Bhutan to królestwo w najwyższych górach świata, która rządzi się własnymi prawami. Władca otrzymuje tytuł Króla Smoka (Druk Gyalpo), jego poddani nazywają się Smoczym Ludem (Drukpa), a jakość życia mierzy się za pomocą wskaźnika Szczęście narodowe brutto. Tak jak Produkt krajowy brutto, ale bardziej skupiający się na tym, co naprawdę odczuwają mieszkańcy kraju. Metodologię wymyślił poprzedni król Bhutanu, Jigme Singye Wangchuk chcąc podkreślić przywiązanie państwa do tradycyjnych buddyjskich wartości. Szczęście narodowe brutto zostało wprowadzone do ekonomii Bhutanu w 1972 roku, by w pełni rozpocząć modernizację na wzór zachodni. Każdy element 5-letniej strategii musi zostać poddany werfyikacji, czy pozytywnie wpłynie na poziom narodowego szczęścia. Brutto.
Szczęście narodowe brutto
Miernik może i brzmi śmiesznie, ale nie jest tak oderwany od rzeczywistości, jak mogłoby się wydawać. Szczęście narodowe jest w stanie odnosić się do poziomu rezerw socjalnych, międzyludzkich więzi stanowiących morale obywateli. Coraz częściej analitycy i członkowie technokratycznych rządów mówią o tym, że nie tylko poziom rezerw finansowych się liczy, ale także ważne jest budowanie kapitału społecznego. Szczęśliwi obywatele chętniej przykładają się budowania dobrze prosperującego państwa.
Reformy ze szczęściem w tle
Reformy w Bhutanie były jak na Bhutan radykalne, ale z naszego punktu widzenia dość powolne. Dopiero w 1999 roku król Jigme otworzył kraj na telewizję i internet. W 2011 wprowadzono embargo na sprowadzanie samochodów, a od 2 lat każdy wtorek to dzień bez samochodu. Półtora roku temu rząd ogłosił, że w centrach miast pojazdów jest zdecydowanie za dużo i że od 5 czerwca 2012 roku, gdy przypada Światowy Dzień Środowiska, dla dobra mieszkańców jeden dzień w tygodniu ma być poświęcony kontemplacji malowniczego krajobrazu Himalajów, odbudowaniu relacji międzyludzkich podczas spacerów i poprawie jakości życia. W każdym razie między 8 a 18 w każdy wtorek. Bo to wpłynie pozytywnie na Szczęście narodowe brutto.
Władza rzeczywiście wie lepiej
Zakaz sprowadzania samochodów może mieć pozytywne strony. Miasta są mniej zatłoczone, bardziej ciche, a poza nimi i tak nie ma za bardzo po czym jeździć. Według szacunków w Bhutanie jest jedynie 2038 kilometrów głównych dróg. Do tego jedno lotnisko na kraj i okrągłe zero linii kolejowej. Przed wprowadzeniem embarga na samochody w Bhutanie sprzedawano rocznie 4000 aut, ta branża i tak nie przynosiła specjalnych dochodów. Zresztą w kraju i tak trudno robi się interesy – według rankingu Doing Business za 2014 rok, Bhutan znajduje się na 141. ze wszystkich 189 badanych państw pod względem ułatwień dla przedsiębiorców.
Japończycy opracowali strategię
Na wszystko jest jednak zawsze sposób. Kluczem do Bhutanu jest szczęście i ekologia. Jeżeli samochód miałby napęd elektryczny, to już połowa sukcesu. To nic, że internet i telewizja są obecne dopiero od 1999 roku. Bhutan jest na dobrej drodze, by stać się liderem bycia eko pod każdym względem. Tę możliwość wypatrzył japoński Nissan i właśnie rozpoczyna kampanię sprzedaży Bhutanowi swoich elektrycznych samochodów Leaf. Auto zero emisyjne pozwoli zarobić, ponieważ nie będzie na nie nałożony żaden podatek. Potrzeba tylko sieci stacji ładujących. Wiceprezes Nissana Andy Palmer szacuje ich liczbę potrzebną na cały kraj na 50 lokalizacji. Wiele z nich Bhutan będzie w stanie zaopatrzyć w energie sam, ponieważ jego głównym towarem eksportowym jest obecnie prąd wytwarzany w elektrowniach hydroelektrycznych pracujących na licznych rzekach.
Wszyscy są happy
Przez świat przetacza się obecnie fala popularności bycia szczęśliwym dzięki utworowi amerykańskiego muzyka Pharella Williamsa. Piosenka „Happy” plasuje się wysoko na listach przebojów w wielu krajach, a fani na całym świecie kręcą własne wersje teledysków, na których pokazują, jak bardzo sami są
happy.
Szczęśliwość wykorzystuje się także w kampaniach marketingowych, 3 marca Idea Bank zaprezentuje pierwszą na świecie profesjonalną wersję klipu „Happy” poświęconego wspieranym przez siebie przedsiębiorcom. W podobny sposób reklamują się karaibskie kraje i jamajski telekom. Prawdziwe szczęście (profesjonalnie zmierzone ekonomicznym wskaźnikiem!) leży wysoko w Himalajach i procentuje dla swoich smoczych poddanych.