Dwunastu Filipińczyków i dwóch malezyjskich policjantów zginęło w starciu na wyspie Borneo. 12 lutego grupa ok. 300 zwolenników 74-letniego przywódcy Jamalula Kirama przybyło tam z Filipin. Na miejscu zajęli duży teren i oświadczyli, że w malezyjskiej prowincji Sabah założą „sułtanat Sulu" (lokalne państewko o takiej nazwie istniało tam w XIX wieku).
Rozmowy z intruzami trwały dwa tygodnie, ale okazały się bezowocne, bowiem przybysze utrzymywali, że działają „z boskiej inspiracji", wobec czego prawa Malezji ich nie dotyczą. Kiram uważa się za spadkobiercę władców Sulu a jego racje są w pewnym sensie uzasadnione, tym bardziej, że Malezja do dziś płaci mu symboliczną dożywotnią „rekompensatę" w wysokości 1700 dolarów rocznie.
W czasie rozmów przewodzący grupie brat „sułtana", Raja Muda Agbimuddin Kiram sugerował, że mógłby odstąpić od „okupacji" jeśli ta suma zostałaby znacząco podniesiona.
W rozwiązanie konfliktu zaangażowali się przywódcy obu krajów – malezyjski premier Najib Razak i prezydent Filipin Benigno Aquino, jednak nie udało się przekonać „osadników" do dobrowolnego powrotu na Filipiny. Strzelanina wybuchła, gdy z ich obozowiska wystrzelono pocisk moździerzowy na patrolujących teren malezyjskich policjantów. Część Filipińczyków ukryła się twierdząc, że zamierzają kontynuować walkę o „wolny sułtanat Sulu".