
[b]Co może się wydarzyć w Korei po śmierci Kim Dzong Ila? [/b]
Na pewno nie ma co liczyć na żadną rewoltę. Pamiętajmy, że śmierć Kim Ir Sena też była niespodziewana. Tuż przed śmiercią, tryskający zdrowiem przywódca, przyjmował byłego prezydenta Jimmy’ego Cartera z małżonką. Wydawało się, że jest w świetnej formie. I nagle zmarł. Zawczasu wyznaczonym następcą był jego syn Kim Dzong Il. Dziś co prawda następcy nie ma, ale jedno jest pewne: rządząca koteria się nie zmieni. Klan ma w rękach wszystkie narzędzia władzy – partię, aparat bezpieczeństwa, armię i organizacje paramilitarne. Nie ma takiej siły politycznej, która mogłaby odebrać władzę tym ludziom. A społeczeństwo jest niezwykle zdyscyplinowane i posłuszne. W żadnym kraju nie istniał tak długo jeden system w niezmienionej postaci, a ludzie nie byli tak dokładnie izolowani od świata zewnętrznego.
[b]Nie ma szans na zmiany?[/b]
Zmiany nie nadejdą prędko, ale w końcu nadejdą. Korea Północna to co prawda potęga militarna, ale poza tym kraj o dochodzie równym najbiedniejszym państwom Afryki. Tuż obok zaś leży kwitnąca gospodarczo Korea Południowa. Wystarczy uchylenie drzwi, pokazanie ludziom skrawka prawdziwego świata, aby ten reżim upadł. Dlatego władze tak dokładnie izolują społeczeństwo.