[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/artykul/494442.html]Zobacz komentarz wideo[/link][/b][/wyimek]
Przywódcy uzbeckiej społeczności w miastach ogarniętych konfliktem mówią, że dotąd pochowali 200 Uzbeków. Inni – jak podaje niemiecka agencja DPA – twierdzą, że ofiar może być nawet 700. Niektóre zginęły we własnych, spalonych przez Kirgizów, domach.
Władze w Biszkeku podają, że w starciach między Uzbekami i Kirgizami, które zaczęły się w czwartek w mieście Osz i okolicach, a w sobotę rozprzestrzeniły się na Dżalalabad, straciły życie 124 osoby. Rannych jest 1700. Na granicy kirgisko-uzbeckiej koczują setki ludzi, którzy uciekli z regionów ogarniętych konfliktem. Przywódcy uzbeckiej społeczności mówią, że schronienia szuka 100 tysięcy ich rodaków.
[srodtytul] Brakuje żywności[/srodtytul]
– Na ulicach Oszu mniej teraz strzelają, ale miastu zaczyna dramatycznie brakować żywności. Rabusie wynieśli ze sklepów, co się dało. Ludzie nie zdążyli zrobić zapasów, jeden worek mąki musi wystarczyć na kilkaset osób – relacjonuje „Rz” Paweł Gromski, dziennikarz mieszkający w Oszu, współpracujący z zachodnimi mediami.
– Miasto dosłownie dusi się od dymu, w wielu miejscach wybuchły pożary. Widziałem ciała zabitych leżące na ulicach. Nie ma ich kto zbierać, a tym bardziej chować. Rodziny ofiar być może już opuściły miasto.
Politolodzy w Biszkeku winą za dramat na południu Kirgizji obarczają tymczasowe władze. – Popełniły błąd. Nie przywiązywały uwagi do sytuacji w Oszu, który uchodzi za bastion obalonego w kwietniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. A jego otoczenie ostrzegało, że może tam dojść do przelewu krwi – mówi „Rz” politolog Marat Kazakbajew.
– Myślę, że mamy do czynienia z prowokacjami ze strony obozu byłego przywódcy – dodaje. Jego zdaniem rząd w Biszkeku popełnił także inny błąd. Zignorował żądania Kirgizów, którzy domagali się wyciągnięcia konsekwencji wobec lidera uzbeckiej społeczności w Dżalalabadzie Kadyrżana Batyrowa. Mówił on o uzbeckiej autonomii na południu Kirgizji i nadaniu specjalnego statusu językowi uzbeckiemu.
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zwołał w trybie pilnym posiedzenie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (tzw. anty- NATO, do którego należy Rosja i sześć innych państw byłego ZSRR). Jej przedstawiciele uznali, że sytuacja w Kirgizji jest trudna, ale żadnych decyzji nie podjęli. Uspokajali, że organizacja ma wystarczające środki, by szybko zareagować.
Obrońcy praw człowieka w Biszkeku proszą Rosję i Zachód o wsparcie militarne, ostrzegając, że konflikt przeradza się w bratobójczą wojnę. Władze Kirgizji apelują do walczących Kirgizów i Uzbeków o składanie broni. Grożą im interwencją wojska.
[srodtytul] Obawy w Taszkencie[/srodtytul]
Uzbekistan zamyka granice przed uchodźcami z Kirgizji, tłumaczy, że nie może przyjmować uciekających. Władze w Taszkencie apelują do wspólnoty międzynarodowej o pomoc humanitarną dla 45 tysięcy zarejestrowanych uchodźców i tysięcy dzieci z Kirgizji. O wysłaniu pomocy do Uzbekistanu informował dzisiaj Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Uzbecy stanowią około 15 procent mieszkańców Kirgizji, na południu kraju – prawie połowę.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki
[mail=t.serwetnyk@rp.pl]t.serwetnyk@rp.pl[/mail][/i]
[ramka][b]KE odblokowała 5 mln euro na pomoc dla Kirgizji[/b]
Komisja Europejska odblokowała 5 milionów euro na nadzwyczajną pomoc dla dotkniętego zamieszkami Kirgizji.
Komisarz UE ds. pomocy humanitarnej Kristalina Georgijewa oświadczyła, że KE "działa szybko", by zapewnić "kluczowe wsparcie" dla ofiar zamieszek. Wskazała, że "wiele osób zostało zabitych, a tysiące niewinnych cywili uciekło, by ocalić życie, lub też przekroczyło granicę z Uzbekistanem".
[i]ika[/i] [/ramka]