[ul][li][b][link=http://www.rp.pl/galeria/2,1,225162.html]Zobacz zdjęcia[/link][/b][/li][/ul]
- Pokonaliśmy w hotelu Taj Mahal dwóch terrorystów - powiedział komendant bombajskiej policji Hassan Gafoor. Indyjskie służby są przekonane, że w hotelu nie ukrywa się już żaden zamachowiec, choć poranne starcia wybuchły po kilku godzinach spokoju.
- Służby znajdują w pokojach ładunki wybuchowe - twierdzi Renik.
Po dwóch dobach walki komandosi znajdują też kolejne ciała zabitych. Liczba ofiar tragedii wzrosła tym samym do co najmniej 195 zabitych. 295 osób jest rannych. Jednak ofiar może być więcej.
Hinduskie służby przesłuchały terrorystę, którego udało się schwytać. Zeznał on, że do Bombaju przedostał się z morza na pokładzie rybackiego kutra. Na wodach przybrzeżnych odnaleziono statek ze zwłokami szypra.
[link=http://www.rp.pl/artykul/2,226465.html]Zamachowcy udawali studentów[/link]
Dramat zakładników z ośrodka żydowskiej grupy Chabad-Lubawicz trwał 12 godzin, a akcja ich uwalniania przypominała sceny z sensacyjnego filmu. Część komandosów dostała się na dach budynku ze śmigłowców. Inni wysadzili kawał muru, by dostać się do środka. Piętro po piętrze przeczesywali budynek. Znaleźli ciała pięciu ofiar. Wcześniej jednemu z pracowników ośrodka udało się wydostać na zewnątrz. Wyniósł ze sobą dwuletniego chłopca. Nie wiadomo, czy wśród ofiar są rodzice dziecka.
Akcję w żydowskim ośrodku obserwowały na ulicach tłumy gapiów. Niektórzy stali na balkonach, inni przyszli z lornetkami. Gdy komandosi ogłosili koniec akcji, tłum zaczął krzyczeć z radości.
Po północy w sobotę w hotelu Tadż Mahal wciąż walczyło z komandosami trzech terrorystów. Gdy komandosi rzucali w nich granatami, odpowiadali ogniem. Ranna w nogę została kamerzystka AFP. Wcześniej pojawiły się również informacje o kolejnej strzelaninie na dworcu kolejowym.
Jeden z komandosów przeszukujących Tadż Mahal mówił, że widział co najmniej 50 ciał. Tylko w jednym pokoju doliczył się kilkunastu zwłok. – Zamachowcy strzelali do każdej napotkanej osoby. Ci ludzie nie mieli skrupułów – opowiadał.
W luksusowym hotelu Oberoi ewakuacja gości rozpoczęła się w piątek po południu. Na stronach internetowych sieci Oberoi Hotels & Resorts o godzinie 14.15 obsługa umieściła komunikat: “Personel i służby bezpieczeństwa chodząc od pokoju do pokoju i sprowadzają gości do lobby. To potrwa kilka godzin”. Jak się okazało, w hotelu ukrywały się jeszcze 143 osoby. – Jestem głodny i chce mi się pić. Dajcie mi najpierw zjeść. Przez 36 godzin nie jadłem normalnego posiłku.
[wyimek]Jeden z komandosów widział w Tadż Mahal co najmniej 50 ciał. Kilkanaście w jednym pokoju[/wyimek]
Przeżyłem dzięki ciasteczkom – mówił jeden z uwolnionych zakładników. W grupie było około 20 członków załóg linii lotniczych Lufthansy i Air France. Również wielu Kanadyjczyków. Jeden mężczyzna wyszedł z dzieckiem na ręku.
[link=http://www.rp.pl/artykul/2,226564_Wrocil_do_hotelu__by_ocalic_dziecko.html]Wrócił do hotelu, by ocalić dziecko[/link]
Niektórzy taszczyli walizki, inni trzymali w rękach paszporty. – Jadę do domu, do żony – powtarzał szczęśliwy Brytyjczyk Mark Abell, który na czas strzelaniny zabarykadował się w pokoju. W Oberoi znaleziono też 24 ciała zabitych.
W całym mieście zamknięte były szkoły i banki. Ludzie boją się wychodzić z domów. Polacy, którzy znajdowali się w zaatakowanych hotelach, są bezpieczni. Grupa europosłów, w tym Jan Masiel, spędziła noc na przedmieściach Bombaju u przyjaciół konsula Francji. Niektórzy, w tym Polak, mieli w piątek odlecieć francuskim samolotem.
Hindusi oskarżają o zamachy pakistańskich bojowników. – Za zamachy w Bombaju są odpowiedzialne “elementy” w Pakistanie – oświadczył szef MSZ Indii Pranab Mukherjee.
Pakistan odpiera zarzuty. Do premiera Indii dzwonił w tej sprawie szef pakistańskiego rządu Yousaf Raza Gillani. Zamachy potępił też prezydent Pakistanu, a szef MSZ oświadczył, że jego kraj jest gotów współpracować z rządem Indii na każdym szczeblu. – Indie i Pakistan powinny połączyć wysiłki, by zwalczyć wspólnego wroga – mówił szef MSZ Shah Mehmood Qureshi. A szef pakistańskich służb wywiadowczych ma przyjechać do Indii, by pomóc w śledztwie.
Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:
[mail=k.zuchowicz@rp.pl]k.zuchowicz@rp.pl[/mail]
[ramka][b]Zabici obcokrajowcy[/b]
Brytyjski biznesmen Andreas Liveras zginął w czwartek z rąk terrorystów w bombajskim hotelu Tadż Mahal po tym, gdy rozmawiał z dziennikarzami brytyjskiej rozgłośni BBC. 73-latek pochodzenia cypryjskiego zadzwonił do BBC z piwnicy hotelu, w której tkwił wraz z ponad tysiącem zakładników. – Boję się. Słychać strzały, przed chwilą wybuchła bomba. Nie wiem, co mam robić – mówił. Kilka godzin później w jego ciele znaleziono co najmniej cztery kule. Podczas szturmu terrorystów na Tadż Mahal zginął także niemiecki biznesmen Ralph Burkei.
51-letni wiceprezes monachijskiego klubu piłkarskiego usiłował uciec z hotelu przez dach. Poślizgnął się i spadł. Podczas zamachów w Bombaju zginęło co najmniej 15 cudzoziemców – m.in. z USA, Japonii, Kanady, Australii, Izraela, Włoch, Singapuru. 22 zostało rannych. [/ramka]